Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Malinowski, Jerzy [Bearb.]
Polsky i rosyjscy artyści i architekci w koloniach artystycznych zagranicą i na emigracji politycznej 1815 - 1990 — Sztuka Europy Wschodniej /​ The Art of Eastern Europe, Band 3: Warszawa: Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata [u.a.], 2015

DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.55687#0406
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
402

Agata Soczyńska

larego) miała polskie korzenie, dziadek był Niem-
cem, przypadkowo znalazł się na Śląsku, pracował
jako górnik. Dlatego marka Hilarego, ale również
on sam, biegle władali niemieckim, co miało póź-
niej bezpośredni wpływ na życie i wybory artysty,
a w kilku sytuacjach w czasie okupacji prawdopo-
dobnie uratowało mu życie (o czym pisał w swojej
„Nieukończonej autobiografii”).4 Ojciec Hilarego
- Jan, był pół-Argentyńczykiem, jemu zawdzięczał
malarz dosyć egzotyczny typ urody południowca
(wyraziste rysy, śniada cera, czarne, kręcone wło-
sy), przez co w szkole powszechnej przezywano
go Żydem, a potem w czasie okupacji podejrzewa-
ny był niejednokrotnie o żydowskie pochodzenie
przez Niemców.5 Wracając jednak do ojca Hila-
rego, w czasie I wojny światowej zaciągnął się on
na ochotnika do wojska polskiego, podczas wojny
z bolszewikami walczył w Legionach Piłsudskiego.
W czasie powstań przybył na Śląsk z wojskiem,
gdzie w Szopienicach poznał matkę Hilarego -
Marię. Hilary był drugim, młodszym synem Jana
i Marii z Helwigów. Ojciec Hilarego w 1927 roku
wyjechał do Argentyny, a matka 26 października
1942 roku została zamordowana w Oświęcimiu za
Rassenschande - zhańbienie rasy, ponieważ 10 lat
po wyjeździe męża do Argentyny związała się, choć
bez ślubu, z mężczyzną, jak się później okazało ży-
dowskiego pochodzenia.6 *
Gdy wybuchła wojna Hilary miał 13 łat, wielo-
krotnie doświadczał okrucieństw okupacji (uciecz-
ka z domu, strach przed głodem, germanizacja
w szopienickich szkołach, problemy z przydziałem
Yolkslisty). Aby uniknąć wcielenia do armii niemiec-
kiej, w 1940 roku wysłano go na naukę zawodu do
stolarni przy Hucie Uthemanna w Szopienicach,
a jednocześnie uczęszczał do Abendschule fur bil-

4 Hilary wspominał np. zajęcie w 1939 roku Szopienic
przez Niemców i ucieczkę ich rodziny do Sosnowca oraz spo-
tkanie z żołnierzami niemieckimi, którzy sądząc, że mają do
czynienia z obywatelami Niemiec (matka Hilarego biegle po-
sługiwała się językiem niemieckim), sami poinformowali ich
rodzinę o „oswobodzeniu Sosnowca” i pozwolili im wrócić do
Szopienic. O dalszej ucieczce nie było więc już mowy, zob.:
Krzysztofiak (1981: 75-76).
5 Krzysztofiak (1981: 79).
6 W czasie I wojny światowej służył on w armii niemieckiej.
Podczas II wojny światowej został wywieziony do getta w Bę-
dzinie. Ponieważ wcześniej zasłużył się jako oficer niemiecki,
uniknął obozu koncentracyjnego i śmierci w krematorium.
Zginął przez rozstrzelanie.
Huta powstała w roku 1834, od 1972 do 2008 istniała
jako Huta Metali Nieżelaznych Szopienice. W 2008 roku
podjęto decyzję o jej likwidacji. Obecnie proces likwidacji na
wniosek Skarbu Państwa został wstrzymany.

dende Kunste (wieczorowej szkoły artystycznej),
ucząc się tam liternictwa. Dzięki pierwszemu na-
bytemu rzemieślnicze zawodowi stolarza, miał Hi-
lary szczególną staranność w podejściu i szacunek
do materiału. Dostrzegał w materii jej szlachetność
i prostotę. Dbał o warsztat, wypracował perfekcyjną
wręcz biegłość techniczną. Zaszczepienie bakcylem
sztuki zawdzięczał, w dużym stopniu, ślusarzowi
Marcolowi, którego po śmierci matki przydzielono
mu jako prawnego opiekuna. Marcol zajmował się
malarstwem, fotografiką i muzyką. „Był to począ-
tek mojej edukacji na tym terenie” - wspominał
Hilary.8 W tej samej autobiografii opisywał inne,
niezwykle ważne epizody lat swojej młodości - spo-
tkania w tzw. „budce Canolda”, które były nielegal-
ną, zakazaną wówczas formą konspiracji, w każdej
chwili grożącą aresztowaniem i śmiercią,9 bardzo
ryzykowne na terenie Deutschreichu incydenty
mówienia, a nawet śpiewania po polsku,10 pierw-
8 Krzysztofiak (1981: 78).
9 W czasie wojny, jeszcze w okresie nauki w szkole po-
wszechnej, Hilary z grupką przyjaciół spotykali się u jednego
z kolegów, który przynosił do szkoły cukierki firmy Canold.
W ten sposób do ofiarodawcy słodyczy przylgnął przydomek
Canold, a tajne miejsce spotkań nazwano budką Canolda.
Był to domek o charakterze letniskowym, który stal trochę na
odludziu, na podwórku kolo domu. Spotkania odbywały się
regularnie wieczorami, w sobotę i niedzielę. Przychodził, kto
chciał, nie było ściśle określonej liczby ludzi. Dyskutowano
o bieżących sprawach (np. aktualnej sytuacji na froncie, gdzie
Niemcy ponieśli klęskę), ale także odbywały się czytania klasy-
ków literatury (np. Goethego, Heinego), lekcje historii Polski,
matematyki, a nawet esperanto. Organizowano również zajęcia
sportowe, wycieczki, koncerty polskich ludowych piosenek,
wykonywane przez koleżanki, opowiadania dowcipów poli-
tycznych oraz słuchanie radia BBC, co było już największym
ryzykiem, gdyż samo posiadanie radia było zabronione. Budka
Canolda, czyli tajne spotkania grupki przyjaciół o charakte-
rze politycznym, samokształceniowym, ale także literacko-
-artystycznym, była szkolą charakterów, przyjaźni, wierności
zasadom, przestrzenią wolności, ale również - w razie jednego
donosu - beczką prochu. Sam Krzysztofiak pisał: „Była to na-
sza mała polska ojczyzna, w której kultywowaliśmy polskość
i jej kulturę. (...) Większość z nas to wnukowie lub synowie
powstańców śląskich. Pochodziliśmy z domów patriotów pol-
skich. (...) Mieliśmy szczęście, że nikt nas nie zdradził”, zob.:
Krzysztofiak (1981: 80-81). Jednym z uczestników tajnych
spotkań w budce Canolda był Kazimierz Kutz, serdeczny
przyjaciel Hilarego, późniejszy reżyser i senator RP, obecnie
jeden z głównych inspiratorów i pomysłodawców powstania
w Katowicach Muzeum Hilarego.
111 W czasie okupacji na Śląsku polska mowa była zabro-
niona w pracy, na ulicy, we wszystkich miejscach publicznych,
urzędach, a nawet w kościele. Mimo to, jak pisał Krzysztofiak:
„nikt z nas sobie z tego nic nie robił. Przechodząc ulicami, czę-
sto darliśmy się na cały regulator, śpiewając polskie piosenki.
Jak widać, z germanizacją Śląska były trudności. Najbardziej
manifestowali swoją polskość żołnierze (Polacy zmuszani do
służby w wojsku niemieckim), którzy przyjeżdżali na urlopy
z frontu”, zob.: Krzysztofiak (1981: 80).
 
Annotationen