Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Malinowski, Jerzy [Hrsg.]; Siemiradzki, Henryk [Gefeierte Pers.]
Co znajduje się w obrazach Henryka Siemiradzkiego? — Sztuka Europy Wschodniej /​ The Art of Eastern Europe, Band 5: Warszawa: Polski Instytut Studiów nad Sztuką Świata, 2017

DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.45642#0216
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
212

Maria Nitka, Kamilla Twardowska

pokonamy wszelkie trudności, wszystko będzie iść
w dobrą stronę i na koniec nasze życie stanie się
prawdziwym rajem... Tak opowiadając, zatapiałem
nieustannie wzrok w oczach mej uwielbianej żo-
neczki, które rozjaśniały się wspaniałym światłem,
pełnym miłości gotowej na wszelkie poświęcenia
w drodze wiodącej do szczęścia. Uczucia rozpalają-
ce serce i oczy mej małżonki dawały mi pewność, iż
nie istnieje przeszkoda, przed którą zgiąłbym kark.
Na wprost naszego mieszkania znajdował się
wspaniały apartament, usytuowany na pierwszym
piętrze. Zajmowało go również dwoje małżonków:
mąż był młody i przystojny, zaś żona brzydka i le-
ciwa. Mąż, którego nieszczęsna przyciągnęła swoją
fortuną, nie zadawał sobie już w ogóle trudu, by
udawać do niej uczucie, którego nigdy nie żywił.
Siedzieli zawsze oddaleni od siebie w pokrytych ak-
samitem fotelach; mąż, ziewając, czytał dziennik,
zaś żona, oparłszy głowę na ręku, patrzyła w dal
z nieutulonym smutkiem i znudzeniem. Podpro-
wadziłem do okna moją żonkę i wskazawszy jej
nieszczęsną parę, powiedziałem: „Popatrz, kocha-
na, i powiedz szczerze, - czy widok tego luksusu,
tych brązów, koronek, aksamitów i dywanów nie
spowoduje, iż pewnego dnia pożałujesz, że zwią-
załaś na zawsze swe życie z moim? Kto wie, może
znalazłabyś także i ty jakiegoś bogacza w pode-
szłym wieku, który w zamian za twą urodę i mło-
dość obdarowałby cię podobnymi rzeczami... Nie
pozwalałby ci jedynie, moja droga dziecinko, zie-
wać w swej obecności, bowiem starzy mężowie są
większymi tyranami niż leciwe żony. Jednakże kilka
uśmiechów, kłamstewek i wymuszonych pieszczot
zapewniłoby ci karety, spektakle teatralne i toale-
ty, całe to łatwe życie właściwe bogatym. Powiedz
mi, powiedz, moja miła, czy nie będziesz kiedyś
żałować?”
Zarzuciła mi ramiona na szyję i przytulając mnie
mocno, powtarzała „nigdy, przenigdy!” głosem
czułym i słodkim, a ja po każdym wypowiedzia-
nym słowie składałem namiętny pocałunek na jej
drżących wargach.
* * *
Minęły dwa lata. Raz jeden byliśmy w teatrze, latem
nie wyjeżdżaliśmy nigdy na letnisko, nie słyszeliśmy
gry żadnego podróżującego i sławnego artysty, nie
mieliśmy stałego dnia, w którym przyjmowaliby-
śmy w domu gości. Pomimo tego byliśmy niezwykle
szczęśliwi, moja żona nawet bardziej niż ja, bo mnie

do pełni szczęścia brakowało małego łóżeczka, pary
różowych rączek, drogiego krzyku małej istotki.
Byłem nieco zdumiony, widząc, że moja żona nie
wydawała się cierpieć, będąc pozbawioną świętych
radości macierzyństwa. Rozmówiłem się z nią na
ten temat pewnego dnia; małżonka ma przyjęła
wtedy nader poważny wyraz twarzy i wyjaśniła mi,
że w naszej pozycji jest to prawdziwa łaska z nieba,
bowiem pragnienie dania życia istotce, której na
świecie nie spotkałoby nic poza zgryzotami, byłoby
prawdziwym egoizmem.
Rok później ciężko zachorowałem i przez kil-
ka miesięcy nie mogłem opuścić łóżka. Mój stan
pogarszał się wraz z prawdziwym duchowym mę-
czeństwem: widziałem moją uwielbianą żonę, którą
chciałem prowadzić przez życie ścieżkami usłany-
mi różami, trudzącą się pracami nader męczącymi
i przynoszącymi dochód zbyt niewielki, by spro-
stać wydatkom wzrastającym przez moją chorobę,
i brak pieniędzy, które zarabiałem za kontuarem.
W końcu, widząc, że jej praca nie wystarczała,
i nie znajdując nikogo, kto pożyczyłby nam pienią-
dze, nieszczęsna kobieta zdecydowała się sprzedać
jedyne klejnoty, jakie posiadała: parę kolczyków,
medalion i bransoletkę ze złota, kupione niegdyś,
w panieńskich czasach, za oszczędności poczynione
na najniezbędniejszych do życia rzeczach.
Uczyniła to, nie mówiąc mi ani słowa, lecz na-
tychmiast spostrzegłem zmianę w jej zachowaniu.
Poświęcała się dla mnie, ale zaczynała odczuwać
zmęczenie tym bohaterstwem, do którego zmusiły
ją okoliczności. Moje serce wypełniało się goryczą
przeciwko przeznaczeniu; być może także przeciw-
ko mojemu!
Wyznałem jej z miłością przyczynę mego za-
smucenia, i dopiero wtedy zdecydowała się wyznać
mi, że sprzedała te jakże drogie jej rzeczy, które tak
lubiła nosić. Uczyniłem jej kilka wyrzutów, mówiąc,
że źle uczyniła, nie rozmawiając ze mną wcześniej,
gdyż z pewnością znalazłbym inny sposób zdoby-
cia dla nas niewielkiej sumy pieniędzy. „Ty miałbyś
znaleźć”, odpowiedziała mi gorzkim tonem, „o mój
drogi, dobrze widzę, że pozostajesz wiecznym opty-
mistą”, tak bowiem często mnie określała, „zaś ja po-
wiem ci, ja, która widzę prawdziwy charakter rze-
czy, że jeśli twoja choroba trwać będzie jeszcze dwa
miesiące, to będziemy zmuszeni pozbyć się ostatniej
sztuki mojej odzieży”.
Odczułem ból, jak gdyby ktoś przykładał mi
rozżarzone żelazo do otwartej rany; niemożebne,
by dało się bardziej cierpieć. Wierzę nawet dziś, że
 
Annotationen