424
T. J. CLARK
łów napisanych przez Malewicza dla pisma „Anarchija” wiosną 1918 roku
- w okresie Białego na białym - wynika jasno, że jego polityka bezpo-
średnio po rewolucji ulokowała artystę uczciwie w obozie nihilistyczno-li-
bertariańskim. Pismo przestało wychodzić w kwietniu, z powodów, któ-
rych nie trzeba chyba wyjaśniać102. Później, w latach dwudziestych,
Malewicz bez wątpienia odczuł podłość stalinizmu. Aresztowano go i prze-
słuchiwano. Przyjaciele spalili jego papiery. Ostatnie lata życia spędził
w nędzy. Wszystko to jednak niewiele pomaga w odtworzeniu nadziei, ja-
kie mógł wiązać z partią w roku 1920 - wielu anarchistów zawarło wów-
czas pokój z bolszewikami, w cieniu wojny domowej - i tego, jak wyobra-
żał sobie relacje między UNOWIS-em a lokalną Radą.
Ulotki i almanachy, które Malewicz redagował w okresie działalności
UNOWIS-u, stale flirtują z partyjną analogią153. Bóg nie został strącony
jest częściowo polemiką z leninizmem, jak sądzę, ale pozostawia (rozmyśl-
nie?) otwarte pytanie, czy bolszewicka Fabryka/Cerkiew ma być zastąpio-
na jej Unowisowskim odpowiednikiem, czy też to, czego trzeba bolszewi-
kom, to rozpoznanie własnego nihilizmu i przyjęcie UNOWIS-u za swego
Boga. Oczywiście Malewicz wyobrażał sobie siebie jako Lenina wobec
Kiereńskiego odgrywanego przez Chagalla. Nie ma nagród za zgadnięcie,
w kogo wcielał się w swoich wyobrażeniach El Lissitzky. Wiemy, że UNO-
152 Zob. Andersen, t. 1, s. 244, gdzie pojawia się opinia, iż grupa wydająca „Anarchi-
ję”, jedna z wielu tego rodzaju grup w ówczesnej stolicy, dopóki istniała, opowiadała się za
ograniczoną współpracą z bolszewikami. Siedem tekstów Malewicza do tego pisma, z prze-
łomu marca i kwietnia, przetłumaczonych przez Andersena, t. 1, s. 49-64, sprawia na
mnie wrażenie tak ortodoksyjnie anarchistycznych, jak tylko można sobie wyobrazić, cho-
ciaż Andersen i inni chcą nas zapewnić, że „dla Malewicza przelotna współpraca z „Anar-
chiją” była nie tyle wyrazem politycznego zaangażowania, co atakiem na siły konserwa-
tywne w związku artystów”. Zob. ibidem, s. 244. Porównaj standardową opinię historii
sztuki na temat „prawdziwej” treści jakobinizmu Davida,
153 Zob. na przykład O partii w sztuce, „Put’ UNOWIS-a”, nr 1 (styczeń 1921), tekst
częściowo reprodukowany u Żadowej, Poszukiwania i eksperymenty, s. 314. (Czyżby i on
był autorstwa Kunina?). Artykuł ten jest chaotyczny i nie robi najlepszego wrażenia, ale je-
go główną myślą wydaje się sprzeciw wobec tych (nienazwanych) Judzi partii”, którzy od-
rzucają ideę partyjnej organizacji i partyjnej świadomości w sztuce, twierdząc, że jedna
partia - partia polityczna - to wszystko, czego potrzeba. Przeciwnie, „trzeba zbudować po-
tężny gmach kultury, tak aby siła świadomości, która z niego wyrośnie, mogła stać się mo-
delem i paradygmatem naszego nowego wieku. Będą próbowali mnie przekonać, że tworze-
nie takiego potężnego gmachu nie powinno być przedsięwzięciem partyjnym”. Ale pisarz
pozostanie niewzruszony. , Jeśli jakiś rodzaj szczególnej, bezpartyjnej rzeczywistości zosta-
je ustanowiony jako część życia, wówczas zarazem staje się zjawiskiem partyjnym, świato-
poglądem, zdąża ku realizacji swej prawdy i rozpoczyna dzieło budowy świata. Tak więc
wszelka nowa budowa świata jest rzeczą partii i wszelkie materiały, wszelka nauka,
wszelka wiedza może stać się środkiem przeniesienia takiej partyjnej budowy świata w
sferę życia”. Dziękuję Melissie Frazier za przetłumaczenie tego tekstu. Starałem się usil-
nie, może zbyt usilnie, nadać najbardziej korzystny wyraz jego niejasnościom.
T. J. CLARK
łów napisanych przez Malewicza dla pisma „Anarchija” wiosną 1918 roku
- w okresie Białego na białym - wynika jasno, że jego polityka bezpo-
średnio po rewolucji ulokowała artystę uczciwie w obozie nihilistyczno-li-
bertariańskim. Pismo przestało wychodzić w kwietniu, z powodów, któ-
rych nie trzeba chyba wyjaśniać102. Później, w latach dwudziestych,
Malewicz bez wątpienia odczuł podłość stalinizmu. Aresztowano go i prze-
słuchiwano. Przyjaciele spalili jego papiery. Ostatnie lata życia spędził
w nędzy. Wszystko to jednak niewiele pomaga w odtworzeniu nadziei, ja-
kie mógł wiązać z partią w roku 1920 - wielu anarchistów zawarło wów-
czas pokój z bolszewikami, w cieniu wojny domowej - i tego, jak wyobra-
żał sobie relacje między UNOWIS-em a lokalną Radą.
Ulotki i almanachy, które Malewicz redagował w okresie działalności
UNOWIS-u, stale flirtują z partyjną analogią153. Bóg nie został strącony
jest częściowo polemiką z leninizmem, jak sądzę, ale pozostawia (rozmyśl-
nie?) otwarte pytanie, czy bolszewicka Fabryka/Cerkiew ma być zastąpio-
na jej Unowisowskim odpowiednikiem, czy też to, czego trzeba bolszewi-
kom, to rozpoznanie własnego nihilizmu i przyjęcie UNOWIS-u za swego
Boga. Oczywiście Malewicz wyobrażał sobie siebie jako Lenina wobec
Kiereńskiego odgrywanego przez Chagalla. Nie ma nagród za zgadnięcie,
w kogo wcielał się w swoich wyobrażeniach El Lissitzky. Wiemy, że UNO-
152 Zob. Andersen, t. 1, s. 244, gdzie pojawia się opinia, iż grupa wydająca „Anarchi-
ję”, jedna z wielu tego rodzaju grup w ówczesnej stolicy, dopóki istniała, opowiadała się za
ograniczoną współpracą z bolszewikami. Siedem tekstów Malewicza do tego pisma, z prze-
łomu marca i kwietnia, przetłumaczonych przez Andersena, t. 1, s. 49-64, sprawia na
mnie wrażenie tak ortodoksyjnie anarchistycznych, jak tylko można sobie wyobrazić, cho-
ciaż Andersen i inni chcą nas zapewnić, że „dla Malewicza przelotna współpraca z „Anar-
chiją” była nie tyle wyrazem politycznego zaangażowania, co atakiem na siły konserwa-
tywne w związku artystów”. Zob. ibidem, s. 244. Porównaj standardową opinię historii
sztuki na temat „prawdziwej” treści jakobinizmu Davida,
153 Zob. na przykład O partii w sztuce, „Put’ UNOWIS-a”, nr 1 (styczeń 1921), tekst
częściowo reprodukowany u Żadowej, Poszukiwania i eksperymenty, s. 314. (Czyżby i on
był autorstwa Kunina?). Artykuł ten jest chaotyczny i nie robi najlepszego wrażenia, ale je-
go główną myślą wydaje się sprzeciw wobec tych (nienazwanych) Judzi partii”, którzy od-
rzucają ideę partyjnej organizacji i partyjnej świadomości w sztuce, twierdząc, że jedna
partia - partia polityczna - to wszystko, czego potrzeba. Przeciwnie, „trzeba zbudować po-
tężny gmach kultury, tak aby siła świadomości, która z niego wyrośnie, mogła stać się mo-
delem i paradygmatem naszego nowego wieku. Będą próbowali mnie przekonać, że tworze-
nie takiego potężnego gmachu nie powinno być przedsięwzięciem partyjnym”. Ale pisarz
pozostanie niewzruszony. , Jeśli jakiś rodzaj szczególnej, bezpartyjnej rzeczywistości zosta-
je ustanowiony jako część życia, wówczas zarazem staje się zjawiskiem partyjnym, świato-
poglądem, zdąża ku realizacji swej prawdy i rozpoczyna dzieło budowy świata. Tak więc
wszelka nowa budowa świata jest rzeczą partii i wszelkie materiały, wszelka nauka,
wszelka wiedza może stać się środkiem przeniesienia takiej partyjnej budowy świata w
sferę życia”. Dziękuję Melissie Frazier za przetłumaczenie tego tekstu. Starałem się usil-
nie, może zbyt usilnie, nadać najbardziej korzystny wyraz jego niejasnościom.