Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Posen> [Hrsg.]
Artium Quaestiones — 17.2006

DOI Heft:
Przekłady
DOI Artikel:
Bryl, Mariusz [Übers.]: Dyskusja nad artykułem Mieke Bal i odpowiedź autorki
DOI Artikel:
Mirzoeff, Nicholas; Bryl, Mariusz [Übers.]: Wszystko to bez sensu
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28196#0361

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
DYSKUSJA NAD ARTYKUŁEM MIEKE BAL - NICHOLAS MIRZOEFF

359

Istnieje osobliwy schemat w tym eseju, w którym Bal rozwija idee,
które są bardzo bliskie moim własnym, nawet gdy ta bliskość jest deza-
wuowana z przyczyn politycznych. Bal chce scentrować kulturę wizualną
wokół „wizualnego wydarzenia”, które wynika z „tego, co wydarza się,
gdy ludzie patrzą”, zauważając, że „akt patrzenia jest głęboko «nieczy-
sty»”. Brzmi znajomo, nieprawdaż? W 1999 roku sugerowałem, że „kon-
stytutywne części kultury wizualnej nie są w tak dużym stopniu definio-
wane przez medium, jak przez interakcję między widzem i widzianym,
którą można nazwać zdarzeniem wizualnym. Przez wizualne zdarzenie
rozumiem interakcję znaku wizualnego, technologii, która umożliwia
i podtrzymuje ten znak, oraz widza”. Poniżej, w tym samym akapicie
ostrzegałem, że „nie ma i nie może być «czystej» teorii znaku, która
z powodzeniem przekraczać będzie granice czasu i miejsca” (s. 13-14).
Bal podziela nawet moje obecne zainteresowanie duchami. Zatem nie-
zgoda między nami, przy całej przemocy, z jaką Bal domaga się jej uzna-
nia, nie może być osobista, skoro podzielamy tak wiele tych samych tez:
ona jest, oczywiście, polityczna.
Ponieważ w eseju Bal chodzi tak naprawdę o nie tak znów subtelną
próbę przemieszczenia wszelkiej różnicy podmiotowej poza kulturę wi-
zualną i zastąpienie jej zorientowaną na przedmiot teorią „widzenia
[jako] ... inherentnie synestetycznego”. Czyż nie jest to, ośmielę się za-
uważyć, troszkę esencjalistyczne? Przez afirmowanie i proponowanie
swojego własnego wizualnego esencjalizmu, Bal próbuje przysłonić fakt
marginalizacji podmiotu przez formułowaną przez nią teorię domeny
przedmiotowej. Poza jednym lub dwoma zdawkowymi odniesieniami, na
próżno będziemy szukać w tekście Bal trwałego zainteresowania teorią
queer, studiami „rasy”, etnicznymi, czy też jakąkolwiek inną formą róż-
nicy podmiotowej. Oferuje się zatem tutaj stary wybór: między dobrym
okiem i jego przedmiotem oraz podmiotem tego, co Irit Rogoff określiła
„ciekawym okiem”. W mojej ostatniej pracy, której nie chcę tutaj obszer-
nie omawiać, argumentuję na rzecz kultury wizualnej, która za swój
priorytet uznaje dylematy podmiotu wizualnego. Przez podmiot wizual-
ny, piszę w niej, „rozumiem osobę, która jest zarówno konstytuowana
jako czynny nośnik wzroku (niezależnie od jego lub jej biologicznej zdol-
ności widzenia), jak i jako rezultat pewnych serii różnych kategorii wi-
zualnej podmiotowości”. Czytelnicy zauważą eksplicytne odrzucenie wi-
zualnego esencjalizmu, ale pozwólcie mi dodać oczywisty wniosek, że
rola osoby jako podmiotu wizualnego to nie wszystko, czym jednostka
może lub powinna być. Tym niemniej, istnieje tutaj spójne pole badań,
w obrębie którego różnica jest badana, wyjaśniana i klasyfikowana wi-
zualnie, i którego nie można redukować do domeny przedmiotowej.
 
Annotationen