Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Posen> [Hrsg.]
Artium Quaestiones — 17.2006

DOI Heft:
Przekłady
DOI Artikel:
Bryl, Mariusz [Übers.]: Dyskusja nad artykułem Mieke Bal i odpowiedź autorki
DOI Artikel:
Mitchell, W. J. T.; Bryl, Mariusz [Übers.]: Mroczny przedmiot kultury wizualnej
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28196#0363

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
DYSKUSJA NAD ARTYKUŁEM MIEKE BAL - W.J.T. MITCHELL

361

nym; między widzianym i przeoczanym; między reprezentacją wizualną
ogólnie i specyficznym polem sztuk wizualnych.
Mieke Bal słusznie pyta, czy między tymi sferami można w ogóle
wytyczyć sztywne granice i dzieli się obawą, że kultura wizualna może
skończyć jako operacja „strzegąca” |policing] granic. Odnoszę jednak
wrażenie, że można badać granicę bez jej strzeżenia. Można obserwować
dystynkcję między tym, co wizualne i tym, co werbalne bez jej reifikacji.
I można poszukiwać definicji „wizualności” bez popadnięcia w sposób
konieczny w modły do straszydła „esencjalizmu”. Nawet przedmiotu naj-
gorszej obawy Mieke Bal („zakładające czystość cięcie między tym, co jest
wizualne i tym, co nim nie jest”) nie można uniknąć zapewne tak łatwo,
jak ona mogłaby sądzić. Nie wystarczy zadeklarować, że widzenie jest
zawsze „nieczyste”. Sam koncept nieczystości zależy, dialektycznie, od
pewnego pojęcia czystości, które musi zostać sprecyzowane tak konkret-
nie i definitywnie, jak to tylko możliwe, a nie dogmatycznie wykluczone
jako li tylko błąd metodologiczny lub ideologiczna iluzja. „Optyczna czy-
stość” modernistycznej abstrakcji może, w refleksji, okazać się fantazją,
ale ona jest specyficzną fantazją, która musi być badana w jej własnych
terminach, a nawet uhistoryczniona. Oczywiście zgadzam się z Mieke
Bal, że należy uniknąć dogmatycznego historyzmu. Niepożądany jest jed-
nak wszelki dogmatyzm. Nie widzę powodu do odrzucenia historii tylko
dlatego, że niektórzy historycy sztuki zrobili z niej dogmatyczną rutynę,
zniechęcającą refleksję teoretyczną.
Być może po prostu mniej się spodziewam po metodologicznym i teo-
retycznym potencjale kultury wizualnej, niż Mieke Bal. Podobnie jak
ona, nie wiem jeszcze, czy kultura wizualna będzie obszarem, departa-
mentem, subdyscypliną, dyscypliną lub może tylko przejściowym mo-
mentem interdyscyplinarnej turbulencji. Pracuję w instytucjach akade-
mickich wystarczająco długo, by wiedzieć, że utworzenie departamentu o
nowej nazwie nie jest tym samym, co powstanie nowej dyscypliny; jestem
też zaskoczony, że Mieke Bal przywołuje departamenty literatury an-
gielskiej i porównawczej jako modele dyscyplinarnej koherencji. Spędzi-
łem 35 lat nauczając w departamentach literatury angielskiej i nigdy nie
miałem najmniejszego poczucia jedności dyscyplinarnej. Wyobrażamy
sobie z tęsknotą, że dyscyplinarność (jak czystość?) musi gdzieś istnieć -
w departamencie fizyki? matematyki? lingwistyki? - jednak im bardziej
zbliżamy się do tych obszarów, tym szybciej ten miraż rozwiewa się
przed nami. Miałem jednak okazję, by porównać dyscyplinarne protokoły
studiów literackich i historii sztuki; obserwowałem także gwałtowną
profesjonalizację studiów filmowych w ostatnich dwudziestu latach.
Odnoszę wrażenie, że dyscyplinarność jest rzeczą relatywną, ściśle po-
wiązaną z profesją, wojnami o pole badawcze, dyscyplinowaniem i genea-
logią często współzawodniczących praktyk. Rzadziej zależy ona od usta-
 
Annotationen