Recenzje
167
należy przestudiować pracę Jana Duvergera z roku
1973, na którą powołuje się w przypisie wraz z sy-
gnaturą archiwalną4. Dalej autor wymienia innych
jeszcze „serwitorów", którzy mogli realizować za-
mówienia królewskie - do omówienia zaś przez nie-
go działalności innego pośrednika, Rodriga Der-
moyena, powrócimy w dalszej części niniejszej
recenzji.
Następny problem, któremu autor poświęcił po-
nad dwie strony, to pytanie skąd Zygmunt August
miał pieniądze na zakup arrasów - a były to wielkie
pieniądze skoro nawet „sam Karol V borykał się nie-
kiedy z trudnościami finansowymi, chcąc zadość-
uczynić brukselskim tapisjerom za ich pracę." Bez-
pośredniej odpowiedzi na to trudne pytanie nie ma -
autor podkreśla jednak jak wielkie dochody czerpa-
no z eksportu polskiego zboża na rynki europejskie.
Dochody te są według niego „intrygującym tłem dla
zabiegów Zygmunta Augusta przy zakupie bruksel-
skich tapiserii." Omawiając handel na linii Polska -
Niderlandy autor przytacza odnalezione przez sie-
bie źródło z roku 1568 dotyczące wielkiego trans-
portu uzbrojenia zakupionego w Nadrenii dla armii
polskiej5. Jest to na pewno bardzo cenna wiadomość
dla historyków wojskowości, lecz z arrasami nie po-
siada żadnego związku.
Podobnie rzecz się ma z innymi interesującymi
znaleziskami archiwalnymi Szmydkiego. Dotyczą
one uroczystości pośmiertnych jakie z wielkim kosz-
tem urządził dwór brukselski dla uczczenia pamięci
zmarłej Elżbiety Austriaczki, pierwszej żony Zyg-
munta Augusta. Polska królowa była bratanicą cesa-
rza Karola V i jako członek domu Habsburgów za-
służyła na solenne egzekwie, które odbyły się
w dniach 10 i 11 sierpnia 1545 w Brukseli. Autor
dysponuje szczegółowymi rachunkami dotyczącymi
tego wydarzenia, nie znanego w polskiej historiogra-
fii a będącego ciekawym przyczynkiem dla naszych
dziejów. W omawianym artykule poświęca mu trzy
strony, choć ten temat w żaden sposób nie łączy się
z problemem arrasów zygmuntowskich. Nie ulega
wątpliwości, że sprawa jest warta „odrębnego stu-
dium", co sam słusznie stwierdza.
Od głównego tematu odbiegamy w dalszym cią-
gu. Teraz autor zajmuje się wymianą okolicznościo-
wych darów i portretów przesyłanych wzajemnie z
różnych okazji osobistościom panujących dworów.
Jest to niejako wstęp do przedstawienia swego na-
stępnego odkrycia, a mianowicie dokumentu, w któ-
rym Maria Węgierska poleca swemu skarbnikowi
3 Ibid., s. 43.
4 Ibid., przypis 10 i następne.
5 Ibid., s. 50.
6 Ibid., s. 54.
dokonanie zakupu klejnotów przeznaczonych na
przesłanie do Krakowa z okazji ślubu Zygmunta
Augusta z Katarzyną Mantuańską.
Przeczytawszy w ten sposób trzynaście i pół
strony nagle wracamy do sprawy arrasów: „Wresz-
cie należy postawić pytanie: kim byli twórcy odzy-
skanych w Sztokholmie przez Zygmunta III tapiserii
jagiellońskich?" Jest zupełnie niezrozumiałe dlacze-
go autor szuka twórców jedynie „odzyskanych" ar-
rasów - przecież były one częścią całego, jednolite-
go artystycznie i technicznie zbioru? Dalej, godzi się
z przypisaniem autorstwa wawelskich tapiserii
Michielowi Coxcie i wymienia autorów polskich
i zagranicznych, którzy również akceptują tę kon-
cepcję6. Nie pisze jednak, że jej twórcą był prof.
Marian Morelowski szczególnie zasłużony dla spra-
wy odzyskania (tu słowo to właściwie użyte) kró-
lewskiej kolekcji po rosyjskim rabunku . On pierw-
szy w profesjonalny sposób zaznajomił się z
królewskimi tkaninami prowadząc ich rewindykację
ze Związku Radzieckiego i kierowany zarówno wie-
dzą, jak i znakomitą intuicją naukową, wysunął nie-
wątpliwie trafną atrybucję. To on wskazał nazwisko
Michela Coxie, a nie niemiecki uczony Heinrich
Góbel, którego autor artykułu wymienia na pierw-
szym miejscu długiej, lecz niekompletnej listy. Pu-
blikacje Morelowskiego dotyczące autorstwa biblij-
nej serii z zygmuntowskiej kolekcji wyprzedzają
dzieło Góbla7; polski uczony był z nim w stałym
kontakcie i dostarczał mu informacje o tapiseriach
w polskich zbiorach. Tyle o projektodawcy tkanin -
wyłącznie o Coxienie - innymi artystami, współ-
twórcami arrasów, autor się nie zajmuje.
Wiele natomiast miejsca, siedem stron, poświę-
ca tkaczom, wykonawcom wawelskich serii. Sprawa
nie jest łatwa, bo identyfikacja większości znaków
umieszczonych na arrasach (poza rozpoznaniem
znaku Jana van Tieghema), jest stale dyskutowana, a
kilku hipotetyczna. Do obszernej literatury dotyczą-
cej tego zagadnienia autor dorzuca swoje spostrze-
żenia oraz odnalezione przez siebie szczegóły bio-
graficzne dotyczące poszczególnych postaci, lecz w
taki sposób, że rozróżnienie nowych wiadomości od
znanych życiorysów jest bardzo trudne. Unikanie
powoływania się w przypisach na istniejącą literatu-
rę sugeruje znacznie większy, niż to jest naprawdę,
udział Szmydkiego w ustalaniu działalności i związ-
ków rodzinnych Willema i Jana Kempenerów, Pio-
tra van Aelst Młodszego, Jana Ghieteelsa i Jana van
Tieghema. Żadnych nowych, zasadniczych ustaleń
7 M. MORELOWSKI, Sprawozdanie z posiedzenia
w dniu 16 lutego 1922, „Prace Komisji Historii Sztuki",
t. III, 1923, s. III-XIV; H. GÓBEL, Wandteppiche, I: Die
Niederlande, I, II, Leipzig 1923.
167
należy przestudiować pracę Jana Duvergera z roku
1973, na którą powołuje się w przypisie wraz z sy-
gnaturą archiwalną4. Dalej autor wymienia innych
jeszcze „serwitorów", którzy mogli realizować za-
mówienia królewskie - do omówienia zaś przez nie-
go działalności innego pośrednika, Rodriga Der-
moyena, powrócimy w dalszej części niniejszej
recenzji.
Następny problem, któremu autor poświęcił po-
nad dwie strony, to pytanie skąd Zygmunt August
miał pieniądze na zakup arrasów - a były to wielkie
pieniądze skoro nawet „sam Karol V borykał się nie-
kiedy z trudnościami finansowymi, chcąc zadość-
uczynić brukselskim tapisjerom za ich pracę." Bez-
pośredniej odpowiedzi na to trudne pytanie nie ma -
autor podkreśla jednak jak wielkie dochody czerpa-
no z eksportu polskiego zboża na rynki europejskie.
Dochody te są według niego „intrygującym tłem dla
zabiegów Zygmunta Augusta przy zakupie bruksel-
skich tapiserii." Omawiając handel na linii Polska -
Niderlandy autor przytacza odnalezione przez sie-
bie źródło z roku 1568 dotyczące wielkiego trans-
portu uzbrojenia zakupionego w Nadrenii dla armii
polskiej5. Jest to na pewno bardzo cenna wiadomość
dla historyków wojskowości, lecz z arrasami nie po-
siada żadnego związku.
Podobnie rzecz się ma z innymi interesującymi
znaleziskami archiwalnymi Szmydkiego. Dotyczą
one uroczystości pośmiertnych jakie z wielkim kosz-
tem urządził dwór brukselski dla uczczenia pamięci
zmarłej Elżbiety Austriaczki, pierwszej żony Zyg-
munta Augusta. Polska królowa była bratanicą cesa-
rza Karola V i jako członek domu Habsburgów za-
służyła na solenne egzekwie, które odbyły się
w dniach 10 i 11 sierpnia 1545 w Brukseli. Autor
dysponuje szczegółowymi rachunkami dotyczącymi
tego wydarzenia, nie znanego w polskiej historiogra-
fii a będącego ciekawym przyczynkiem dla naszych
dziejów. W omawianym artykule poświęca mu trzy
strony, choć ten temat w żaden sposób nie łączy się
z problemem arrasów zygmuntowskich. Nie ulega
wątpliwości, że sprawa jest warta „odrębnego stu-
dium", co sam słusznie stwierdza.
Od głównego tematu odbiegamy w dalszym cią-
gu. Teraz autor zajmuje się wymianą okolicznościo-
wych darów i portretów przesyłanych wzajemnie z
różnych okazji osobistościom panujących dworów.
Jest to niejako wstęp do przedstawienia swego na-
stępnego odkrycia, a mianowicie dokumentu, w któ-
rym Maria Węgierska poleca swemu skarbnikowi
3 Ibid., s. 43.
4 Ibid., przypis 10 i następne.
5 Ibid., s. 50.
6 Ibid., s. 54.
dokonanie zakupu klejnotów przeznaczonych na
przesłanie do Krakowa z okazji ślubu Zygmunta
Augusta z Katarzyną Mantuańską.
Przeczytawszy w ten sposób trzynaście i pół
strony nagle wracamy do sprawy arrasów: „Wresz-
cie należy postawić pytanie: kim byli twórcy odzy-
skanych w Sztokholmie przez Zygmunta III tapiserii
jagiellońskich?" Jest zupełnie niezrozumiałe dlacze-
go autor szuka twórców jedynie „odzyskanych" ar-
rasów - przecież były one częścią całego, jednolite-
go artystycznie i technicznie zbioru? Dalej, godzi się
z przypisaniem autorstwa wawelskich tapiserii
Michielowi Coxcie i wymienia autorów polskich
i zagranicznych, którzy również akceptują tę kon-
cepcję6. Nie pisze jednak, że jej twórcą był prof.
Marian Morelowski szczególnie zasłużony dla spra-
wy odzyskania (tu słowo to właściwie użyte) kró-
lewskiej kolekcji po rosyjskim rabunku . On pierw-
szy w profesjonalny sposób zaznajomił się z
królewskimi tkaninami prowadząc ich rewindykację
ze Związku Radzieckiego i kierowany zarówno wie-
dzą, jak i znakomitą intuicją naukową, wysunął nie-
wątpliwie trafną atrybucję. To on wskazał nazwisko
Michela Coxie, a nie niemiecki uczony Heinrich
Góbel, którego autor artykułu wymienia na pierw-
szym miejscu długiej, lecz niekompletnej listy. Pu-
blikacje Morelowskiego dotyczące autorstwa biblij-
nej serii z zygmuntowskiej kolekcji wyprzedzają
dzieło Góbla7; polski uczony był z nim w stałym
kontakcie i dostarczał mu informacje o tapiseriach
w polskich zbiorach. Tyle o projektodawcy tkanin -
wyłącznie o Coxienie - innymi artystami, współ-
twórcami arrasów, autor się nie zajmuje.
Wiele natomiast miejsca, siedem stron, poświę-
ca tkaczom, wykonawcom wawelskich serii. Sprawa
nie jest łatwa, bo identyfikacja większości znaków
umieszczonych na arrasach (poza rozpoznaniem
znaku Jana van Tieghema), jest stale dyskutowana, a
kilku hipotetyczna. Do obszernej literatury dotyczą-
cej tego zagadnienia autor dorzuca swoje spostrze-
żenia oraz odnalezione przez siebie szczegóły bio-
graficzne dotyczące poszczególnych postaci, lecz w
taki sposób, że rozróżnienie nowych wiadomości od
znanych życiorysów jest bardzo trudne. Unikanie
powoływania się w przypisach na istniejącą literatu-
rę sugeruje znacznie większy, niż to jest naprawdę,
udział Szmydkiego w ustalaniu działalności i związ-
ków rodzinnych Willema i Jana Kempenerów, Pio-
tra van Aelst Młodszego, Jana Ghieteelsa i Jana van
Tieghema. Żadnych nowych, zasadniczych ustaleń
7 M. MORELOWSKI, Sprawozdanie z posiedzenia
w dniu 16 lutego 1922, „Prace Komisji Historii Sztuki",
t. III, 1923, s. III-XIV; H. GÓBEL, Wandteppiche, I: Die
Niederlande, I, II, Leipzig 1923.