In Memoriam
883
Barbara Tondos i Katarzyna Tur-Marciszuk w Rzeszowie, fot. Jerzy Tur
to badania pobieżne, które dopiero teraz są uzupeł-
niane. Podejmowane wtedy zadania łączyły się z re-
socjalizacją okolicznych mieszkańców. Miały wy-
miar humanistyczny i ochroniarski, o czym świadczy
artykuł Barbary Pruchnik - chronione miasteczko
opublikowany w „Acta Scansenologica” (paździer-
nik 2010 r.), a także niepublikowane wspomnienia,
które po sobie pozostawiła.
W początkach pracy zawodowej zrodziło się jej
zainteresowanie sztuką i kulturą ludową, wyrażają-
ce się wędrówkami po okolicach Rzeszowa ale tak-
że licznymi publikacjami, m.in. opracowaniem pa-
miętnika chłopskiego autorstwa Walentego Kunysza
Wścibski i wrazicki (Ludowa Spółdzielnia Wydaw-
nicza 1973), twórczością poetycką (tomik Skrawki
zgrzebne, Lublin 1967), a także kolekcjonowaniem
wraz z mężem wiejskich „gliniaków”. Na uwagę za-
sługuje jej emocjonalne zaangażowanie w tragedię
wysiedlanych mieszkańców i organizację skansenu
ratowniczego dla wioski Maniowy, która miała ustą-
pić miejsca wodom Zalewu Czorsztyńskiego.
W 1974 r. były Wojewódzki Konserwator Zabyt-
ków w Rzeszowie Jerzy Tur porozumiał się z Hanną
Pieńkowską Wojewódzkim Konserwatorem Zbyt-
ków w Krakowie, w wyniku czego razem z małżon-
ką zaczął pracować w Zakopanem przy organizacji
skansenu dla Podhala. Barbara, jako kierownik pla-
nowanego skansenu w Łopusznej, nadzorowała kon-
serwację tamtejszego dworu, współpracując już
kolejny raz z cieślami, tym razem ze Spiszą. Podkre-
ślam ten fakt, gdyż rzadko się zdarza, aby wiejski
cieśla chciał się podporządkować kobiecie. Ona,
dzięki swoim zainteresowaniom i prowadzonym ba-
daniom, znała się na tradycyjnej ciesiołce i obdarza-
ła uznaniem prawdziwych majstrów, za co była
przez nich nie tylko szanowana, ale i kochana. Świa-
dectwem tego wzajemnego upodobania jest książka
Zapomniana sztuka góralska (Kraków-Kielce
1999), w której zawarła rozdział o snycerzach, sto-
larzach i budarzach. Zachowały się także ich zdjęcia
(niestety niepodpisane) w domowym archiwum
i pamięć „opowieści o drewnie i zabytkach”, który-
mi fascynowała swoich przyjaciół.
Kiedy nastąpiły zmiany administracyjne i perso-
nalne w Muzeum Tatrzańskim Barbara Tondos zo-
stała zmuszona do rezygnacji z pracy w dotychczas
wykonywanym zawodzie, ale żeby nie wyjeżdżać
z Zakopanego podjęła pracę jako nauczycielka hi-
storii sztuki w tamtejszym Liceum Plastycznym im.
Antoniego Kenara. W połowie roku szkolnego
1976/1977, mimo próśb dyrekcji szkoły, Muzeum
Tatrzańskie wymówiło jej, jako niezatrudnionej
w muzeum, pracownicze mieszkanie w Zakopanem,
a następnie, na początku 1978 r., szkoła rozwiązała
883
Barbara Tondos i Katarzyna Tur-Marciszuk w Rzeszowie, fot. Jerzy Tur
to badania pobieżne, które dopiero teraz są uzupeł-
niane. Podejmowane wtedy zadania łączyły się z re-
socjalizacją okolicznych mieszkańców. Miały wy-
miar humanistyczny i ochroniarski, o czym świadczy
artykuł Barbary Pruchnik - chronione miasteczko
opublikowany w „Acta Scansenologica” (paździer-
nik 2010 r.), a także niepublikowane wspomnienia,
które po sobie pozostawiła.
W początkach pracy zawodowej zrodziło się jej
zainteresowanie sztuką i kulturą ludową, wyrażają-
ce się wędrówkami po okolicach Rzeszowa ale tak-
że licznymi publikacjami, m.in. opracowaniem pa-
miętnika chłopskiego autorstwa Walentego Kunysza
Wścibski i wrazicki (Ludowa Spółdzielnia Wydaw-
nicza 1973), twórczością poetycką (tomik Skrawki
zgrzebne, Lublin 1967), a także kolekcjonowaniem
wraz z mężem wiejskich „gliniaków”. Na uwagę za-
sługuje jej emocjonalne zaangażowanie w tragedię
wysiedlanych mieszkańców i organizację skansenu
ratowniczego dla wioski Maniowy, która miała ustą-
pić miejsca wodom Zalewu Czorsztyńskiego.
W 1974 r. były Wojewódzki Konserwator Zabyt-
ków w Rzeszowie Jerzy Tur porozumiał się z Hanną
Pieńkowską Wojewódzkim Konserwatorem Zbyt-
ków w Krakowie, w wyniku czego razem z małżon-
ką zaczął pracować w Zakopanem przy organizacji
skansenu dla Podhala. Barbara, jako kierownik pla-
nowanego skansenu w Łopusznej, nadzorowała kon-
serwację tamtejszego dworu, współpracując już
kolejny raz z cieślami, tym razem ze Spiszą. Podkre-
ślam ten fakt, gdyż rzadko się zdarza, aby wiejski
cieśla chciał się podporządkować kobiecie. Ona,
dzięki swoim zainteresowaniom i prowadzonym ba-
daniom, znała się na tradycyjnej ciesiołce i obdarza-
ła uznaniem prawdziwych majstrów, za co była
przez nich nie tylko szanowana, ale i kochana. Świa-
dectwem tego wzajemnego upodobania jest książka
Zapomniana sztuka góralska (Kraków-Kielce
1999), w której zawarła rozdział o snycerzach, sto-
larzach i budarzach. Zachowały się także ich zdjęcia
(niestety niepodpisane) w domowym archiwum
i pamięć „opowieści o drewnie i zabytkach”, który-
mi fascynowała swoich przyjaciół.
Kiedy nastąpiły zmiany administracyjne i perso-
nalne w Muzeum Tatrzańskim Barbara Tondos zo-
stała zmuszona do rezygnacji z pracy w dotychczas
wykonywanym zawodzie, ale żeby nie wyjeżdżać
z Zakopanego podjęła pracę jako nauczycielka hi-
storii sztuki w tamtejszym Liceum Plastycznym im.
Antoniego Kenara. W połowie roku szkolnego
1976/1977, mimo próśb dyrekcji szkoły, Muzeum
Tatrzańskie wymówiło jej, jako niezatrudnionej
w muzeum, pracownicze mieszkanie w Zakopanem,
a następnie, na początku 1978 r., szkoła rozwiązała