794
Konrad Niemira
Lebensteina, jak i relacji bliskich mu osób wiadomo, że artysta czuł się zaszczuty, atako-
wany, prześladowany przez służby PRL-u, wplątany w machinę świata sztuki. Miotały
nim, jak pisał Jeleński, rozmaite „demony". Jerzy Wojciechowski pisał: „znałem legendy,
które o nim krążyły, o jego niedostępności, humorach"88, co pokazuje, że trudny tempera-
ment Lebensteina był przedmiotem rozmów i plotek. Podobnie musiało być z jego roman-
sami i alkoholizmem. Przyjaciele artysty piszą o nim zazwyczaj z przymrużeniem oka.
Mariusz Hermansdorfer wspominał, że w 1973 r. Lebenstein pokazywał mu w Paryżu
wszystkie bary (il. 7)89. Gustaw Herling Grudziński przyznawał: „nie gardziliśmy wód-
ką"90, a Olga Scherer nie ukrywała, że Lebenstein „bywał na lekkim gazie"91. Jeden chyba
Miłosz zwracał uwagę, że alkoholowa przygoda Lebensteina miała charakter chorobowy:
„Jaś Lebenstein był trunkowy, z pobytami w różnych klinikach odwykowych, nie dający-
mi rezultatów" - pisał już po jego śmierci. W bardziej stanowczym tonie wypowiadał się
skonfliktowany z Lebensteinem Lejwa, nazywając „trunkowego Jasia" po prostu „pija-
kiem".
Jakiekolwiek byłoby tło konfliktu między marszandem i artystą, analiza związków
Lebensteina z Galerie Chalette pokazuje, jak wielką rolę może odgrywać w transferze
artystycznym towarzyskie zaplecze. Trudna niekiedy do uchwycenia sieć pośredników,
agentów i mediatorów jest czuła na kwestie osobowościowe, gesty sympatii i zaufania,
lojalność, ale także mody, plotki czy kwestie finansowe i biznesowe. Nic więc dziwnego,
że uzależnione od niej kariery są niekiedy bardzo kruche. Obecność polskich artystów na
amerykańskiej scenie artystycznej, z jaką mamy do czynienia na przełomie lat 50. i 60.,
miała - jak pokazuje przykład Jana Lebensteina - charakter sezonowy i wynika z natural-
nego dla rynku (zarówno rynku instytucji muzealnych, jak i galerii komercyjnych) głodu
nowości, który, jeśli nie jest odpowiednio sterowany, zanika. Nie jest przypadkiem, że po
odcięciu pępowiny łączącej Lebensteina z Lejwą amerykańska kariera polskiego artysty
znalazła się w impasie. Zainteresowanie polską sztuką miało nie tylko charakter sezono-
wy, ale również salonowy i dotyczyło jedynie małej garstki kolekcjonerów, marszandów
i mediatorów. Aleksander Kobzdej pisał w 1960 r. do Juliusza Starzyńskiego, że o polskiej
sztuce w USA mówi się jako dobrej, ale „kruchej i młodej"92. W podobnym tonie Kazi-
mierz Karpuszko w 1962 r., rok po sukcesie wystawy 15 Polish Painters, pisał do Stani-
sławskiego, że „na ogół w Ameryce zainteresowanie sztuką z terenu Polski prawie że nie
istnieje. [...] Jest mała garstka ludzi co chcą i mogą coś na ten temat zrobić", i nalegał, aby
wykorzystać każdy możliwy kontakt do współpracy93. Do dzisiaj owa „mała garstka",
w której skład oprócz małżeństwa Lejwów wchodzili m.in. Ryszard Stanisławski, Zdzi-
sław Kępiński, Juliusz Starzyński, Peter Selz, Porter McCray, Kazimierz Karpuszko, Be-
docinki i niezrozumienie ze strony otoczenia", i - co ciekawe - o prawdopodobnym nikłym zainteresowaniu sprawami
polityki. Nieco dalej zwracał uwagę na „niechlujny wygląd, niedopasowanie flanelowej koszuli do zbyt eleganckiego
garnituru, na brudne paznokcie (IPN, BU 011361/464, raport z 9.03.1965; s. 28, 29).
88 Jerzy WOJCIECHOWSKI, „Wspomnienie Jana Lebensteina", [w :] Jan Lebenstein i krytyka..., t. 2, s. 286.
89 Mariusz HERMANSDORFER, „Kolekcja w Muzeum Narodowym we Wrocławiu", [w:] Jan Lebenstein i krytyka...,
t. 2, s. 25.
90 Gustaw HERLING-GRUDZIŃSKI, „Wieczne pogranicza", [w:] Jan Lebenstein i krytyka..., t. 2, s. 117.
91 Olga SCHERER, „Wybór uwag i spostrzeżeń", [w:] Jan Lebenstein i krytyka...,. 2, s. 291. Również Kazimierz
Karpuszko w korespondencji ze Stanisławskim porusza alkoholowy charakter spotkań z Lebensteinem; por. Archiwum
Stanisławskiego, III/1/50, list Karpuszki do Stanisławskiego, 22 X 1960, Chicago.
92 List Aleksandra Kobzdeja do Juliusza Starzyńskiego, maj 1960, Nowy Jork; cyt. za: Joanna SOSNOWSKA, Polacy
na Biennale Sztuki w Wenecji 1895-1999, Warszawa 1999, s. 120.
93 Archiwum Stanisławskiego, III/1/50, list Karpuszki do Stanisławskiego, 22 IX 1962, Chicago.
Konrad Niemira
Lebensteina, jak i relacji bliskich mu osób wiadomo, że artysta czuł się zaszczuty, atako-
wany, prześladowany przez służby PRL-u, wplątany w machinę świata sztuki. Miotały
nim, jak pisał Jeleński, rozmaite „demony". Jerzy Wojciechowski pisał: „znałem legendy,
które o nim krążyły, o jego niedostępności, humorach"88, co pokazuje, że trudny tempera-
ment Lebensteina był przedmiotem rozmów i plotek. Podobnie musiało być z jego roman-
sami i alkoholizmem. Przyjaciele artysty piszą o nim zazwyczaj z przymrużeniem oka.
Mariusz Hermansdorfer wspominał, że w 1973 r. Lebenstein pokazywał mu w Paryżu
wszystkie bary (il. 7)89. Gustaw Herling Grudziński przyznawał: „nie gardziliśmy wód-
ką"90, a Olga Scherer nie ukrywała, że Lebenstein „bywał na lekkim gazie"91. Jeden chyba
Miłosz zwracał uwagę, że alkoholowa przygoda Lebensteina miała charakter chorobowy:
„Jaś Lebenstein był trunkowy, z pobytami w różnych klinikach odwykowych, nie dający-
mi rezultatów" - pisał już po jego śmierci. W bardziej stanowczym tonie wypowiadał się
skonfliktowany z Lebensteinem Lejwa, nazywając „trunkowego Jasia" po prostu „pija-
kiem".
Jakiekolwiek byłoby tło konfliktu między marszandem i artystą, analiza związków
Lebensteina z Galerie Chalette pokazuje, jak wielką rolę może odgrywać w transferze
artystycznym towarzyskie zaplecze. Trudna niekiedy do uchwycenia sieć pośredników,
agentów i mediatorów jest czuła na kwestie osobowościowe, gesty sympatii i zaufania,
lojalność, ale także mody, plotki czy kwestie finansowe i biznesowe. Nic więc dziwnego,
że uzależnione od niej kariery są niekiedy bardzo kruche. Obecność polskich artystów na
amerykańskiej scenie artystycznej, z jaką mamy do czynienia na przełomie lat 50. i 60.,
miała - jak pokazuje przykład Jana Lebensteina - charakter sezonowy i wynika z natural-
nego dla rynku (zarówno rynku instytucji muzealnych, jak i galerii komercyjnych) głodu
nowości, który, jeśli nie jest odpowiednio sterowany, zanika. Nie jest przypadkiem, że po
odcięciu pępowiny łączącej Lebensteina z Lejwą amerykańska kariera polskiego artysty
znalazła się w impasie. Zainteresowanie polską sztuką miało nie tylko charakter sezono-
wy, ale również salonowy i dotyczyło jedynie małej garstki kolekcjonerów, marszandów
i mediatorów. Aleksander Kobzdej pisał w 1960 r. do Juliusza Starzyńskiego, że o polskiej
sztuce w USA mówi się jako dobrej, ale „kruchej i młodej"92. W podobnym tonie Kazi-
mierz Karpuszko w 1962 r., rok po sukcesie wystawy 15 Polish Painters, pisał do Stani-
sławskiego, że „na ogół w Ameryce zainteresowanie sztuką z terenu Polski prawie że nie
istnieje. [...] Jest mała garstka ludzi co chcą i mogą coś na ten temat zrobić", i nalegał, aby
wykorzystać każdy możliwy kontakt do współpracy93. Do dzisiaj owa „mała garstka",
w której skład oprócz małżeństwa Lejwów wchodzili m.in. Ryszard Stanisławski, Zdzi-
sław Kępiński, Juliusz Starzyński, Peter Selz, Porter McCray, Kazimierz Karpuszko, Be-
docinki i niezrozumienie ze strony otoczenia", i - co ciekawe - o prawdopodobnym nikłym zainteresowaniu sprawami
polityki. Nieco dalej zwracał uwagę na „niechlujny wygląd, niedopasowanie flanelowej koszuli do zbyt eleganckiego
garnituru, na brudne paznokcie (IPN, BU 011361/464, raport z 9.03.1965; s. 28, 29).
88 Jerzy WOJCIECHOWSKI, „Wspomnienie Jana Lebensteina", [w :] Jan Lebenstein i krytyka..., t. 2, s. 286.
89 Mariusz HERMANSDORFER, „Kolekcja w Muzeum Narodowym we Wrocławiu", [w:] Jan Lebenstein i krytyka...,
t. 2, s. 25.
90 Gustaw HERLING-GRUDZIŃSKI, „Wieczne pogranicza", [w:] Jan Lebenstein i krytyka..., t. 2, s. 117.
91 Olga SCHERER, „Wybór uwag i spostrzeżeń", [w:] Jan Lebenstein i krytyka...,. 2, s. 291. Również Kazimierz
Karpuszko w korespondencji ze Stanisławskim porusza alkoholowy charakter spotkań z Lebensteinem; por. Archiwum
Stanisławskiego, III/1/50, list Karpuszki do Stanisławskiego, 22 X 1960, Chicago.
92 List Aleksandra Kobzdeja do Juliusza Starzyńskiego, maj 1960, Nowy Jork; cyt. za: Joanna SOSNOWSKA, Polacy
na Biennale Sztuki w Wenecji 1895-1999, Warszawa 1999, s. 120.
93 Archiwum Stanisławskiego, III/1/50, list Karpuszki do Stanisławskiego, 22 IX 1962, Chicago.