Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Polska Akademia Umieje̜tności <Krakau> / Komisja Historii Sztuki [Hrsg.]; Polska Akademia Nauk <Warschau> / Oddział <Krakau> / Komisja Teorii i Historii Sztuki [Hrsg.]
Folia Historiae Artium — 17.1981

DOI Artikel:
Gębarowicz, Mieczysław: Wawrzyniec-Laurenty Krzczonowicz, nieznany sztycharz drugiej połowy XVII wieku
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.20404#0061
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Na tle tak układającej się sąsiedzkiej wymia-
ny kulturalnej pojawił się na Ukrainie Krzczo-
nowicz. Kiedy to nastąpiło, źródła wprawdzie
nie podają, ale datę można łatwo ustalić na pod-
stawie innych danych. W r. 1674 nastąpiło uru-
chomienie pierwszej drukarni Baranowicza w
Nowogrodzie Siewierskim, a w tym samym roku
w Wilnie ukazały się pierwsze sygnowane prace
Krzczonowicza; ten zaś w autobiografii podaje,
że działalność swoją na Czernihowszczyźnie roz-
począł jeszcze za życia cara Aleksego Michajłowi-
cza. Ponieważ car zmarł w styczniu 1676 r., nie-
trudno ustalić, że artysta nasz przeniósł się na
Ukrainę w drugiej połowie 1674 r.

Bliższe okoliczności, w jakich dokonała się ta
decydująca zmiana w sytuacji życiowej Krzczo-
nowicza, nie są znane. Możemy się jednak ich
domyślić. Otóż, wyprzedzając dalsze wywody, za-
uważyć należy, że Baranowicz organizując akcję
wydawniczą najprawdopodobniej nie ograniczył
jej do samego drukarstwa, ale zamierzał nią ob-
jąć również ulotną grafikę dewocyjną, czyli pro-
dukcję tzw. obrazków świętych. Wykorzystanie
w tym celu mało albo zupełnie nie znanej na Ru-
si techniki miedziorytu, z którą Baranowicz zet-
knął się w czasie swych studiów w Polsce, wy-
dawało się bardzo wskazane. Toteż polecił on Ja-
klińskiemu zwerbować młodego, wybijającego
się grafika wileńskiego. Ten zaś, zachęcony za-
pewne korzystnymi warunkami materialnymi,
dał się łatwo namówić i opuścił Wilno niemal w
połowie pracy nad zamówioną ryciną, której kli-
szę zabrał ze sobą.

Motywy, którymi kierował się Krzczonowicz,
dają się odgadnąć. Polska na skutek wojen, któ-
re wypełniły zwłaszcza trzecią ćwierć XVII w.,
znajdowała się w trudnej sytuacji ekonomicznej.
Poza tym druga połowa tego wieku zaznaczyła
się zarówno w Moskwie, jak i na Ukrainie wiel-
ką popularnością kultury i języka polskiego, eks-
pansją polszczyzny. Toteż cała Ruś zaroiła się od
kwalifikowanych przybyszów z Polski, wśród

których obok rzemieślników i artystów było wie-
lu intelektualistów. Pochodzili oni w znacznej
mierze spośród studentów, którzy wyjeżdżali na
Wschód w nadziei poprawy swego położenia ma-
terialnego i zdobycia środków na dalsze studia.
Jednakże zamierzona sezonowa emigracja prze-
mieniała się nieraz w stały pobyt, wsiąkanie w
środowisko i asymilację za cenę rezygnacji z da-
wnych ambitnych planów, o ile nie trzeba było
zapłacić za nie zsyłką albo jeszcze drożej 22. Tak
właśnie było z Krzczonowiczem. Przyjechał na
Ukrainę jako młody człowiek, który — jak po-
daje w autobiografii — chciał i mógł się uczyć,
czyli że prócz dobrych chęci miał pewne przy-
gotowanie. Ponieważ jednak nie mógł zrealizować
swych planów na terenie Czernihowszczyzny,
myślał zapewne o powrocie do Wilna. Tak się
jednak nie stało, gdyż w życie jego wkroczył
możny protektor, którym był Baranowicz.

Z początku pozwolił on Krzczonowiczowi, zgo-
dnie zapewne z umową, uprawiać sztycharstwo,
rychło jednak zorientował się, że dzięki swemu
wykształceniu może on mu być pomocny w dzia-
łalności literackiej, która była główną pasją ży-
ciową arcybiskupa. Zaprzągł artystę do robót
redakcyjnych, ze szkodą dla jego zainteresowań
zawodowych, a gdy ten się opierał, stosował
przymus w postaci zapewne grożenia cenzurami
kanonicznymi. Nie był Krzczonowicz pod tym
względem wyjątkiem, gdyż wzmiankowany już
poprzednio metrampaż kijowski Armaszenko u-
skarżał się w liście do Baranowicza, że archi-
mandryta peczerski J. Giziel wykorzystuje jego
znajomość polszczyzny i jego samego jako swego
sekretarza, dyktując mu polskie teksty swoich
prac, i to w takiej -ilości, że odciągało go to od
jego właściwych obowiązków w drukami.23

Historia taka powtórzyła się w życiu Krzczo-
nowicza, ale z większym jeszcze nasileniem, gdyż
zmusiła go do porzucenia myśli o karierze arty-
stycznej i obrania stanu duchownego. Być może,
iż przyczynił się do tego jakiś wypadek losowy,

z wojskami polskimi. „Do Kijowa z Polski i z innych
krajów nie ma wolnego wjazdu i artyści potrzebni w
drukarni i inni, którzy obiecali przyjechać do nich ze
Lwowa, nie przybyli"; z powodu zaś trudnych warun-
ków bytowych „również miejscowi pracownicy drukar-
scy uciekają" — zob. F. T i t o w, Tipografija Kijewo-
-Pieczerskoj ławry. Istoriczeskij oczerk (1606—1616), I,
Kijów 1916 (1918), s. 347 i n.

! Popularność łaciny i języka polskiego wśród ary-
stokracji moskiewskiej sprawiły, że znający je przy-
bysze z Polski, zarówno Polacy, jak Ukraińcy i Biało-
rusini, byli bardzo poszukiwani. Spośród Polaków naj-
lePiej znamy losy Grzegorza Kiersnowskiego, szlachci-

ca z Brańska na Podlasiu. Był on w latach 1699—1700
u księcia Iwana Szczerbatowa nauczycielem obu tych
języków. W r. 1702 powrócił do swego chlebodawcy i za-
ciągnął u niego większą pożyczkę na spłatę długów i po-
moc ojcu w Polsce i w zamian za to zobowiązał się
przez następne 20 lat uczyć dzieci swego protektora
łaciny i języka polskiego. Do spłaty tego długu nie do-
szło, gdyż Kiersnowski ożenił się z córką Szczerbatowa
i został zwolniony z tych zobowiązań. Potem słuch o nim
zaginął, zob. K. W. Charłampowicz, Małorossijs-
koie wlijanije na wielikorusskuju cerkownuju żyzń, I,
Kazań 1914, s. 415 i 779.

23 Pis'mo tipografszczika..., s. 566.

55
 
Annotationen