Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Polska Akademia Umieje̜tności <Krakau> / Komisja Historii Sztuki [Editor]; Polska Akademia Nauk <Warschau> / Oddział <Krakau> / Komisja Teorii i Historii Sztuki [Editor]
Folia Historiae Artium — 17.1981

DOI article:
Gębarowicz, Mieczysław: Wawrzyniec-Laurenty Krzczonowicz, nieznany sztycharz drugiej połowy XVII wieku
DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.20404#0122
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
Ukrainie i Białorusi135, u nich bowiem można by
to ostatecznie tłumaczyć przyzwyczajeniem.
Dziwniejsze jednak jest podobne postępowanie
Nikodema Zubrzyckiego, który rozpoczynał swo-
ją działalność w lwowsko-kijowskim kręgu — dla
niego wykonywał masowo drzeworyty i sygno-
wał je wyłącznie alfabetsm cyrylłckim. W póź-
niejszych dopiero latach zapoznał się, bodajże za
pośrednictwem Czernihowa, z techniką miedzio-
rytu i odtąd zaczął swe sztychy sygnować alfa-
betem łacińskim. Dochodziło przy tym do oso-
bliwego zderzania się tradycyjnych nawyków z
tym, co uchodziło za nowość i wyraz postępu.
Pojawiają się bowiem sygnatury, w których na-
zwisko, a najczęściej inicjały podawane są alfa-
betem łacińskim, natomiast daty — cyrylicą. Nie
przeszkadzało to, że drzeworyty jego były w
przeważnej części podpisywane po dawnemu, tj.
cyrylicą, chociaż w ich tematyce interpretacji
formalnej coraz silniej zaznaczają się wpływy
sztuki zachodniej 136.

Za przykładem Zubrzyckiego poszedł Strzel-
bicki, który sprzeniewierzając się zwyczajom wi-
leńskich kolegów nie tylko próbował swych sił
w drzeworycie, ale także swoje dzieła sygnował
podwójnie: obok cyrylickiej daty — łacińskie ini-
cjały 137.

Zresztą cyrylica pojawiała się tylko w szty-
chowanych ulotkach, głównie na obrazkach świę-
tych przeznaczonych dla szerokich mas ludo-
wych 138. Natomiast na miedziorytach dla elity
występuje ona bardzo rzadko. Do takich wyjąt-
ków należy teza Obidowskiego, na której Szczyr-
ski w obszernej legendzie zastosował tekst ła-
ciński tylko w części dotyczącej przewodu uni-
wersyteckiego w Akademii kijowskiej, natomiast
długą dedykację przeznaczoną dla cara podał po
rosyjsku.

Rozpatrując na tym tle działalność Krzczono-
wicza nie dostrzegamy w niej nic wyjątkowego.
Był dzieckiem swojego czasu i środowiska. Stąd
też, gdy oceniając swoją działalność za jej punkt
szczytowy uważał zaszczepienie mody konklu-
zji w rozmiarach, które mogły budzić zazdrość
u „Rzymian", zdawał sobie sprawę, że argument
ten znajdzie zrozumienie u tych, wobec których
został wysunięty. Miał poczucie własnej wartoś-
ci, czemu dał wyraz sygnując swe pierwsze pra-
ce z okresu wileńskiego pełnym nazwiskiem. Na
Ukrainie praktyki tej zaniechał, gdyż pierwszą
pracą tam wykonaną była grafika dewocyjna, tej
zaś nie traktował jako manifestacji swej osobo-
wości. Pozostałe jego prace o charakterze pane-
girycznym były częścią całości literacko-artysty-
cznej, którą we wstępie dedykacyjnym podpisał
pełnym nazwiskiem; być może, iż zamierzał je
powtórzyć na frontispisie, ale tego już wykonać
nie zdołał. W tekście posługiwał się polszczyzną
i łaciną jako językami używanymi normalnie
przez adresata, i w ogóle ludzi oświeconych. W
legendach sztychowanych winiet, stanowiących
plastyczne dopełnienie tekstu, poprzestawał na ła-
cinie, gdyż zaczerpnięte one zostały z Pisma Św.,
względnie z literatury starożytnej. Cyrylicy i ję-
zyka ludowego, czyli ukraińskiego, użył tylko
raz w obrazku ikony ilińskiej, traktowanym ja-
ko przedmiot masowego zbytu. I pod tym wzglę-
dem nie odbiegał od ogólnie stosowanych prak-
tyk.

Jeżeli w pracach Krzczonowicza nie występu-
ją motywy lokalne — choćby w tym stopniu, co
u Leona Tarasewicza i Szczyrskiego — tłumaczy
to okoliczność, że jego działalność artystyczna
trwała w ogóle zbyt krótko, by ulec odpowied-
niej transformacji, ta bowiem, jak wskazuje przy-
kład obu wymienionych artystów, wymagała wie-

135 Takim był wychowany w wileńskiej Akademii
Maksym Woszczanko, który powróciwszy do Mohylowa
wykonał tam, dla wydanego w Słucku w r. 1678 przez
Kłokockiego polskiego przekładu P. R i c a u t, Monar-
chia turecka,, szesnaście rycin; opatrywał je czasami
polskimi objaśnieniami, a z reguły sygnaturą, przy
czym imię swoje latynizował r.a Maximus. W następ-
nych latach dzierżawił on drukarnię bracką, gdzie
obok normalnych ksiąg liturgicznych, ilustrowanych
drzeworytami, ukazały się w r. 1693 Akajisty i kano-
ny jako jedyny druk zdobiony miedziorytami — jest
ich 22, z tym że wykorzystano tu dawne płyty Wo-
szczanki z lat 1676—1680 sygnowane podobnie, jak wy-
konane dla Kłokockiego (zob. R o w i n s'k i j, Podrob-
nyj slowar' russkich grawierow, II, s. 1221 i n.). Jest
rzeczą znamienną, że Afanasij Truchmenskij, uczeń
Symeona Uszakowa i najstarszy zawodowy rytownik w
Moskwie, pierwszą swoją rycinę z r. 1680, prócz po-

danego cyrylicą nazwiska swego nauczyciela jako au-
tora rysunku, zaopatrzył swoim łacińskim monogra-
mem A. Z., który przekazuje jego pierwsze nazwisko
Zwieriew (zob. Sidorów, Driewnierusskaja kniż-
naja grawiura, s. 256).

138 Popów, Materijaly do slownyka..., s. 254—265;
tenże, Materijaly do slownyka..., Dodatok, I s. 94.

137 Rowiński j, Podrobnyj slowar' russkich gra-
wierow, II, s. 972 i n.

138 Z zeznań Miedwiediewa w procesie moskiew-
skim (s. 546) wynika, że Szakłowity po otrzymaniu od-
bitek portretu Zofii regentki, wykonanego przez Blo-
telinga, kazał łaciński tekst legendy przetłumaczyć na
rosyjski i w tej postaci polecił Leonowi Tarasewiczo-
wi powtórzyć całą rycinę. Zresztą na pracach tego
ostatniego i Antoniego, wykonanych w Moskwie, legen-
da jest zawsze w języku rosyjskim.

116
 
Annotationen