Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Cercha, Maksymilian [Editor]; Cercha Stanisław [Editor]; Kopera, Feliks [Editor]
Pomniki Krakowa (Band 1) — Kraków, 1904

DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.24442#0013
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
OD REDAKCYL

Zabytki a przedewszystkiem nagrobki nagromadzone w kościołach Krakowa były dotychczas dorywczo opracowane, ukazało
się dosyć monografii, które zajmowały się poszczególnemi pamiątkami Krakowa, brak jednak było jednolitej pracy, która
objęłaby wszystkie zabytki jednego działu, monografii, na której możnaby się było oprzeć. Czując ten brak, postanowiłem
choć w części wypełnić tę lukę. Zadanie trudne, zwłaszcza w naszych warunkach usprawiedliwi usterki. Starałem się
wszystko co było w mojej mocy wykonać najdokładniej z całą ścisłością przejęty ważnością zadania. W rysunkach stara-
liśmy się o podniesienie tego, czego fotografia w pewnych wypadkach dać nie może, t. j. szczegółów ornamentacyjnych i na-
pisów, które nam wiele przyczyniły pracy. Przygotowane przez Ojca mego rysunki, a gromadzone przez pół wieku dopeł-
niłem nowymi, ażeby wszystkie nagrobki, mające cechy artyzmu, zebrać w jedną całość, jakby w jeden inwentarz i przed-
stawić badaczom.

Zbiór rysunków pomników Krakowa rozpoczął Ojciec mój Maksymilian około roku 1846. Rozpoczął też, namówiwszy
ś. p. prof. Łepkowskiego wydawać »Starożytności i pomniki Krakowa«—(w Krakowie w księg. Juliusza Wildta 1847) —
które po sześciu zeszytach musiały ustać z powodu okoliczności nieprzychylnych. Pożar Krakowa w r. 1850 dodał bodźca
memu Ojcu do rysowania najpierw świeżo wskutek pożaru nadwerężonych pamiątek, które miały bezpowrotnie zniknąć.
W krótkim więc czasie zebrał rysunki z pomników, którym groziło niebezpieczeństwo, a które rzeczywiście później zginęły;
obawiając się zaś, by pozostałe nie uległy podobnemu losowi, rysował je także. Każdą wolną chwilę poza ciężką pracą,
starał się obrócić na powiększenie zbioru, marząc tylko o jego wydaniu, bo wówczas nie znalazł ludzi, którzyby chcieli
podjąć tak niepopłatnego wydawnictwa; znajdowali się chętni, jak ś. p. ks. Jerzy Lubomirski, który dążył do tego, ale
śmierć nie dozwoliła mu urzeczywistnić zamiaru.

Aby wydać pomniki nie mogłem liczyć na sam Kraków, bo zabytki mają ogólny interes — postanowiłem zwrócić
się do Warszawy, gdzie znalazłem pomoc i poparcie. Niech mi więc będzie wolno podziękować ordynatowi Adamowi
hr. Krasińskiemu, który przyszedł z pomocą materyalną, jakoteż hr. Michałowi Tyszkiewiczowi, hr. Edwardowi Raczyń-
skiemu i ś. p. Lucyanowi Wrotnowskiemu, którzy dopomagali również materyalnie do rozpoczęcia naszego wydawnictwa,
p. Wacławowi Anczycowi, który udzieliwszy nam kredytu dozwolił tym sposobem dokończyć dzieła. Wdzięczny też jestem
ś. p. dr. Janowi Karłowiczowi, który zajął się losem naszej publikacyi, oraz dr. Emilowi Waydlowi, który w wielu kierunkach
udzielał nam swej pomocy. Serdeczną winien jestem wdzięczność p. Kazimierzowi Daniłłowiczowi Strzelbickiemu, który
z niezwykłą uprzejmością i gotowością zajął się wydawnictwem, wtenczas kiedy rozpoczynaliśmy pierwsze w tym kierunku
kroki i pomagał mi z całego serca. Dziękuję także serdecznie dr. Feliksowi Koperze, który tyle pracy i wytrwałości
poświęcił dla napisania tekstu. Winniśmy nadto podziękowanie p. Adamowi Chmielowi, który nie szczędził swej dla
nas pracy i zawsze to czynił z całą życzliwością; również dziękuję p. prof. Odrzywolskiemn i p. Józefowi Tabeńskiemu
za użyczoną pomoc w Katedrze, jakoteż p. Zygmuntowi Hendlowi. Wiele też zawdzięczam p. t. Duchowieństwu, którzy tak,
jak ks. archipresbyter Józef Krzemieński, O. Piotr Żaczek i ś. p. ks. Burghardt, zawsze szli mi w mojem trudnem przed-
sięwzięciu z pomocą. Słowa uznania i wdzięczności wyrażę tu jeszcze p. dr. Stanisławowi Tomkowiczowi, p. Tadeuszowi
Stryjeńskiemu, prof. Janowi Zamorskiemu, p. Władysławowi Korotyńskiemu, prof. Tadeuszowi Korzonowi i jego czcigodnej
małżonce, oraz p. prof. Adamowi Kryńskiemu, p. dr. Adolfowi Pepłowskiemu, hr. Janowi Poletyłło, oraz hr. Maryi z Prze-
ździeckich Walewskiej za życzliwość i pomoc. Dziękuję też na tern miejscu p. Maryanowi Krawczyńskiemu, który przez
dwa lata pomagał nam dzielnie w pracy.

Napotykaliśmy na różne przeszkody nietylko materyalne, ale i na niechęć, na ludzi, którzy z niedowierzaniem
patrzyli na nasze przedsięwzięcie, lecz obok tego znalazł się jeszcze cały szereg ludzi, którzy przyszli nam z pomocą, czy
to materyalną, czy moralną, a szereg subwencyi uzyskanych, dał nam podnietę do skończenia pracy. Dziękujemy więc
wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób pomogli nam, czy to finansowo, czy radą, czy też prawdziwą życzliwością.

W Krakowie, dnia 20 Marca 1904.

Stanisław Cercha.
 
Annotationen