Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Überblick
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
Władysław Podkowiński
Szat uniesień, 1894
olej, płótno, 310 x 275
Muzeum Narodowe w Krakowie

Teośku, siostrzyczko
lubowczyku, skąd tobie
przyszło przysyłać mnie
pustelnikowi jakieś wenusy
nagusy? Azaliż doświadczyć
mnie chcesz jak świętego
Antoniego?
Vade retro, satanae!
Ciężka pokusa, grzech, fe!
marność, vanitas
kompletne.
Choćbyś mi powietrzem
śledzia holenderskiego
z oliwą i cebulką wyprawiła,
ani tknę, tak samo
jak święty Antoni,
a pani Wenus niech się
wynosi, póki cała.
Teofil Lenartowicz
do Teodory z Narbuttów
Moszczyńskiej, 1869

w bardziej nagiej, bardziej poziomej, jeszcze potworniejszej formieć Jeśli widok
bachanalii i podobnych utworów obrzydzeniem i zgrozą wykształconego człowie-
ka przejmuje, to cóż powiedzieć o tym wcieleniu zmysłowego związku zwierzęcia
z człowiekiem w imię tylko jedności żądz i pokrewieństwa szału (...). Trzeba więc
być pozbawionym nabytków ludzkiej kultury, nie znać wyższych nad fizjologicz-
ne potrzeb życia, wybujałym indywidualizmem tłumić dążenia społeczne, trzeba
życiem roślinnym zaćmić światło myśli, w dzikich żądz otchłani zatopić wyższą
ludzkość jednoczące uczucia, żeby w odartym z ducha człowieku widzieć współ-
brata i poczuwać się z nim do solidarności” (S. Karpowicz, Nowy objaw zwyrodnienia
sztuki oraz istotne jej zadania, „Ateneum”, 1894). Podobne głosy mogły jednak tylko
jeszcze rozpalić sensacyjną atmosferę wokół obrazu.
I wtedy stało się. Sprawozdawca rubryki Z tygodnia na tydzień w „Tygodniku
Ilustrowanym” notował wstrząśnięty: „Za obraz ten dawano podobno 5000 rs.
artyście, ale artysta pogardził tysiącami i zeszłego poniedziałku własną ręką po-
krajał na strzępy swoje dzieło pomimo tego, że się podobało publiczności, że przy
zarzutach czynionych krytyka oddała mu należne uznanie jako pracy świadczącej
o niezaprzeczonym talencie, że się znalazł amator, który ten obraz chciał kupić. Ani
w szale, ani w uniesieniu, ale w spokoju twórca Szału uniesień wszedł na drabinę
i na wystawie dzieło swe zniszczył z pobudek w gruncie rzeczy b. szlachetnych”.
Niszczenie dzieł przez artystów to jeden z najtrwalszych wątków biografistyki
artystycznej, dramatyczny element czarnej legendy artysty. W sztuce polskiej
tamtego czasu nie był to jedyny taki wypadek (innym było zniszczenie przez rzeź-
biarza Antoniego Kurzawę jego projektu pomnika Mickiewicza). Wszakże czyn
Podkowińskiego, bardzo typowy dla fin de siecle'u, jak to wtedy określano, wywołał
w sferach artystyczno-dziennikarskich wrzawę, jaka nie była nigdy udziałem żad-
nego obrazu. Spekulowano przede wszystkim co do pobudek, jakimi kierował się
artysta: czy było to niezadowolenie z dzieła, czy chęć rzucenia go pod nogi uko-
chanej, czy wreszcie reklamiarstwo. Chodziły też plotki, że w kobiecie z Szału
poznano pewną znaną damę i Podkowiński zniszczył obraz pod groźbą skandalu.
Niezależnie od przyczyn, spektakularny gest artysty w połączeniu z erotycznym
charakterem Szału stworzyły wokół obrazu jedyną w swoim rodzaju aurę. Ona to
powoduje, że po dziś dzień wybucha co jakiś czas spór między tymi, którzy widzą
w dziele Podkowińskiego półpornograficzny superkicz, a tymi, którzy skłonni są
uznać je za znaczące dzieło polskiego symbolizmu. Obraz zresztą został rychło
restaurowany, jako że nie był całkowicie zniszczony. „Artyście zabrakło sił, zdążył
tylko pociąć olbrzymie płótno i wyczerpany uciekł pospiesznie z miejsca ofiary”
(„Kraj”, 1895). Szał uniesień, „zmartwychwstały, a właściwie z martwych podniesio-
ny”, nabył ostatecznie w roku 1901 najwybitniejszy ówczesny polski kolekcjoner
i znawca - Feliks Jasieński-Manggha, by w roku 1904 przekazać go Muzeum
Narodowemu w Krakowie.
 
Annotationen