Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Historii Sztuki — 22.1996

DOI article:
Kossowski, Łukasz; Weiss, Wojciech [Ill.]: O inspiracjach sztuką i naturą w dojrzałej twórczości Wojciecha Weissa 1901 - 1939
DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.14247#0234
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
228

ŁUKASZ KOSSOWSKI

„Pozwalam sobie na napisanie listu. Odczuwam serdeczną potrzebę dziękowania za dwa i pół lat nauki, za wszystkie
te mądre i głębokie słowa, jakie przez ten czas z ust Pańskich usłyszałem. Kiedy oglądam te cuda, które Berlin nagroma-
dził, wielkich Greków, Rembrandta, Greca, sztukę gotycką egipską indyjską rzeźbę murzyńską to rozjaśnia mi się
wiele korekt i coraz to nowych pięknych słów. Za to wszystko serdecznie Bóg zapłać. Berlin zrobił na mnie okropne
wrażenie. Te żelazne koleje i czarne kanały w śródmieściu, ten zgiełk i krzyk, człowiek czuje się samotny i opuszczony
i wśród tego chaosu znajduje drogę tylko w sobie. Idzie do domów i daleko od ryczącej ulicy, wśród cichych czterech
ścian swojego pokoju maluje swój obraz. Tak jest, mimo tego okropnego wrażenia jest mi lekko na duszy i czuję się
szczęśliwy. Stało się ze mną coś wielkiego. Zaczynam w sobie czuć Boga, to coś czego brak tak boleśnie odczuwałem
przez ostatnie półtora roku. O, ja to doskonale czułem, że postępy robiłem tylko w pierwszym roku, a później nastąpił
jakiś zastój, kręciłem się dookoła jednego punktu, jak człowiek co nagle oślepł. Ja to doskonale wiedziałem, że prace
moje w drugim i w połowie trzeciego roku były bez życia sztywne i naciągane i doskonale pojąłem uwagę Pana Pro-
fesora o moim załamywaniu się. Dziś wiem nawet skąd się to wzięło. W pierwszym roku na kursie byłem cały pobożny,
cichy wsłuchiwałem się w dziwnie odrębną melodię każdego przedmiotu, malowałem powoli i z biciem serca. Później
stawałem się coraz bardziej zimny, chciałem na rozum pojąć wiele rzeczy i straciłem czucie i widzenie. Wewnętrznie
skostniałem, stało mi się całkiem obojętnie. Dla jakichś przywidzianych praw pozbyłem się możności dotykania w pe-
wnych, dziwnych chwilach, rąbka tych najgłębszych tajemnic, tych praw odwiecznych ukrytych w nas. Teraz przeciw-
nie, czuję się pełny, jest mi jak człowiekowi, który wychodzi z ciasnej celi, staje na ogromnym polu o niezmierzonych
horyzontach, ma czyste sumienie i radość w sercu, i idzie ku wschodzącemu słońcu. Maluję teraz dużo, staram się
przede wszystkim o to, ażeby znaleźć jak najkrótszą i jak najprostszą drogę od siebie do obrazu, ażeby się pozbyć tych
wszystkich przyzwyczajeń i przesądów, które Pan Profesor tak często i tak słusznie nam wszystkim zarzucał. Stęskni-
łem się już bardzo za pracą z modela i jakkolwiek tutejsza akademia to instytucja nie bardzo sympatyczna, wstąpiłbym
jednak, gdyby nie to, że mnie jako obcokrajowca nie przyjmą. Obecnie rozglądam się za jakąś pracownią w której bym
mógł za pewną zapłatą z modela rysować. Nie mam tu jeszcze żadnych znajomych i dlatego mi trudno znaleźć. W tym
ogromnym mieście myślę często o jakimś brudnym, piskliwym, małym miasteczku galicyjskim, albo o jakiejś samotnej
chacie nad cichym jeziorem. Zdaje mi się, że gdybym znalazł sposobność to bym natychmiast wyjechał gdzieś w głąb
Rosji. Widziałem na wystawach także bardzo wielu młodych malarzy, z których najbardziej podobał mi się jakiś Cha-
gall - zdaje się Rosjanin, najprostszy i najgłębszy. Ale i między ekspresjonistami jest bardzo wielu małych ludzi, którzy
tylko tak malują. Kiedy się ogląda tu dzieła Chińczyków, Japończyków, Hindusów, Murzynów tych na pozór malpo-
ludzi zaczyna się ich wszystkich kochać dla tej naszej wspólnej, wielkiej za czymś tęsknoty. Nie próbuję nawet wyrazić
mojej ogromnej wdzięczności jaką czuję dla Pana Profesora, który mi wskazał jedyną drogę, na którą dopiero dziś
zaczynam wstępować"65.

Jakże list ten przypomina listy Weissa pisane do rodziców z Paryża w roku 1900. To samo zagubienie
młodego artysty w groźnej metropolii, ta sama tęsknota za wyrwaniem się z niej do czystej natury, ta sama
wewnętrzna szarpanina i próba odnalezienia ,jak najkrótszej i jak najprostszej drogi od siebie do obrazu".
Żeby jednak obraz Weissa-nauczyciela nie był zbyt cukierkowy powiedzieć trzeba, że niektórzy młodzi,
którzy do jego pracowni trafili, nie mogli pogodzić się z jego metodami nauczania. Zmarły niedawno
w Londynie jeden z największych współczesnych polskich malarzy - Zdzisław Ruszkowski wspominał zajęcia
w pracowni Weissa jako piekielną nudę, ciszę przerywaną pracowitym łomotem pędzli o ustawione na
sztalugach tektury podczas malowania aktu „na gorąco" oraz długie i niezrozumiałe wówczas przemowy
mistrza o muzyczności i harmonii w malarstwie66.

ART AND NATURE AS THE SOURCE OF INSPIRATION
IN THE MATURE WORK OF WOJCIECH WEISS

S u m m a г у

After 1900 Wojciech Weiss moves in his work away from décadent and pessimistic thèmes inspired mainly with the influence
exerced on the young artist by the personality and views of Stanisław Przybyszewski. Also the expression of his works becomes
more gentle; in the period of the Young Poland movement the greatest inspiration for it was the art of Edward Munch. The turning
point is Weiss' travel to Italy in 1901; owing to a schołarship endowed by count Tyszkiewicz he visited Florence, Venice and
Rome, studied in Regio Istituto di belle Arti in Florence. Italy was seen by him as a great ancient cemetery having in itself the
magie force of pre-Christian culture, as a myth possible to be revived by the art. The meeting with Italian landscape is a turning

65 Z listu Artura Nachta Samborskiego do Wojciecha Weissa, Berlin, 9 III 1920. (Z korespondencji W. Weissa), wł. rodziny
artysty.

66 Wspomnień Zdzisława Ruszkowskiego o Wojciechu Weissie miałem okazję wysłuchać podczas pobytu w pracowni artysty
w Londynie na St. Thomas'a Gardens w maju 1990 r.
 
Annotationen