Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Historii Sztuki — 31.2006

DOI Artikel:
Magala, Slawomir: Omnia aura mecum porto: Pomyłka Benjamina a strategie artystycznej odnowy doświadczenia
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.14575#0052

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
46

SŁAWOMIR MAGALA

Jak można posługiwać się skandalem, nie narażając zarazem na natychmiastowe represje ze strony sa-
mozwańczych albo urzędowych „strażników" moralności, dobrego smaku, wartości chrześcijańskich? Praca
jest bardzo złożona: młoda ciemnowłosa kobieta w ciemnej bluzce i czarnych, długich rękawiczkach siedzi
trzymając na łonie białego baranka. Patrzy wprost na nas, jej twarz jest kosmetycznie zadbana, niczym twarz
modelki w ilustrowanym czasopiśmie. Na wysokości nasady jej nosa jest ślad po stłuczonym szkle albo
pleksiglasie - jak gdyby ktoś właśnie przestrzelił niewidoczną na reszcie zdjęcia szybę, oddzielającą od mo-
delki, jak gdyby kula trafiła ją prosto między oczy, ale ona tkwiła jeszcze w pozycji siedzącej, jeszcze nie
osunęła się bezwładnie na ziemię. Baranek, jak łasiczka, jest do zabawy i ozdoby (ale każe nam się zasta-
nowić i nad barankiem bożym, który gładzi grzechy świata, i nad zwierzyną ofiarną pogańskich kultów,
a poza tym pełni trochę rolę jednorożca ze średniowiecznych miniatur, a trochę rolę królika doświadczalne-
go). Niepokoją jednak rysy rozpryśniętej szyby, niepokoi ślad po kuli, która przebiła szkło, za którym umiesz-
czono portret. Siedzi lekko rozchylając uda, a białe cienkie majteczki pozwalają na zaróżowione prześwity-
wanie - nie wiadomo dokładnie czego, być może po prostu pomalowanych szminką warg sromowych, być
może kroku zaczerwienionego krwią miesięczną (ta ostatnia poszlaka zostaje wzmocniona jakby grubszym
sznurkiem przechodzącym przez środek majtek nie wiemy, czy to taki fason bielizny, czy może sznureczek
od tamponu). Z kącika ust portretowanej kobiety wypływa ciemna wąska strużka - krwi? Brzeżańska wy-
rwała zdjęcie Richardsona z kontekstu, jakim było sąsiednie zdjęcie, zresztą autorportet, na którym nagi
mężczyzna, patrzący na widza, zasłania swój tułów i przyrodzenie żywą owieczką. Widz ma wrażenie, jak
gdyby pastuch (aczkolwiek z kultowego kalifornijskiego Big Sur, jak wynika z podpisu) właśnie się zaba-
wiał ze zwierzątkiem w wysoce niemoralny sposób. Tak „męska" część dyptyku kontrastuje z żeńską połową
- kobieta nie traktuje baranka jako przedmiotu seksualnych pragnień, ale maskotkę, trzymaną tak, jak dama
na znanym portrecie Leonarda da Vinci trzyma łasiczkę. Brzeżańska wyrwała żeńską część dyptyku Terry'ego
Richardsona z kontekstu i dlatego zdecydowała się spotęgować efekt dramatyczny dorzucając do lekkiej
perwersji oryginału jeszcze dramatyczne poszlaki mające sugerować morderstwo, śmierć, schwytaną na go-
rącym uczynku „zbrodnię". W oryginalnym dyptyku Richardsona szok zainscenizowano głównie dzięki
rzuconemu na „pastucha" podejrzeniu o stosunek seksualny ze zwierzęciem - żeńska część dyptyku służyła
jako kontrastowe - bo sugerujące bardziej wyrafinowane perwersje - tło. Brzeżańska postanowiła spokoj-
niejszą część dyptyku tak udramatyzować, by szokowała nawet pozostawiona samej sobie - i dopięła swego,
zarazem zręcznie ukazując biegłość w wykorzystywaniu prac kolegów po fachu, wykonywaniu pastiszu,
skandalizującej dramatyzacji.
 
Annotationen