I ( Il ( /КЛ Ol) Г1К IOKIAI l/\1l
105
14. Z. Chomętowska, z cyklu Warszawa żyje, 1945, wł. prywat.
15. Z. Chomętowska, z cyklu Warszawa żyje, 1945, wł. prywat.
naprawiających rowery przedstawionych na innej fotografii. Równie poruszające jest zdjęcie dzieci bawią-
cych się w wojnę na stosie cegieł (il. 16). Radość na twarzach chłopców jest równie przerażająca jak wi-
doczny w tle wypalony dom. Kontrast między uśmiechniętym dzieckiem a trupem miasta utrwalony został
także na innej fotografii. Stojąca boso na tle ruin dziewczynka, z bukietem kwiatków w dłoni, ponownie
przywołuje zdjęcie Julii Pirotte, która po zakończeniu wojny wróciła do Warszawy i także fotografowała.
Malutka dziewczynka, niewinna tak samo jak ta ze zdjęcia Chomętowskiej, w białej sukience z kokardą we
włosach wpatruje się w stadko gołębi, za nią otwiera się perspektywa częściowo odgruzowanej już ulicy.
Mimo oczywistej, banalnej symboliki, obecnej w obydwu pracach, talent autorek oraz okoliczności powsta-
nia fotografii powodują, że obroniły się one przed upływem czasu.
Obydwie fotografki, Chomętowska i Pirotte, utrwalały na kliszy również odbudowę Warszawy. Zdjęcia
te wykraczają poza przyjęte tu ramy czasowe, jednak ich porównanie ukazuje różnicę w sztuce artystek,
których twórczość styka się w tak wielu momentach. Wybór kadrów dokonywany przez Chomętowską zwraca
uwagę na jej zainteresowanie rytmem, światłem i cieniem. Odważne ujęcia z obniżonej perspektywy, zbli-
żenia nóg i rąk robotników, wskazują na koncentrację raczej na kompozycji niż na temacie (il. 17). W pra-
105
14. Z. Chomętowska, z cyklu Warszawa żyje, 1945, wł. prywat.
15. Z. Chomętowska, z cyklu Warszawa żyje, 1945, wł. prywat.
naprawiających rowery przedstawionych na innej fotografii. Równie poruszające jest zdjęcie dzieci bawią-
cych się w wojnę na stosie cegieł (il. 16). Radość na twarzach chłopców jest równie przerażająca jak wi-
doczny w tle wypalony dom. Kontrast między uśmiechniętym dzieckiem a trupem miasta utrwalony został
także na innej fotografii. Stojąca boso na tle ruin dziewczynka, z bukietem kwiatków w dłoni, ponownie
przywołuje zdjęcie Julii Pirotte, która po zakończeniu wojny wróciła do Warszawy i także fotografowała.
Malutka dziewczynka, niewinna tak samo jak ta ze zdjęcia Chomętowskiej, w białej sukience z kokardą we
włosach wpatruje się w stadko gołębi, za nią otwiera się perspektywa częściowo odgruzowanej już ulicy.
Mimo oczywistej, banalnej symboliki, obecnej w obydwu pracach, talent autorek oraz okoliczności powsta-
nia fotografii powodują, że obroniły się one przed upływem czasu.
Obydwie fotografki, Chomętowska i Pirotte, utrwalały na kliszy również odbudowę Warszawy. Zdjęcia
te wykraczają poza przyjęte tu ramy czasowe, jednak ich porównanie ukazuje różnicę w sztuce artystek,
których twórczość styka się w tak wielu momentach. Wybór kadrów dokonywany przez Chomętowską zwraca
uwagę na jej zainteresowanie rytmem, światłem i cieniem. Odważne ujęcia z obniżonej perspektywy, zbli-
żenia nóg i rąk robotników, wskazują na koncentrację raczej na kompozycji niż na temacie (il. 17). W pra-