TADEUSZ DOBROWOLSKI
ceramiki (wystawionym w nowych gablotach) Muzeum urządzało wystawy
zmienne, poświęcone np. plastyce tarnowskiej, grafikom krakowskim, plasty-
kom „w walce o pokój” i inne.
Problem owych muzeów podopiecznych, a w każdym razie niektórych,
nastręczał—jak już o tym wspomniano — wyjątkowo dużo trudności, po-
wodowanych głównie właściwościami psychiki ludzkiej, np. oporami miejsco-
wych kustoszy dążących do pełnej samodzielności, a także zawiłościami lokal-
nych, często zaściankowych stosunków, wobec czego może i dobrze się stało,
że łączność instytucji centralnej z tymi placówkami została rozluźniona i ogra-
niczona do służenia im „głosem doradczym”.
To szkicowo ujęte, oparte na wspomnieniach sprawozdanie nie wyczerpuje
całości spraw związanych z działalnością i z funkcjonowaniem Muzeum Naro-
dowego w latach 1950—1956. Bardziej szczegółową informację znajdzie czy-
telnik w cytowanych już Sprawozdaniach i Rozprawach Muzeum, oraz w po-
zostałych Rozprawach i Sprawozdaniach. Na tym miejscu chodziło o nakreśle-
nie, a raczej naszkicowanie, ogólnego obrazu instytucji i przypomnienie klimatu,
panującego w niej w ciągu pierwszego dziesięciolecia istnienia Polskiej Rzeczy-
20 pospolitej Ludowej. Nowe perspektywy ideowe, wiara w przyszłość, nawet
trwające przez pewien czas oszołomienie wolnością i zespolony z nadzieją
optymizm, niestety nierzadko podważany wskutek najrozmaitszych a skompli-
kowanych przyczyn — wszystko to oddziaływało na charakter i tempo prac
muzealnych nadając im swoistą barwę czasu.
Ocena tej pracy nie może, rzecz jasna, należeć do mnie. Czy zrobiono dużo,
czy mało ? — nawet na to pytanie trudno odpowiedzieć. Gdyby zaś czytelnik
doszedł do przekonania, że wyniki działalności Muzeum w latach 1950-—1956
były pozytywne, to winien sobie uprzytomnić fakt oczywisty, iż wszystkie
opisane prace zostały wykonane przez pilnych i cierpliwych, zawsze gorliwych
pracowników Muzeum, pełnych inwencji i wiedzy.
Juty 1965
ceramiki (wystawionym w nowych gablotach) Muzeum urządzało wystawy
zmienne, poświęcone np. plastyce tarnowskiej, grafikom krakowskim, plasty-
kom „w walce o pokój” i inne.
Problem owych muzeów podopiecznych, a w każdym razie niektórych,
nastręczał—jak już o tym wspomniano — wyjątkowo dużo trudności, po-
wodowanych głównie właściwościami psychiki ludzkiej, np. oporami miejsco-
wych kustoszy dążących do pełnej samodzielności, a także zawiłościami lokal-
nych, często zaściankowych stosunków, wobec czego może i dobrze się stało,
że łączność instytucji centralnej z tymi placówkami została rozluźniona i ogra-
niczona do służenia im „głosem doradczym”.
To szkicowo ujęte, oparte na wspomnieniach sprawozdanie nie wyczerpuje
całości spraw związanych z działalnością i z funkcjonowaniem Muzeum Naro-
dowego w latach 1950—1956. Bardziej szczegółową informację znajdzie czy-
telnik w cytowanych już Sprawozdaniach i Rozprawach Muzeum, oraz w po-
zostałych Rozprawach i Sprawozdaniach. Na tym miejscu chodziło o nakreśle-
nie, a raczej naszkicowanie, ogólnego obrazu instytucji i przypomnienie klimatu,
panującego w niej w ciągu pierwszego dziesięciolecia istnienia Polskiej Rzeczy-
20 pospolitej Ludowej. Nowe perspektywy ideowe, wiara w przyszłość, nawet
trwające przez pewien czas oszołomienie wolnością i zespolony z nadzieją
optymizm, niestety nierzadko podważany wskutek najrozmaitszych a skompli-
kowanych przyczyn — wszystko to oddziaływało na charakter i tempo prac
muzealnych nadając im swoistą barwę czasu.
Ocena tej pracy nie może, rzecz jasna, należeć do mnie. Czy zrobiono dużo,
czy mało ? — nawet na to pytanie trudno odpowiedzieć. Gdyby zaś czytelnik
doszedł do przekonania, że wyniki działalności Muzeum w latach 1950-—1956
były pozytywne, to winien sobie uprzytomnić fakt oczywisty, iż wszystkie
opisane prace zostały wykonane przez pilnych i cierpliwych, zawsze gorliwych
pracowników Muzeum, pełnych inwencji i wiedzy.
Juty 1965