Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Instytut Historii Sztuki <Posen> [Editor]
Artium Quaestiones — 17.2006

DOI issue:
Polemiki
DOI article:
Bałus, Wojciech: Jak się polemizuje młotem (hermeneutycznym)
DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.28196#0391

DWork-Logo
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
JAK SIĘ POLEMIZUJE MŁOTEM (HERMENEUTYCZNYM)

389

mógłbym zakończyć odpowiedź Michałowi Haakemu, dodawszy jedynie,
iż sprzeniewierza się on fundamentom hermeneutyki. Jak bowiem sam
napisał, „nasze rozumienie świata winno opierać się na pozwalaniu rze-
czom być tym, czym są” (s. 140). Dla hermeneutyki oznacza to postawę
rozumiejącą, czyli uparte zestawianie znaczenia każdego fragmentu tek-
stu z jego całością i weryfikację pojmowania całości poprzez sens po-
szczególnych fragmentów. Koło hermeneutyczne (czy - jak chcą inni -
spirala hermeneutyczna) dlatego nie jest błędnym kołem, że stale kon-
frontuje „przesądy” i wyniki rozumowania z tekstem w jego szczegółach
i totalności i tym samym kontroluje poprawność interpretacji, odsłania-
jąc niejasną na początku istotę dzieła. Tak przynajmniej uczono mnie
dwadzieścia parę lat temu na studiach filozoficznych. Mój Polemista
natomiast sądzi, że raz powzięte przekonanie o metodologii Bałusa wy-
maga jedynie wykazania niezgodności owego konstruktu z założeniami
hermeneutyki historyczno-artystycznej. Może więc tytuł polemiki czytać
należy jako „wyprowadzenie” mnie (na siłę) z mojego własnego milieu
„do hermeneutyki”?
W Figurach losu nie wyłożyłem explicite metodologicznego credo. Był
to mój błąd, za który przychodzi mi teraz zapłacić. Postaram się go więc
naprawić tutaj. Michael Brótje napisał: „Dla artysty płaszczyzna obrazu
jest nieprzekraczalnym, a więc absolutnie obowiązującym a priori wszel-
kich miar kształtowania, którymi na nowo wyłania, stwarza rzeczywi-
stość -jako możliwą tylko obrazowo. Dopiero nacechowane najściślejszą,
«logiczną» konsekwencją wzajemne uwarunkowanie płaszczyzny obrazu
i jawiącej się sceny pozwala obrazowi dojść do siebie, do swego istotowe-
go spełnienia”5. Artysta nie jest więc całkowitym „panem” tworzenia.
Choć zdaniem niemieckiego badacza „stwarza” on nowy, obrazowy świat,
całkowity i dopełniony w każdym pojedynczym dziele sztuki, to jednak
akt twórczy jest właściwie jedynie heideggerowskim „dobywaniem ze
źródła”, czyli odkrywaniem istoty, wyłaniającej się wespół z działaniem
artysty - „dochodzeniem dzieła do siebie”. W ten sposób obraz staje się
czymś więcej niż tematem i treścią lub sumą cech stylowych. Zastyga w
absolutną jedność, w całość będącą nierozerwalnym splotem poszczegól-
nych części ze sobą i z płaszczyzną obrazu, nieprzekładalną na język
dyskursywny „obrazowością” obrazu (Bildlichkeit Gottfrieda Boehma -
nie ,J3ildniskeit”, jak pisze Haake, s. 141), w której poszczególne figury
i motywy definiują się i określają w stosunku do siebie i do pola obrazo-
wego, wyjawiając w ten sposób swój „sens bycia”.
5 M. Brótje, Między miejscami tworzenia - sztalugą i rajem: wizja dziejów ludzkości.
O ujęciu obrazowym „Melancholii”, tłum. W. Suchocki, (w:) „Melancholia” Jacka Malczew-
skiego, red. P. Juszkiewicz, Poznań 2002, s. 119.
 
Annotationen