881
Barbara Tondos
(1936-2012)
Odeszła dwa lata temu. 24 września na cmen-
tarzu przy ul. Nowotarskiej w Zakopanem
mszę pogrzebową odprawił ks. Piotr Bart-
nik, opiekun zabytkowej cerkwi w Górzance, a tak-
że przewodnik bieszczadzki. Żegnali ją górale,
uczniowie, przyjaciele i znajomi z różnych krańców
Polski. Postrzegana jako człowiek niepokornej na-
tury, „wolontariusz naukowy” - tak o sobie mówiła
- starając się pracować, a może żyć „naukowo”
w trudnych dla myślicieli niezwiązanych z żadną in-
stytucją początkach XXI w. Dla wielu była iskierką
nadziei na to, że można i warto zajmować się twór-
czym myśleniem, badaniem świata, dzieł rąk ludz-
kich, kultury, ratowaniem ginących zabytków, ich
dokumentacją. Była przekonana, że zabytki, aby za-
chować swą wartość, nie mogą poddawać się dykta-
turze współczesnych materiałów i technologii. Teo-
rię tę próbowała (jednomyślnie z Jerzym Turem)
wprowadzać w czyn, nadzorując prace konserwator-
skie np. przy dworze w Łopusznej czy przy pałacu
w Gorajowicach. Najbardziej udanym, niezepsutym
przez następców, choć niespektakularnym i skrom-
nym przykładem jej konserwatorskiego podej ścia do
zabytku jest mieszkanie w Domu pod Matką Boską
w Zakopanem (1897, arch. Zygmunt Dobrowolski).
Dopilnowała, aby zrębowe ściany z przedwojennym
tynkiem pobielono wapnem, podłogi pozostawiono
oryginalne - drewniane i gadające..., a stolarka
okienna i drzwiowa, również oryginalna, oczyszczo-
na z farby olejnej promieniowała pięknem drzew-
nych słoi. Dzięki temu ludzie przyjeżdżający tam
odpoczywać mają możność zobaczyć i dotknąć
prawdziwej zakopiańszczyzny, a także odczuć jak
wspaniale żyje się w jej otoczeniu.
Również dość skromnym przykładem, ale za to
obrazującym próbę stosowania starych technologii,
są prace nadzorowane przez nią przy tynkowaniu
ścian greckokatolickiej cerkwi św. Paraskewy w Ro-
pience. Odbudowywaniu jej towarzyszyła przez dłu-
gi czas, a mając ponad 70 lat jeszcze jeździła
w Bieszczady, by w miejscu, gdzie żaden robotnik
nie pracowałby ani sekundy (nie ma tam prądu, wo-
dociągu, brak także zasięgu telefonii komórkowej),
nadzorować wykonanie nowej posadzki. Cerkiew ta
jest nadal żyjącą świątynią, chociaż po powojennych
wysiedleniach znajduje się z dala od ludzkich osie-
dli. Została odremontowana przez dwu tzw. zapaleń-
ców, będących przyjaciółmi Barbary, Olgierda Ło-
toczkę i Zbyszka Kaszubę, oraz przez tę wrażliwą
część społeczeństwa, która ceni tradycję, historię
i zabytki. Żeby uzmysłowić sobie, co Barbara Ton-
dos rozumiała pod pojęciem „stosowanie starych
technologii”, warto zajrzeć do sprawozdania z prac
prowadzonych przy tym budynku. Wynika z niego,
iż nie wahała się dodawać do gaszonego wapna jaj,
sproszkowanej cegły czy sierści zwierząt. Jaki jest
tego efekt? Trzeba pojechać w Bieszczady, znaleźć
w ich głuszy cerkiew i samemu zobaczyć pięknie
położony, mieniący się światłami i cieniami tynk.
Mniej mobilnym polecam zakładkę „Ropienka” na
portalu www.karpaccy.pl.
Przywołałam tylko takie przykłady, ale nadzo-
rów konserwatorskich prowadzonych przez Barbarę
Tondos było znacznie więcej. I na pewno będą wy-
mienione w biografii przygotowywanej przez jej
uczniów. W tym tekście zależy mi na wskazaniu
wartości, którymi starała się kierować w życiu, a któ-
re stanowiły ojej wyjątkowości.
Czuła się historykiem sztuki w każdej chwili
swojego życia, dlatego podstawą podejmowanych
działań konserwatorskich były dla niej badania
Barbara Tondos
(1936-2012)
Odeszła dwa lata temu. 24 września na cmen-
tarzu przy ul. Nowotarskiej w Zakopanem
mszę pogrzebową odprawił ks. Piotr Bart-
nik, opiekun zabytkowej cerkwi w Górzance, a tak-
że przewodnik bieszczadzki. Żegnali ją górale,
uczniowie, przyjaciele i znajomi z różnych krańców
Polski. Postrzegana jako człowiek niepokornej na-
tury, „wolontariusz naukowy” - tak o sobie mówiła
- starając się pracować, a może żyć „naukowo”
w trudnych dla myślicieli niezwiązanych z żadną in-
stytucją początkach XXI w. Dla wielu była iskierką
nadziei na to, że można i warto zajmować się twór-
czym myśleniem, badaniem świata, dzieł rąk ludz-
kich, kultury, ratowaniem ginących zabytków, ich
dokumentacją. Była przekonana, że zabytki, aby za-
chować swą wartość, nie mogą poddawać się dykta-
turze współczesnych materiałów i technologii. Teo-
rię tę próbowała (jednomyślnie z Jerzym Turem)
wprowadzać w czyn, nadzorując prace konserwator-
skie np. przy dworze w Łopusznej czy przy pałacu
w Gorajowicach. Najbardziej udanym, niezepsutym
przez następców, choć niespektakularnym i skrom-
nym przykładem jej konserwatorskiego podej ścia do
zabytku jest mieszkanie w Domu pod Matką Boską
w Zakopanem (1897, arch. Zygmunt Dobrowolski).
Dopilnowała, aby zrębowe ściany z przedwojennym
tynkiem pobielono wapnem, podłogi pozostawiono
oryginalne - drewniane i gadające..., a stolarka
okienna i drzwiowa, również oryginalna, oczyszczo-
na z farby olejnej promieniowała pięknem drzew-
nych słoi. Dzięki temu ludzie przyjeżdżający tam
odpoczywać mają możność zobaczyć i dotknąć
prawdziwej zakopiańszczyzny, a także odczuć jak
wspaniale żyje się w jej otoczeniu.
Również dość skromnym przykładem, ale za to
obrazującym próbę stosowania starych technologii,
są prace nadzorowane przez nią przy tynkowaniu
ścian greckokatolickiej cerkwi św. Paraskewy w Ro-
pience. Odbudowywaniu jej towarzyszyła przez dłu-
gi czas, a mając ponad 70 lat jeszcze jeździła
w Bieszczady, by w miejscu, gdzie żaden robotnik
nie pracowałby ani sekundy (nie ma tam prądu, wo-
dociągu, brak także zasięgu telefonii komórkowej),
nadzorować wykonanie nowej posadzki. Cerkiew ta
jest nadal żyjącą świątynią, chociaż po powojennych
wysiedleniach znajduje się z dala od ludzkich osie-
dli. Została odremontowana przez dwu tzw. zapaleń-
ców, będących przyjaciółmi Barbary, Olgierda Ło-
toczkę i Zbyszka Kaszubę, oraz przez tę wrażliwą
część społeczeństwa, która ceni tradycję, historię
i zabytki. Żeby uzmysłowić sobie, co Barbara Ton-
dos rozumiała pod pojęciem „stosowanie starych
technologii”, warto zajrzeć do sprawozdania z prac
prowadzonych przy tym budynku. Wynika z niego,
iż nie wahała się dodawać do gaszonego wapna jaj,
sproszkowanej cegły czy sierści zwierząt. Jaki jest
tego efekt? Trzeba pojechać w Bieszczady, znaleźć
w ich głuszy cerkiew i samemu zobaczyć pięknie
położony, mieniący się światłami i cieniami tynk.
Mniej mobilnym polecam zakładkę „Ropienka” na
portalu www.karpaccy.pl.
Przywołałam tylko takie przykłady, ale nadzo-
rów konserwatorskich prowadzonych przez Barbarę
Tondos było znacznie więcej. I na pewno będą wy-
mienione w biografii przygotowywanej przez jej
uczniów. W tym tekście zależy mi na wskazaniu
wartości, którymi starała się kierować w życiu, a któ-
re stanowiły ojej wyjątkowości.
Czuła się historykiem sztuki w każdej chwili
swojego życia, dlatego podstawą podejmowanych
działań konserwatorskich były dla niej badania