10. Seweryn Mielżyński, Zatoka włoska, r. 1836. Muz. Nar. w Poznaniu (fot. Muzeum)
mury, ciągnącymi się po wyspie. Idea, którą wy-
razić chciał artysta, w pełni i jasno się odbiła” 104.
Franciszka Dmochowskiego zaś nazywa Kraszew-
ski „Claude Lorrainem Wileńskich okolic”.
W Wielkopolsce znów wymienić można by Se-
weryna Mielżyńskiego (ryc. 10), oraz
Juliana Myszewskiego, który, jak pisze
Libelt, wdrapywał się na urwiste, przepastne skały,
aby poić duszę widokami 105. Ta namiętność stała
się zresztą przyczyną jego śmierci, gdyż robiąc
studia w r. 1826 do obrazu w Subiaco, obsunął
się z brzegiem, na którym siedział i utopił w Tyb-
rze 106.
Nurt idealistyczno-fantastyczny trwał w pol-
skim pejzażu romantycznym bardzo długo; przy-
kłady tego rodzaju malarstwa spotykamy jeszcze
w drugiej połowie w. XIX, m. in. w twórczości
Adama Malinowskiego (1831—1892), któ-
ry kształcił się pod kierunkiem A. Sacchettiego
i J. N. Głowackiego. Jego znajdujące się w Mu-
zeum Narodowym w Warszawie obrazy malowane
w r. 1864: Krajobraz z ruinami zamku (ryc. 11)
oraz Wybuch wulkanu, a także Krajobraz w po-
świacie księżyca z r. 1869 — mają charakter wy-
104 J. I. Kraszewski, Pejzaż — Michał Kulesza,
s. 280.
105 L i b e 11, o. c., IV, s. 80.
106 Ł u s z c z k i e w i c z, o. c., s. 26.
raźnie symboliczny. Zwłaszcza obraz przedstawia-
jący wybuch wulkanu może się wydać interesu-
jący w swej warstwie symbolicznej. Malarz sta-
rał się w sposób bardzo dramatyczny przedstawić
wulkan ziejący czerwoną lawą, która kontrastuje
z zimną, zielonawą poświatą księżyca na chmur-
nym niebie. Na dalszym planie przedstawione zo-
stało jezioro albo zatoka morska z płonącymi na
brzegu domami. Oprócz tego na wzgórzu widnieją
trzy krzyże. Zwraca uwagę teatralność przedsta-
wionej sceny, co pozostaje w pewnym związku
z pracą Malinowskiego jako dekoratora teatral-
nego, najpierw w Wiedniu, potem w Warszawie,
gdzie obowiązki te wykonywał do r. 18 8 8 107.
Rzecz jasna, przykłady z tego czasu można by
mnożyć. Znaleźć je można również u tych ma-
larzy, których zaliczamy do wedutystów, a więc
przedstawicieli tego gatunku malarskiego, który
najbliższy winien być postawie realistycznej. Nie
mniej wyraźnie idealizowane krajobrazy malował
Fryderyk Skarbek (ryc. 12), a zdeklaro-
wany wedutysta Wincenty Kasprzycki
tworzył widoki fantastycznej architektury (ryc.
13).
107 E. S w e y k o w s k i, Pamiętnik Towarzystwa
Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie 1854—1904, Kra-
ków 1905, s. 171.
142
mury, ciągnącymi się po wyspie. Idea, którą wy-
razić chciał artysta, w pełni i jasno się odbiła” 104.
Franciszka Dmochowskiego zaś nazywa Kraszew-
ski „Claude Lorrainem Wileńskich okolic”.
W Wielkopolsce znów wymienić można by Se-
weryna Mielżyńskiego (ryc. 10), oraz
Juliana Myszewskiego, który, jak pisze
Libelt, wdrapywał się na urwiste, przepastne skały,
aby poić duszę widokami 105. Ta namiętność stała
się zresztą przyczyną jego śmierci, gdyż robiąc
studia w r. 1826 do obrazu w Subiaco, obsunął
się z brzegiem, na którym siedział i utopił w Tyb-
rze 106.
Nurt idealistyczno-fantastyczny trwał w pol-
skim pejzażu romantycznym bardzo długo; przy-
kłady tego rodzaju malarstwa spotykamy jeszcze
w drugiej połowie w. XIX, m. in. w twórczości
Adama Malinowskiego (1831—1892), któ-
ry kształcił się pod kierunkiem A. Sacchettiego
i J. N. Głowackiego. Jego znajdujące się w Mu-
zeum Narodowym w Warszawie obrazy malowane
w r. 1864: Krajobraz z ruinami zamku (ryc. 11)
oraz Wybuch wulkanu, a także Krajobraz w po-
świacie księżyca z r. 1869 — mają charakter wy-
104 J. I. Kraszewski, Pejzaż — Michał Kulesza,
s. 280.
105 L i b e 11, o. c., IV, s. 80.
106 Ł u s z c z k i e w i c z, o. c., s. 26.
raźnie symboliczny. Zwłaszcza obraz przedstawia-
jący wybuch wulkanu może się wydać interesu-
jący w swej warstwie symbolicznej. Malarz sta-
rał się w sposób bardzo dramatyczny przedstawić
wulkan ziejący czerwoną lawą, która kontrastuje
z zimną, zielonawą poświatą księżyca na chmur-
nym niebie. Na dalszym planie przedstawione zo-
stało jezioro albo zatoka morska z płonącymi na
brzegu domami. Oprócz tego na wzgórzu widnieją
trzy krzyże. Zwraca uwagę teatralność przedsta-
wionej sceny, co pozostaje w pewnym związku
z pracą Malinowskiego jako dekoratora teatral-
nego, najpierw w Wiedniu, potem w Warszawie,
gdzie obowiązki te wykonywał do r. 18 8 8 107.
Rzecz jasna, przykłady z tego czasu można by
mnożyć. Znaleźć je można również u tych ma-
larzy, których zaliczamy do wedutystów, a więc
przedstawicieli tego gatunku malarskiego, który
najbliższy winien być postawie realistycznej. Nie
mniej wyraźnie idealizowane krajobrazy malował
Fryderyk Skarbek (ryc. 12), a zdeklaro-
wany wedutysta Wincenty Kasprzycki
tworzył widoki fantastycznej architektury (ryc.
13).
107 E. S w e y k o w s k i, Pamiętnik Towarzystwa
Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie 1854—1904, Kra-
ków 1905, s. 171.
142