Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Polska Akademia Umieje̜tności <Krakau> / Komisja Historii Sztuki [Hrsg.]; Polska Akademia Nauk <Warschau> / Oddział <Krakau> / Komisja Teorii i Historii Sztuki [Hrsg.]
Folia Historiae Artium — 17.1981

DOI Artikel:
Gębarowicz, Mieczysław: Wawrzyniec-Laurenty Krzczonowicz, nieznany sztycharz drugiej połowy XVII wieku
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.20404#0081
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
(?), prochownica (?). Na lewym ramieniu ma tar-
czę z herbem Laryssa, na otoku napis: ,,Vomeri-
bus erescunt pro messę trophea" („Dzięki lemie-
szom jako plon gromadzą się trofea"). Obok łan
zboża, w który wetknięto kopie rycerskie. Na-
pis na tarczy pozwala się domyślać, że w posta-
ci Marsa widzieć należy nie tyle boga wojny lub
męstwa, ile raczej dzielność przodków adresa-
ta, którzy trofea zdobywali zarówno mieczem,
jak pługiem (lemieszem), czyli trudem rolniczym.
Stąd kopie wystrzelające spośród kłosów małe-
go łanu w tle.

Symbolikę całej tej kompozycji należałoby
więc rozumieć w sposób następujący: największą
wartością, którą reprezentuje adresat, jest jego
cnota, czyli postawa moralna. Znajdowała ona
uznanie w postaci różnych godności, których o-
znaki rozsiane na łanie zbóż stanowią tło i pod-
noszą relief Cnoty. Jej podporządkowane zosta-
ły zarówno zdobyta własną pracą wiedza, jak i
świetne pochodzenie, a wszystko to doczekało się
najwyższej nagrody w postaci infuły biskupiej,
którą trzyma w prawej ręce Cnota i którą ko-
ronuje rodzinny herb w górze.

U samego dołu umieszczona jest sygnatura,
w której skrócone nazwisko z dodatkiem „scul.",
a nie „fecit", jak w bitwie chocimskiej, znaczy,
że pomysł sztychu nie pochodzi od artysty, a
tylko jego szata graficzna. Zdaje się to odpowia-
dać rzeczywistości, trudno bowiem przypuszczać,
że autorem tej przesyconej akcentami alegorycz-
nymi kompozycji był młody artysta, a nie któ-
ryś z uczonych jezuitów płockich, współtwórca
panegiryku. On to musiał sporządzić jakiś ogól-
ny szkic karty tytułowej, względnie dać szcze-
gółowe wskazówki z tekstami napisów włącznie.

Zadaniem Krzczonowicza było przeniesienie
całego projektu na miedź — wywiązał się z nie-
go z różnym powodzeniem. Najlepiej, jeśli idzie
o poziom wykonania, udało się to w górnej czę-
ści, heraldycznej. Tutaj rysunek jest nienaganny,
płynność linii zdradza pewną, wprawną rękę, na-
pisy na wstęgach — podobnie zresztą, jak na
dolnym kartuszu — wykonane znacznie popraw-
niej aniżeli w sztychu bitwy chocimskiej, bardziej
urozmaicone w zastosowaniu kroju liter, ich wiel-
kości i rozmieszczeniu wierszy. Szrafowanie obło-
ków wykazuje dalszy postęp w zastosowywaniu
tego zabiegu technicznego, gęstość i wyrazistość
kresek zmienia się, ilość i forma prześwitów
wzbogaca. Zamierzony cel, jakim było umiesz-

54 Per etc, o.c, s. 58. Interesująca nas rycina jest
tu tylko przygodnie wzmiankowana, ale jej treść pra-

czenie herbu w lekkich, lotnych obłokach, został
osiągnięty.

Jeśli chodzi o dolną, figuralną część kompo-
zycji, sąd nasz nie jest tak jednolity, jak w od-
niesieniu do górnej, ornamentalnej. Najlepiej —
co do upozowania, proporcji i statyki — wypadła
centralna figura Cnoty. Twarz jej nie jest poz-
bawiona określonego wyrazu. Rzuca się w oczy
nos z szerokim na całej długości grzbietem, któ-
ry bez załamania łączy się z gładkim czołem.
Schemat tak ukształtowanej twarzy, ale w gor-
szym ujęciu, powtarza się u obu pozostałych fi-
gur. Prawa ręka centralnej postaci jest dłuższa
od lewej, jej wykręcenie od łokcia o 120° jest
świadomie zapewne zastosowaną deformacją,
chodziło bowiem o zwrócenie dłoni kciukiem ku
przodowi dla podkreślenia dostojności infuły bi-
skupiej. Subtelnym wykończeniem odznaczają się
skrzydła, które pozwalają poznać artystę lubu-
jącego się w cyzelowaniu małych form. Dla za-
znaczenia nierówności podniesionego terenu, na
którym stoi Cnota, sztycharz zastosował szrafo-
wanie gnącymi się i zmieniającymi na poszcze-
gólnych odcinkach kreskami; odgraniczają te ze-
społy lekko zaznaczone kontury, ożywiają zaś ma-
łe kępki traw. Natomiast kopia i gałąź lauru u
stóp Cnoty, chociaż dobrze narysowane, potrak-
towane zostały aperspektywicznie, podobnie jak
rozmieszczone na łanie zboża oznaki godności.

Figura Pallady, mniej starannie wykończona,
ustępuje centralnej postaci rozmiarami i bra-
kiem wyrazu. Najmniej szczęśliwie wypadła nie-
proporcjonalnie wielka figura Marsa. Tutaj bo-
wiem statyka i poprawność ruchu prawej ręki
pozostawiają wiele do życzenia, razi nadmiernie
szeroki nos, budzi zastrzeżenia przesada w obwie-
szeniu kopii emblematami wojennymi.

Ogólnie stwierdzić można, że w tym fronti-
spisie pozytywne rozwiązania górują nad niedo-
ciągnięciami, sama zaś faktura wskazuje, że roz-
wój umiejętności artystycznych i technicznych
Krzczonowicza w okresie, jaki dzieli od siebie
oba jego najwcześniejsze sygnowane dzieła, od-
bywał się wyjątkowo szybko.

Podobną wymowę ma kolejne dzieło Krzczo-
nowicza, które chociaż nie jest zupełnie nie zna-
ne, nie było jednak dotychczas rozpatrywane w
kontekście twórczości naszego artysty34. Jest to
bowiem miedzioryt, który mimo że nie sygnowa-
ny, musi być przypisany Krzczonowiczowi. Mie-
ści się on w wydanym w Czernihowie w r. 1680

widłowo określona. K a m i e n i e w a, o.c, s. 256 i 359;
Zapasko, o.c, s. 58.

75
 
Annotationen