1. Franz von Defregger, Próba siły, ol./pł. Wien, ósterreichische Galerie (wg Defregger 1835-1921, Leipzig 1986)
kiej, gdyż „obok Riemenschneidera, Diirera, Grii-
newalda i Baldunga stoją na równi bracia Maasenk
i Rembrandt [...] obok Holbeina Rubens [...]. Tak-
że, co specyficzne, ludowe w nowoczesnej, nordyckiej
sztuce przedstawiam jako całkowicie nam pokrewne,
powiedzmy germańskie. I na koniec, znajdujemy
często zaskakującą niemieckość u Francuzów, oczy-
wistą u Anglików i Szkotów, rzadziej u Włochów
i Hiszpanów. Jedynie Segantini jest całkowicie ger-
mański”13. Autor tego zastanawiającego artykułu
konkluduje: „Pielęgnujmy naszą ojczystą mowę i nie-
miecką zdrową poezję — skarbnicę naszego narodo-
wego charakteru. A krewni z wyboru każdej narodo-
wości [...] będą z niej mogli korzystać”14.
Nacjonalistyczna, wręcz protonazistowska nuta
tej wypowiedzi nie była odosobniona w owym czasie
ani na gruncie teorii sztuk plastycznych, ani krytyki
literackiej. Problem ten szerzej ukazują, w rozdziale
Faza narodowo-monumentalna, cytowani powyżej Ha-
mann i Hermand15. Stosując ich kryteria Hirth,
którego poglądy nie zostały nota bene przez nich
uwzględnione w książce, reprezentował tendencję ar-
tystyczną zwaną Heimatkunst (w wolnym przekładzie:
sztuka stron rodzinnych, sztuka rodzima, swojska)16,
13 Ibidn s. 709.
14 Ibid.
15Hamann, Hermand, o. c., s. 326—438.
16 Józef Wroński w referacie „Styl narodowy, swojski, krajo-
wy, dworkowy. Próba określenia terminów”, wygłoszonym na
XXXIX Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki w Warszawie
26—27 X 1990 r., zatytułowanej „Przed wielkim jutrem. Sztuka
dla której „Artystycznym celem nie jest [...] styl sam
dla siebie, lecz 'niemiecki styl’. Estetyczno-idealizują-
ce kierunki są zatem wyrugowywane przez ludo-
wonacjonalistyczne odczucie, które obejmowało nie
tylko artystyczne, ale także rasistowskie, religijne,
polityczne i mitologiczne komponenty, aby w ten
sposób powrócić do prawdziwej 'narodowej’ kultury.
Pierwszy zarodek tego szowinistyczno-drobnomiesz-
czańskiego sposobu myślenia, opierający się na awer-
sji do wielkomiejskiego impresjonistyczno-secesyjne-
go ruchu, zrodził ideał 'Heimatkunstu’, który z zacie-
kłą nietolerancją wyruszył przeciw uniformizującym
tendencjom 'zachodniej’ cywilizacji. Ze szczególną
agresywnością zwracano się przeciw przemysłowi,
liberalizmowi i mieszaniu ras, co dalej określa sło-
wo-klucz 'wielkomiejska rzeczywistość’. W wyniku
tego mówiono ogólnie o 'piekle wielkomiejskim’,
'cementowych górach’ lub 'pustyni asfaltowej’, gdzie
człowiek nie żyje naturalnym rytmem przyrody, lecz
prowadzi godny politowania, ponury byt i powo-
li ginie”17.
Konsekwencją krytyki „chorej”, wielkomiejskiej
„cywilizacji”, przeciwstawianej „zdrowej”, prowincjo-
nalnej „kulturze” było zwrócenie się artystów spod
w latach 1905—1917”, negatywnie ustosunkowując się do terminu
„sztuka rodzima”, proponuje w zamian stosowanie określenia
„sztuka swojska”. Nie przywiązując aż tak wielkiej wagi do sporów
terminologicznych, wydaje się, iż określenie „sztuka rodzima” jest
najbliższe niemieckiej nazwie Heimatkunst, gdyż oddaje lepiej jej
nacjonalistyczną wymowę niż „sztuka swojska”.
17Hamann, Hermand, o. c., s. 326.
116
kiej, gdyż „obok Riemenschneidera, Diirera, Grii-
newalda i Baldunga stoją na równi bracia Maasenk
i Rembrandt [...] obok Holbeina Rubens [...]. Tak-
że, co specyficzne, ludowe w nowoczesnej, nordyckiej
sztuce przedstawiam jako całkowicie nam pokrewne,
powiedzmy germańskie. I na koniec, znajdujemy
często zaskakującą niemieckość u Francuzów, oczy-
wistą u Anglików i Szkotów, rzadziej u Włochów
i Hiszpanów. Jedynie Segantini jest całkowicie ger-
mański”13. Autor tego zastanawiającego artykułu
konkluduje: „Pielęgnujmy naszą ojczystą mowę i nie-
miecką zdrową poezję — skarbnicę naszego narodo-
wego charakteru. A krewni z wyboru każdej narodo-
wości [...] będą z niej mogli korzystać”14.
Nacjonalistyczna, wręcz protonazistowska nuta
tej wypowiedzi nie była odosobniona w owym czasie
ani na gruncie teorii sztuk plastycznych, ani krytyki
literackiej. Problem ten szerzej ukazują, w rozdziale
Faza narodowo-monumentalna, cytowani powyżej Ha-
mann i Hermand15. Stosując ich kryteria Hirth,
którego poglądy nie zostały nota bene przez nich
uwzględnione w książce, reprezentował tendencję ar-
tystyczną zwaną Heimatkunst (w wolnym przekładzie:
sztuka stron rodzinnych, sztuka rodzima, swojska)16,
13 Ibidn s. 709.
14 Ibid.
15Hamann, Hermand, o. c., s. 326—438.
16 Józef Wroński w referacie „Styl narodowy, swojski, krajo-
wy, dworkowy. Próba określenia terminów”, wygłoszonym na
XXXIX Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki w Warszawie
26—27 X 1990 r., zatytułowanej „Przed wielkim jutrem. Sztuka
dla której „Artystycznym celem nie jest [...] styl sam
dla siebie, lecz 'niemiecki styl’. Estetyczno-idealizują-
ce kierunki są zatem wyrugowywane przez ludo-
wonacjonalistyczne odczucie, które obejmowało nie
tylko artystyczne, ale także rasistowskie, religijne,
polityczne i mitologiczne komponenty, aby w ten
sposób powrócić do prawdziwej 'narodowej’ kultury.
Pierwszy zarodek tego szowinistyczno-drobnomiesz-
czańskiego sposobu myślenia, opierający się na awer-
sji do wielkomiejskiego impresjonistyczno-secesyjne-
go ruchu, zrodził ideał 'Heimatkunstu’, który z zacie-
kłą nietolerancją wyruszył przeciw uniformizującym
tendencjom 'zachodniej’ cywilizacji. Ze szczególną
agresywnością zwracano się przeciw przemysłowi,
liberalizmowi i mieszaniu ras, co dalej określa sło-
wo-klucz 'wielkomiejska rzeczywistość’. W wyniku
tego mówiono ogólnie o 'piekle wielkomiejskim’,
'cementowych górach’ lub 'pustyni asfaltowej’, gdzie
człowiek nie żyje naturalnym rytmem przyrody, lecz
prowadzi godny politowania, ponury byt i powo-
li ginie”17.
Konsekwencją krytyki „chorej”, wielkomiejskiej
„cywilizacji”, przeciwstawianej „zdrowej”, prowincjo-
nalnej „kulturze” było zwrócenie się artystów spod
w latach 1905—1917”, negatywnie ustosunkowując się do terminu
„sztuka rodzima”, proponuje w zamian stosowanie określenia
„sztuka swojska”. Nie przywiązując aż tak wielkiej wagi do sporów
terminologicznych, wydaje się, iż określenie „sztuka rodzima” jest
najbliższe niemieckiej nazwie Heimatkunst, gdyż oddaje lepiej jej
nacjonalistyczną wymowę niż „sztuka swojska”.
17Hamann, Hermand, o. c., s. 326.
116