prawdą. Akceptacja zaś przez odbiorców tych pozbawionych znamion po-
chlebstwa wizerunków wynikała zapewne z dwóch przyczyn: doświadczanej
na pewnym szczeblu cywilizacji potrzeby realizmu, tj. widzenia świata w jego
sprawdzalnych doświadczeniem kategoriach, a także (ho nie trzeba proble-
mu nadmiernie komplikować) z wspomnianych, niewysokich wymagań, ogra-
niczonych wąskim horyzontem umysłowym prowincjonalnego klienta.
W portretach tych, oglądanych z dala, zwraca od razu uwagę system spo-
rych, dość jednostajnych płam barwnych o słabym współczynniku światło-
cienia, o ograniczonym rejestrze przejść walorowych i kolorystycznych niu-
ansów. Łączy się z tym płaskie w zasadzie położenie plamy i silne jej nasy-
cenie kolorem. Koloryt portretów bywa następstwem istotnego wygłądu
przedmiotów, ale wynika też z zamiłowania do barw jaskrawych, a w każ-
dym razie zdecydowanych i silnych. Duże płaszczyzny czerwieni i barwy żół-
tej wysuwają się na plan pierwszy z całości zespołu barwnego, kontrastując
z tłem często neutrałnym, czarnym czy brunatnym. Obrazy tego rodzaju
działają naprzód „dekoracyjnie”’, ozdobnie, a dopiero po przybliżeniu się do
nich informują o sportretowanych osobach. Zawieszone na wybielonych ścia-
nach szlacheckiego dworu czy klasztornych krużganków musiały przyciągać
wzrok nierównie mocniej niż dzisiaj w sali muzealnej. Eksponowane zaś we
wnętrzach magnackiego jjałacu musiały natężeniem kolorów wytrzymać nie-
raz konkurencję olśniewających bogactwem dywanów i makat pochodzenia
wschodniego. Sąsiadując z wielobarwną tkaniną, z perskim złotogłowiem,
czy małoazjatyckim kilimem, z orientalną bronią rozwieszoną na ścianach,
musiały działać nie finezją malarskich wartości, lecz skondensowanym i wy-
razistym, nawet nieco prymitywnym efektem.
Z grubsza biorąc, dzielą się te portrety na dwie grupy treściowe i for-
malne. Przedstawiają bowiem ludzi odzianych w stroje polskie łub cudzo-
ziemskieŁ przedstawiają ich w całej postaci lub w półfigurze i popiersiu. Wi-
zerunki szłachty przybranej po polsku bywają często, choć nie zawsze, inten-
sywne w kolorze, portrety zaś typu bardziej uniwersalnego demonstrują za-
zwyczaj barwy ciemne i stonowane. Do wyjątków pod tym względem można
jednak zaliczyć portrety typu heroicznego i panegirycznego, gdyż wyobra-
żeni na nich osobnicy noszą nie tylko pancerze, lecz często także zarzucone
na nie szkarłatne płaszcze i gronostaje.
3. Geneza lokalna i obca
Połskie malarstwo portretowe posiadało swoje źródło w lokalnym malar-
stwie gotyckim, które wprawdzie nie znało samoistnego portretu, ale uwzględ-
niało postać donatora czy zmarłego umieszczoną w narożniku obrazu ołta-
rzowego łub na obrazach epitafijnych i wotywnych, na których pojawiały się
także symetryczne szeregi klęczących członków rodziny (głównie po r. 1500).
Podobizny fundatorów, z początku konwencjonalne, w ciągu drugiej po-
łowy wieku XV przedstawiały zazwyczaj wiernie ich rysy, urastając w ten
85
chlebstwa wizerunków wynikała zapewne z dwóch przyczyn: doświadczanej
na pewnym szczeblu cywilizacji potrzeby realizmu, tj. widzenia świata w jego
sprawdzalnych doświadczeniem kategoriach, a także (ho nie trzeba proble-
mu nadmiernie komplikować) z wspomnianych, niewysokich wymagań, ogra-
niczonych wąskim horyzontem umysłowym prowincjonalnego klienta.
W portretach tych, oglądanych z dala, zwraca od razu uwagę system spo-
rych, dość jednostajnych płam barwnych o słabym współczynniku światło-
cienia, o ograniczonym rejestrze przejść walorowych i kolorystycznych niu-
ansów. Łączy się z tym płaskie w zasadzie położenie plamy i silne jej nasy-
cenie kolorem. Koloryt portretów bywa następstwem istotnego wygłądu
przedmiotów, ale wynika też z zamiłowania do barw jaskrawych, a w każ-
dym razie zdecydowanych i silnych. Duże płaszczyzny czerwieni i barwy żół-
tej wysuwają się na plan pierwszy z całości zespołu barwnego, kontrastując
z tłem często neutrałnym, czarnym czy brunatnym. Obrazy tego rodzaju
działają naprzód „dekoracyjnie”’, ozdobnie, a dopiero po przybliżeniu się do
nich informują o sportretowanych osobach. Zawieszone na wybielonych ścia-
nach szlacheckiego dworu czy klasztornych krużganków musiały przyciągać
wzrok nierównie mocniej niż dzisiaj w sali muzealnej. Eksponowane zaś we
wnętrzach magnackiego jjałacu musiały natężeniem kolorów wytrzymać nie-
raz konkurencję olśniewających bogactwem dywanów i makat pochodzenia
wschodniego. Sąsiadując z wielobarwną tkaniną, z perskim złotogłowiem,
czy małoazjatyckim kilimem, z orientalną bronią rozwieszoną na ścianach,
musiały działać nie finezją malarskich wartości, lecz skondensowanym i wy-
razistym, nawet nieco prymitywnym efektem.
Z grubsza biorąc, dzielą się te portrety na dwie grupy treściowe i for-
malne. Przedstawiają bowiem ludzi odzianych w stroje polskie łub cudzo-
ziemskieŁ przedstawiają ich w całej postaci lub w półfigurze i popiersiu. Wi-
zerunki szłachty przybranej po polsku bywają często, choć nie zawsze, inten-
sywne w kolorze, portrety zaś typu bardziej uniwersalnego demonstrują za-
zwyczaj barwy ciemne i stonowane. Do wyjątków pod tym względem można
jednak zaliczyć portrety typu heroicznego i panegirycznego, gdyż wyobra-
żeni na nich osobnicy noszą nie tylko pancerze, lecz często także zarzucone
na nie szkarłatne płaszcze i gronostaje.
3. Geneza lokalna i obca
Połskie malarstwo portretowe posiadało swoje źródło w lokalnym malar-
stwie gotyckim, które wprawdzie nie znało samoistnego portretu, ale uwzględ-
niało postać donatora czy zmarłego umieszczoną w narożniku obrazu ołta-
rzowego łub na obrazach epitafijnych i wotywnych, na których pojawiały się
także symetryczne szeregi klęczących członków rodziny (głównie po r. 1500).
Podobizny fundatorów, z początku konwencjonalne, w ciągu drugiej po-
łowy wieku XV przedstawiały zazwyczaj wiernie ich rysy, urastając w ten
85