10
JULIUSZ STARZYŃSKI
2. Eugène Delacroix, Pietà, studium grupy środkowej, ołówek, około 1843. Paryż, Luwr
Zacznijmy od scenerii. Akcja rozgrywa się wieczorem. Grupa osób związanych wspólną sprawą
oddania ostatniej posługi Umęczonemu zatrzymała się jakby zastygła nad samą krawędzią grobowca,
w którym za chwilę zostanie złożone jego ciało. Sytuację widza patrzącego na obraz można sobie tak
wyobrazić, jakby stał on w głębi przygotowanego grobowca, na wprost grupy ostatnim lamentem
kończącej swój żałobny pochód. Taka sugestia, dająca się zauważyć już w szkicu, będzie wręcz uderzająca
w gotowym obrazie, zważywszy jego umieszczenie wysoko ponad ołtarzem. W szkicu autor posługuje
się skrótami, które patrzącemu na wprost mogą się wydać deformacją. Dopiero uwzględniwszy wysokie
umieszczenie obrazu oglądanego z dołu, możemy w pełni ocenić zarówno sui generis realizm, jak chwy-
tającą za serce ekspresyjność kompozycji.
Jak już zauważyliśmy, akcja rozgrywa się pod wieczór. Pytanie więc, skąd światło w obrazie?
Rozumiem, że jest to światło z niewidocznych pochodni umieszczonych w grobowcu lub podtrzymywa-
nych rękoma niewidocznych grabarzy. Wrażliwy widz powinien się poczuć jednym z nich. Światło
owych wyobrażonych pochodni pada na grupę żałobną od strony widza, niezupełnie na wprost, lecz
z przesunięciem w prawo. Byłoby to zgodne z kierunkiem naturalnego światła w kaplicy dawniej na
obraz ten przeznaczonej. Niespokojne, migotliwe blaski owych „pochodni" wydobywają przede wszyst-
kim umęczone ciało Chrystusa, złożone na kolanach upadającej pod tym ciężarem Matki. Silny refleks
pochodni pada również na postać kobiety klęczącej oraz na Józefa z Arymatei, pochylonego nad Marią.
Natomiast dwie postaci o malowniczych sylwetach, tworzące drugi, żeby tak rzec, „lżejszy" bok kompo-
zycji — Maria Magdalena i św. Jan — są przedstawione w ujęciu profilowym. Ich forma posiada tak
intensywne działanie przestrzenne, że równoważy ciężar tamtych dramatycznie powikłanych form,
a własny ich kolor już w szkicu jest tak świetlisty, że samodzielnie przezwycięża półmrok powstały sku-
tkiem skierowania głównej fali światła w stronę grupy centralnej.
Czas jednak podkreślić te cechy szkicu barwnego, które różnią go zasadniczo od obrazu ogląda-
nego w kościele. Są to różnice dwojakiego rodzaju: 1) w efekcie barwnym, 2) w ujęciu przestrzennym.
W efekcie barwnym szkic różni się od obrazu większym urozmaiceniem. Tak np. żywej cyno-
browej czerwieni szat św. Jana w szkicu przeciwstawia się bardziej przygaszona, w odcień liliowy wcho-
JULIUSZ STARZYŃSKI
2. Eugène Delacroix, Pietà, studium grupy środkowej, ołówek, około 1843. Paryż, Luwr
Zacznijmy od scenerii. Akcja rozgrywa się wieczorem. Grupa osób związanych wspólną sprawą
oddania ostatniej posługi Umęczonemu zatrzymała się jakby zastygła nad samą krawędzią grobowca,
w którym za chwilę zostanie złożone jego ciało. Sytuację widza patrzącego na obraz można sobie tak
wyobrazić, jakby stał on w głębi przygotowanego grobowca, na wprost grupy ostatnim lamentem
kończącej swój żałobny pochód. Taka sugestia, dająca się zauważyć już w szkicu, będzie wręcz uderzająca
w gotowym obrazie, zważywszy jego umieszczenie wysoko ponad ołtarzem. W szkicu autor posługuje
się skrótami, które patrzącemu na wprost mogą się wydać deformacją. Dopiero uwzględniwszy wysokie
umieszczenie obrazu oglądanego z dołu, możemy w pełni ocenić zarówno sui generis realizm, jak chwy-
tającą za serce ekspresyjność kompozycji.
Jak już zauważyliśmy, akcja rozgrywa się pod wieczór. Pytanie więc, skąd światło w obrazie?
Rozumiem, że jest to światło z niewidocznych pochodni umieszczonych w grobowcu lub podtrzymywa-
nych rękoma niewidocznych grabarzy. Wrażliwy widz powinien się poczuć jednym z nich. Światło
owych wyobrażonych pochodni pada na grupę żałobną od strony widza, niezupełnie na wprost, lecz
z przesunięciem w prawo. Byłoby to zgodne z kierunkiem naturalnego światła w kaplicy dawniej na
obraz ten przeznaczonej. Niespokojne, migotliwe blaski owych „pochodni" wydobywają przede wszyst-
kim umęczone ciało Chrystusa, złożone na kolanach upadającej pod tym ciężarem Matki. Silny refleks
pochodni pada również na postać kobiety klęczącej oraz na Józefa z Arymatei, pochylonego nad Marią.
Natomiast dwie postaci o malowniczych sylwetach, tworzące drugi, żeby tak rzec, „lżejszy" bok kompo-
zycji — Maria Magdalena i św. Jan — są przedstawione w ujęciu profilowym. Ich forma posiada tak
intensywne działanie przestrzenne, że równoważy ciężar tamtych dramatycznie powikłanych form,
a własny ich kolor już w szkicu jest tak świetlisty, że samodzielnie przezwycięża półmrok powstały sku-
tkiem skierowania głównej fali światła w stronę grupy centralnej.
Czas jednak podkreślić te cechy szkicu barwnego, które różnią go zasadniczo od obrazu ogląda-
nego w kościele. Są to różnice dwojakiego rodzaju: 1) w efekcie barwnym, 2) w ujęciu przestrzennym.
W efekcie barwnym szkic różni się od obrazu większym urozmaiceniem. Tak np. żywej cyno-
browej czerwieni szat św. Jana w szkicu przeciwstawia się bardziej przygaszona, w odcień liliowy wcho-