106
ANDRZEJ RYSZKIEWICZ
10. J. L. David, Zaloty Parysa i Heleny, 1789
W okresie sławy Davida król do Francji nie wyjeżdżał, nie kontaktował się więc z artystą osobi-
ście. Wszystkie swoje zlecenia załatwiał korespondencyjnie przez swych agentów. Stąd o tych właśnie
zamówieniach wiemy najwięcej i najściślej z licznych zachowanych, a częściowo opublikowanych ar-
chiwaliów. Niestety, ta dokumentacja dotyczy dzieł o niewielkim znaczeniu w twórczości francuskie-
go artysty.
Znamy dobrze stosunek króla do pracy plastyka. Ściśle precyzując swe dezyderaty i mając duże
aspiracje co do kształtowania dzieł sztuki (przyzwyczaił go do tego uległy Bacciarelli) — pragnął za-
wsze narzucić artystom swą wolę i swą koncepcję, prowadzić nawet w szczegółach ich rękę przy wy-
konywaniu obrazów, których treść i wymowę obmyślał sam. Choć na tej drodze nieraz zaznał niepo-
wodzeń (żeby przypomnieć nieprzyjęcie zamówień przez Bouchera i Van Loo), nie zamierzał bynaj-
mniej jej opuścić. Toteż francuski monografista monarchy z uzasadnionym przekąsem o tym mówi81.
Ale niepotrzebnie rozciąga tę niechęć i na zamówienie skierowane pod adresem Davida: to ostatnie,
choć dotyczyło kilkudziesięciu obrazów, pomyślane było skromnie i król nie myślał w tym wypadku
o ingerencji w pracę malarza. Chciał po prostu stworzyć małą galerię sławnych ludzi i cały nacisk po-
łożony był na stronę ikonograficzną, nie artystyczną.
Sprawa przedstawiała się w następujący sposób. W 1785 r. ks. marszałkowa Lubomirska zaaran-
żowała jako opiekuna jej ukochanego wychowanka Henryka Lubomirskiego — Włocha ks. Scypio-
81 J. Fabre, Stanislas-Auguste Poniatowski et l'Europe des lumières, Paris 1952, s. 389; por. też Z. Bat ow s ki, Jean Pil-
lement na dworze Stanisława Augusta, Warszawa 1936, s. 18 i nast.
ANDRZEJ RYSZKIEWICZ
10. J. L. David, Zaloty Parysa i Heleny, 1789
W okresie sławy Davida król do Francji nie wyjeżdżał, nie kontaktował się więc z artystą osobi-
ście. Wszystkie swoje zlecenia załatwiał korespondencyjnie przez swych agentów. Stąd o tych właśnie
zamówieniach wiemy najwięcej i najściślej z licznych zachowanych, a częściowo opublikowanych ar-
chiwaliów. Niestety, ta dokumentacja dotyczy dzieł o niewielkim znaczeniu w twórczości francuskie-
go artysty.
Znamy dobrze stosunek króla do pracy plastyka. Ściśle precyzując swe dezyderaty i mając duże
aspiracje co do kształtowania dzieł sztuki (przyzwyczaił go do tego uległy Bacciarelli) — pragnął za-
wsze narzucić artystom swą wolę i swą koncepcję, prowadzić nawet w szczegółach ich rękę przy wy-
konywaniu obrazów, których treść i wymowę obmyślał sam. Choć na tej drodze nieraz zaznał niepo-
wodzeń (żeby przypomnieć nieprzyjęcie zamówień przez Bouchera i Van Loo), nie zamierzał bynaj-
mniej jej opuścić. Toteż francuski monografista monarchy z uzasadnionym przekąsem o tym mówi81.
Ale niepotrzebnie rozciąga tę niechęć i na zamówienie skierowane pod adresem Davida: to ostatnie,
choć dotyczyło kilkudziesięciu obrazów, pomyślane było skromnie i król nie myślał w tym wypadku
o ingerencji w pracę malarza. Chciał po prostu stworzyć małą galerię sławnych ludzi i cały nacisk po-
łożony był na stronę ikonograficzną, nie artystyczną.
Sprawa przedstawiała się w następujący sposób. W 1785 r. ks. marszałkowa Lubomirska zaaran-
żowała jako opiekuna jej ukochanego wychowanka Henryka Lubomirskiego — Włocha ks. Scypio-
81 J. Fabre, Stanislas-Auguste Poniatowski et l'Europe des lumières, Paris 1952, s. 389; por. też Z. Bat ow s ki, Jean Pil-
lement na dworze Stanisława Augusta, Warszawa 1936, s. 18 i nast.