256
WŁADYSŁAWA JAWORSKA
15. Paul Gauguin, Arlezjanka, 1888 16. Vincent van Gogh, Arlezjanka, 1890
Po raz pierwszy w tej sprawie Van Gogh pisał do Gauguina z Arles 6 maja 1888 г., wykładając
nieśmiało swe rodzące się dopiero propozycje. Dowiedziawszy się, że Gauguin nie ma po prostu z czego
żyć w Bretanii, a szanse sprzedaży obrazów w Paryżu są znikome, pisze do niego, że obydwaj z bratem
chcieliby koniecznie przyjść mu z pomocą, ponieważ „wie pan, mój brat i ja bardzo cenimy pańskie
malarstwo i naszym wielkim pragnieniem byłoby zapewnić panu trochę spokoju"5. Theo posyłałby
im obu, jak dotychczas samemu Vincentowi, 250 franków miesięcznie, którymi by się dzielili. W zamian
za to Gauguin ze swej strony dawałby jeden obraz na miesiąc, dysponując pozostałymi wedle własnego
uznania. Gospodarstwo prowadziliby oczywiście wspólnie, w domu. Natychmiast zaczęliby wystawiać
w Marsylii, otwierając w ten sposób drogę dla siebie i innych „impresjonistów".
Zaproszony przez Van Gogha Gauguin w zasadzie zaproszenie przyjmuje, ale zwleka z przyjazdem
tłumacząc się z jednej strony chorobą i obawą przed zmęczeniem podróżą, z drugiej strony brakiem
pieniędzy na opłacenie zaległości w hotelu w Pont-Aven i na podróż. Vincent wszystko to przewidział
i zapewnia kolegę, że on również przyjechał do Arles ciężko chory i właśnie tu szybko przyszedł do
zdrowia. Jeśli idzie o dług w hotelu, powinien w ostatecznym razie dać hotelarzowi w zastaw rozsądną
ilość obrazów i potem je wykupić. Co do podróży zaś, to przekonuje brata, że powinien ją pokryć
Gauguinowi „przede wszystkim, nawet ze szkodą dla twojej i mojej kieszeni"6. W Arles przy ul. La-
martine wynajmuje dom, piękny „żółty domek", prawdziwy maison d'artiste; z największym wysiłkiem
kupuje co ważniejsze meble, urządza „pracownię Południa".
We wrześniu 1888 г., roztaczając przed Gauguinem coraz piękniejsze miraże wspólnej pra-
cowni, pisze:
Muszę panu powiedzieć, że nawet podczas pracy nic przestaję marzyć o tym przedsięwzięciu stworzenia praco-
wni, która miałaby pana i mnie jako stałych mieszkańców, ale z której obaj postaralibyśmy się stworzyć schronienie
i azyl dla kolegów, w chwilach gdy zostaną bez wyjścia w walce... W pokoju, w którym będzie pan mieszkał, zrobi-
łem specjalnie dekorację, ogród poety... Chciałem namalować ten ogród tak, żeby myślało się jednocześnie o dawnym
poecie tutejszym (raczej z Awinionu) Petrarcc i nowym poecie stąd — Paul Gauguinic. Nawet gdyby szkic był nie-
zdarny, może dostrzeże pan w. nim wszakże, że przygotowując pracownię myślałem o panu naprawdę z dużym
5 V. v. Gogh do Gauguina, Arles, 6 maja 1888, Correspondance, s. 85.
6 V. v. Gogh do brata, Arles, 1888, Listy, s. 440.
WŁADYSŁAWA JAWORSKA
15. Paul Gauguin, Arlezjanka, 1888 16. Vincent van Gogh, Arlezjanka, 1890
Po raz pierwszy w tej sprawie Van Gogh pisał do Gauguina z Arles 6 maja 1888 г., wykładając
nieśmiało swe rodzące się dopiero propozycje. Dowiedziawszy się, że Gauguin nie ma po prostu z czego
żyć w Bretanii, a szanse sprzedaży obrazów w Paryżu są znikome, pisze do niego, że obydwaj z bratem
chcieliby koniecznie przyjść mu z pomocą, ponieważ „wie pan, mój brat i ja bardzo cenimy pańskie
malarstwo i naszym wielkim pragnieniem byłoby zapewnić panu trochę spokoju"5. Theo posyłałby
im obu, jak dotychczas samemu Vincentowi, 250 franków miesięcznie, którymi by się dzielili. W zamian
za to Gauguin ze swej strony dawałby jeden obraz na miesiąc, dysponując pozostałymi wedle własnego
uznania. Gospodarstwo prowadziliby oczywiście wspólnie, w domu. Natychmiast zaczęliby wystawiać
w Marsylii, otwierając w ten sposób drogę dla siebie i innych „impresjonistów".
Zaproszony przez Van Gogha Gauguin w zasadzie zaproszenie przyjmuje, ale zwleka z przyjazdem
tłumacząc się z jednej strony chorobą i obawą przed zmęczeniem podróżą, z drugiej strony brakiem
pieniędzy na opłacenie zaległości w hotelu w Pont-Aven i na podróż. Vincent wszystko to przewidział
i zapewnia kolegę, że on również przyjechał do Arles ciężko chory i właśnie tu szybko przyszedł do
zdrowia. Jeśli idzie o dług w hotelu, powinien w ostatecznym razie dać hotelarzowi w zastaw rozsądną
ilość obrazów i potem je wykupić. Co do podróży zaś, to przekonuje brata, że powinien ją pokryć
Gauguinowi „przede wszystkim, nawet ze szkodą dla twojej i mojej kieszeni"6. W Arles przy ul. La-
martine wynajmuje dom, piękny „żółty domek", prawdziwy maison d'artiste; z największym wysiłkiem
kupuje co ważniejsze meble, urządza „pracownię Południa".
We wrześniu 1888 г., roztaczając przed Gauguinem coraz piękniejsze miraże wspólnej pra-
cowni, pisze:
Muszę panu powiedzieć, że nawet podczas pracy nic przestaję marzyć o tym przedsięwzięciu stworzenia praco-
wni, która miałaby pana i mnie jako stałych mieszkańców, ale z której obaj postaralibyśmy się stworzyć schronienie
i azyl dla kolegów, w chwilach gdy zostaną bez wyjścia w walce... W pokoju, w którym będzie pan mieszkał, zrobi-
łem specjalnie dekorację, ogród poety... Chciałem namalować ten ogród tak, żeby myślało się jednocześnie o dawnym
poecie tutejszym (raczej z Awinionu) Petrarcc i nowym poecie stąd — Paul Gauguinic. Nawet gdyby szkic był nie-
zdarny, może dostrzeże pan w. nim wszakże, że przygotowując pracownię myślałem o panu naprawdę z dużym
5 V. v. Gogh do Gauguina, Arles, 6 maja 1888, Correspondance, s. 85.
6 V. v. Gogh do brata, Arles, 1888, Listy, s. 440.