16. Józef Mańkowski, Ostatnie promienie słońca na kościele św. Anny w Kazimierzu nad Wisłą, przed 1913, Muzeum
Narodowe w Warszawie
rów — wszystko zupełnie wolne od anegdoty — umieszczone jedynie dla plamy barwnej. Naj-
ważniejszą częścią tego był krajobraz miejski — a raczej światło łamiące się na murach budowli,
parkanach, drzewach, parasolkach, wsiąkające w chmury i błękity nieba. Po pięć i dziesięć razy
powracał do jednego motywu... Szczególnie upodobał sobie Kazimierz nad Wisłą, jeździł tam
co roku w ciągu lat kilku malując zapamiętale widoki tej cudownej mieściny. Najbardziej lubił
godziny podwieczorne, kiedy niskie już słońce nasyca ... wszystko. Powstały tą drogą setki ob-
razów wprost z natury malowanych, kończonych w domu. Malowane śmiało, szeroko — formę
traktują w bardzo oryginalny sposób — w paru uderzeniach pędzla oddając sumarycznie umie-
24*
371
Narodowe w Warszawie
rów — wszystko zupełnie wolne od anegdoty — umieszczone jedynie dla plamy barwnej. Naj-
ważniejszą częścią tego był krajobraz miejski — a raczej światło łamiące się na murach budowli,
parkanach, drzewach, parasolkach, wsiąkające w chmury i błękity nieba. Po pięć i dziesięć razy
powracał do jednego motywu... Szczególnie upodobał sobie Kazimierz nad Wisłą, jeździł tam
co roku w ciągu lat kilku malując zapamiętale widoki tej cudownej mieściny. Najbardziej lubił
godziny podwieczorne, kiedy niskie już słońce nasyca ... wszystko. Powstały tą drogą setki ob-
razów wprost z natury malowanych, kończonych w domu. Malowane śmiało, szeroko — formę
traktują w bardzo oryginalny sposób — w paru uderzeniach pędzla oddając sumarycznie umie-
24*
371