Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Muzeum Narodowego w Warszawie — 31.1987

DOI Heft:
Część druga
DOI Artikel:
Morawińska, Agnieszka: Polski symbolizm
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.19634#0498

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
zapadania się w ziemię białych ścian polskiego domu28. Pierwszych takich literackich przykładów
dostarczyła twórczość Stanisława Brzozowskiego. Zarówno w jego powieściach, jak w oceniającej
stan kultury polskiej „Legendzie Młodej Polski" Brzozowski woła o przezwyciężenie „Polski
zdziecinniałej", która szuka ocalenia w anachronizmach ziemiańskiej izolacji i w zamkniętym
na wszelkie wpływy zewnętrzne modelu rodziny. Dosyć typowa historia rodziny Brzozowskiego —
podupadłych ziemian z trudem adaptujących się do życia w mieście — dostarczała mu przykładów
małości i fałszów skrywanych pod patriotycznymi frazesami, bezmyślnie powtarzanych stereo-
typów zachowań, bezsiły, a przede wszystkim niechęci do jakichkolwiek zmian, słowem —
kołtuństwa. W malarstwie reprezentantem podobnej postawy jest Witold Wojtkiewicz, którego
dziecinny świat jest równie skomplikowany, jak świat dorosłych i dużo silniej przeżywany.
W Porwaniu Królewny Wojtkiewicza biały dwór — dom wspomnienie — zostaje przesunięty
daleko w głąb obrazu a jego mieszkańcy są zgrzybiałymi, groteskowymi figurami, które roz-
paczliwie usiłują powstrzymać małych uciekinierów od skoku w wielki świat. Bezradny dziadek
kuśtyka o kulach, jest pewnie powstańcem z 1863 roku, a babcia — matrona, filar tradycyjnej
polskiej rodziny, trochę dobra wróżka a trochę straszna wiedźma dominuje nad dziecięcym
rajem, z którego się nie odchodzi ale ucieka na pędzącym koniu, byle dalej od łąki — nieużytku
udekorowanego cherlawymi roślinami w doniczkach. Nie ma czego żałować, w dziecinnym świecie
równie dużo było cudowności, co okropności, tyle raju co piekła. Odtąd w polskiej kulturze
będą się przeplatać te dwie tradycje: małe dworki z groteskowymi mieszkańcami będąi scenerią
absurdu i zatęchłych okropności, na przykład w „Ferdydurke" Gombrowicza czy „W małym
dworku" Stanisława Ignacego Witkiewicza, a czasem będą powracać jako wspomnienia dzie-
cięcego raju, jak w „Dolinie Issy" Czesława Miłosza.

Tym co łączy przedstawione pejzaże i zarazem tym, co pozwala w nich widzieć dzieła sym-
bolizmu jest dążność do uniwersalizacji w polskiej a częściej w ogólnoludzkiej skali. Poprzez
pejzaż zostaje wyrażona szersza kwestia: metafora ludzkiego losu, sytuacji narodu czy porządku
świata. Wszystkie te pejzaże mają pewien ponadczasowy wymiar. Jeśli nawet określa się w nich
porę roku czy porę dnia, to nie tę jedną, konkretną, ale ciągle tę samą, powracającą cyklicznie
ze wszystkimi swymi konotacjami: pełnia lata, jesienne obumieranie, sen zimowy, wiosenne
przebudzenie. Wszystkie te tak ulubione przez ówczesną literaturę określenia wskazują na
antropomorfizację pejzażu i odwrotnie, sprowadzenie rytmów życia człowieka do cyklu natury.
Na te podstawowe, instynktownie odbierane sensy mogły się dopiero nakładać ich rozwinięcia
czy konkretyzacje. Najważniejszą z nich jest geograficzno-historyczna konkretyzacja miejsca —
Polski.

Czy takie zapatrzenie we własną ziemię i we własną przeszłość separuje nas w tym okresie
od reszty świata? Napewno nie. Takie same problemy przeżywała wtedy choćby sztuka skan-

28 A. Mencwel, Stanisław Brzozowski. Kształtowanie myśli krytycznej. Warszawa 1976, rozdz. II,
Białe ściany polskiego domu, s. 48—85.

494
 
Annotationen