WŁADYSŁAW TOMKIEWICZ
nym anachronizmem, że przytyk do „baletów" przy scenie z królem jest
wyraźną aluzją pod adresem jeszcze Jana Kazimierza. Generalizując,
pragnę podkreślić, że sceny obwodowe pochodzą niewątpliwie z drugiej
połowy XVII wieku, że są traktowane z całym realizmem historycznym,
sytuacyjnym i kostiumowym.
Poszczególne sceny, chociaż nie wszystkie, noszą charakter satyry
politycznej i społecznej. Ze względu na środowisko, w którym obraz po-
wstał, sceny z duchownymi, a raczej ich interpretacje literackie, nie od-
znaczają się ciętością. Przed papieżem śmierć kłania się nisko i prosi
o „wybaczenie". Już nieco śmielej poczyna sobie z kardynałem i bisku-
pem („postradałeś pastorała, gdyć śmierć w taniec iść kazała"). Natomiast
satyra przekształca się niemal w sarkazm, gdy dochodzi do tańca z oso-
bami świeckimi. Jakżeż wymowny jest taniec z cesarzem: śmierć ciągnie
go siłą za rękę, a na głowę włożyła sobie kapelusz cesarski, jak by chciała,
w myśl etykiety barokowej, powiedzieć: ,,couvrez-vous, mon cousin!“. Król,
podobniejszy raczej do Jana Kazimierza, niż do Korybuta, narzeka na
„przykre, niestety, które śmierć skacze, balety"; jest to wyraźna drwina
z zabaw dworskich, które były przedmiotem oburzenia i satyry szerokich
mas szlacheckich. To samo zresztą powtarza się w scenie z księciem, do
którego śmierć mówi: „Nie bądź, chociaś książę, hardy, z śmiercią te ska-
czesz galardy, bo wnet jaśnieoświecony tytuł twój będzie zaćmiony". Bro-
datego senatora roześmiany kościotrup siłą ściąga z krzesła: „darmo się
Ryc. 27. Fragment ryc. 24.
40
nym anachronizmem, że przytyk do „baletów" przy scenie z królem jest
wyraźną aluzją pod adresem jeszcze Jana Kazimierza. Generalizując,
pragnę podkreślić, że sceny obwodowe pochodzą niewątpliwie z drugiej
połowy XVII wieku, że są traktowane z całym realizmem historycznym,
sytuacyjnym i kostiumowym.
Poszczególne sceny, chociaż nie wszystkie, noszą charakter satyry
politycznej i społecznej. Ze względu na środowisko, w którym obraz po-
wstał, sceny z duchownymi, a raczej ich interpretacje literackie, nie od-
znaczają się ciętością. Przed papieżem śmierć kłania się nisko i prosi
o „wybaczenie". Już nieco śmielej poczyna sobie z kardynałem i bisku-
pem („postradałeś pastorała, gdyć śmierć w taniec iść kazała"). Natomiast
satyra przekształca się niemal w sarkazm, gdy dochodzi do tańca z oso-
bami świeckimi. Jakżeż wymowny jest taniec z cesarzem: śmierć ciągnie
go siłą za rękę, a na głowę włożyła sobie kapelusz cesarski, jak by chciała,
w myśl etykiety barokowej, powiedzieć: ,,couvrez-vous, mon cousin!“. Król,
podobniejszy raczej do Jana Kazimierza, niż do Korybuta, narzeka na
„przykre, niestety, które śmierć skacze, balety"; jest to wyraźna drwina
z zabaw dworskich, które były przedmiotem oburzenia i satyry szerokich
mas szlacheckich. To samo zresztą powtarza się w scenie z księciem, do
którego śmierć mówi: „Nie bądź, chociaś książę, hardy, z śmiercią te ska-
czesz galardy, bo wnet jaśnieoświecony tytuł twój będzie zaćmiony". Bro-
datego senatora roześmiany kościotrup siłą ściąga z krzesła: „darmo się
Ryc. 27. Fragment ryc. 24.
40