ZESZYTY NAUKOWE UNIWERSYTETU JAGIELLONSKIEGO
CMXXX
PRACE Z HISTORII SZTUKI Z. 19
1990
Mieczyslaw Porębski
DWIE SYNTEZY
(OD MYCIELSKIEGO DO SZYDŁOWSKIEGO)
„Rozróżniamy w ten sposób dwa zasadnicze rodzaje syntezy: synteza
jako metoda pracy i synteza jako rodzaj twórczości” — pisał w swej Histo-
ryce Marceli Handelsman. Synteza pierwszego rodzaju była dla Handełsmana
„sposobem ścisłego grupowania faktów w celu konstruowania formuł opi-
sowych, pozwalających na odtworzenie przeszłości (tj. rzeczywistości minio-
nej)”. Druga to kolejne „próby podsumowania wysiłków ogółnego dorobku
naukowego”, próby „samodzielnego rozwiązywania zagadnień procesu roz-
wojowego”. Są one i muszą być podejmowane wciąż na nowo „w miarę zdo-
bywania nowych materiałów źródłowych i doskonałenia się narzędzia bada-
nia”. Stąd jej twórczy charakter, który sprawia, że historia jest nie tylko nau-
ką, ale i sztuką, nie tylko erudycyjną „konstrukcją” ustalającą „przebieg
zdarzeń ubiegłych”, ale i „przedstawieniem ich w formie opowieści”, „pro-
cesem wskrzeszania przeszłości”, „rekonstrukcją” angażującą wyobraźnię
i intuicję badacza. Idzie za tym dwoistość wykładu syntetyzującego wyniki
badań szczegółowych. „Wykład opisowy zamyka się w granicach konstruk-
cji historycznej, wykład artystyczny na podstawie konstrukcji odtwarza prze-
szłość”.
Cele takich „dzieł ogólnych” mogą być różne. Handelsman rozróżnia
„fachowe podręczniki” wymagające ujawnienia „całokształtu materiału źród-
łowego” i dzieła „popularyzacyjne”, które „uzasadnień naukowych” mogą
nie ujawniać. Zarówno jednak syntezy „fachowe” jak „popularyzacyjne” —
„muszą się odnosić z jednakową powagą do swego przedmiotu i szacunkiem
jednakowym do swego czytelnika”. Najlepszymi popularyzatorami są nie
„popularyzatorzy zawodowi”, ale fachowcy, „którzy przemawiać pragną do
szerszego grona słuchaczy i nie ograniczają się tylko do ścisłego forum spe-
cjalistów”.
Poglądy Handelsmana warte są przypomnienia, zwłaszcza dziś, po sześ-
dziesięciu latach, w których jakże często szlifowanie erudycyjnych narzędzi
historyka brało górę nad „artystyczną” stroną jego roli i powołania, wyobco-
wując wzbogacany wciąż dorobek badaczy z szerszego społecznego obiegu.
CMXXX
PRACE Z HISTORII SZTUKI Z. 19
1990
Mieczyslaw Porębski
DWIE SYNTEZY
(OD MYCIELSKIEGO DO SZYDŁOWSKIEGO)
„Rozróżniamy w ten sposób dwa zasadnicze rodzaje syntezy: synteza
jako metoda pracy i synteza jako rodzaj twórczości” — pisał w swej Histo-
ryce Marceli Handelsman. Synteza pierwszego rodzaju była dla Handełsmana
„sposobem ścisłego grupowania faktów w celu konstruowania formuł opi-
sowych, pozwalających na odtworzenie przeszłości (tj. rzeczywistości minio-
nej)”. Druga to kolejne „próby podsumowania wysiłków ogółnego dorobku
naukowego”, próby „samodzielnego rozwiązywania zagadnień procesu roz-
wojowego”. Są one i muszą być podejmowane wciąż na nowo „w miarę zdo-
bywania nowych materiałów źródłowych i doskonałenia się narzędzia bada-
nia”. Stąd jej twórczy charakter, który sprawia, że historia jest nie tylko nau-
ką, ale i sztuką, nie tylko erudycyjną „konstrukcją” ustalającą „przebieg
zdarzeń ubiegłych”, ale i „przedstawieniem ich w formie opowieści”, „pro-
cesem wskrzeszania przeszłości”, „rekonstrukcją” angażującą wyobraźnię
i intuicję badacza. Idzie za tym dwoistość wykładu syntetyzującego wyniki
badań szczegółowych. „Wykład opisowy zamyka się w granicach konstruk-
cji historycznej, wykład artystyczny na podstawie konstrukcji odtwarza prze-
szłość”.
Cele takich „dzieł ogólnych” mogą być różne. Handelsman rozróżnia
„fachowe podręczniki” wymagające ujawnienia „całokształtu materiału źród-
łowego” i dzieła „popularyzacyjne”, które „uzasadnień naukowych” mogą
nie ujawniać. Zarówno jednak syntezy „fachowe” jak „popularyzacyjne” —
„muszą się odnosić z jednakową powagą do swego przedmiotu i szacunkiem
jednakowym do swego czytelnika”. Najlepszymi popularyzatorami są nie
„popularyzatorzy zawodowi”, ale fachowcy, „którzy przemawiać pragną do
szerszego grona słuchaczy i nie ograniczają się tylko do ścisłego forum spe-
cjalistów”.
Poglądy Handelsmana warte są przypomnienia, zwłaszcza dziś, po sześ-
dziesięciu latach, w których jakże często szlifowanie erudycyjnych narzędzi
historyka brało górę nad „artystyczną” stroną jego roli i powołania, wyobco-
wując wzbogacany wciąż dorobek badaczy z szerszego społecznego obiegu.