Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
24

KRYSTYNA GAŁECKA

la ją F. Jasieński, wspominając po kilku miesiącach swój pobyt w Warsza-
wie 23. Takie środowisko, a trzeba dodać, nie tylko warszawskie, nie rozu-
miało, że „krowa japońska, namalowana przez Wyczółkowskiego, jest obra-
zem polskim; zaś krowa polska, namalowana przez Hokusaja, jest obrazem
japońskim” 24. Nie rozumiało również obrazów malarzy tej miary co np.
Pankiewicz, Chełmoński i Podkowiński, nazywając tego ostatniego „wa-
riatem chorym na oczy” 25.
„Spotkałem się — pisze F. Jasieński po kilku latach w jednym z artyku-
łów zatytułowanym Manggha — [...] w warszawskiej Zachęcie (dziwna naz-
wa!) z Panią Dulską przed impresjonistycznie malowanym obrazem Podko-
wińskiego. Pani Dulska, obdarzona wybornym wzrokiem, stała tuż przed
obrazem i ... wściekała się. To jest łajdactwo, krzyczała: to są kpiny: to są
plamy, a nie obraz! Zaproponowałem nieśmiało: niechaj się pani dobro-
dziejka oddali od obrazu, a wtedy plamy zmieszają się na oku pani dobro-
dziejki i wszystko będzie w porządku. Pani Dulska śpiorunowała mię wzro-
kiem i, zaczerpnąwszy powietrza jak hipopotam, który zamierza pół godzi-
ny spędzić pod wodą, ryknęła: śliczny porządek! Ja za moje piętnaście ko-
piejek mam prawo stawać przed obrazami tak, jak mnie się podoba! Przy-
zwoita kobieta nie może dopuścić, by ją ktoś odpychał i mieszał jakieś pla-
my na oku, które się właśnie nigdy nie splamiło patrzeniem na jakąkolwiek
plamę!
W tej odpowiedzi tkwi cała filozofia stosunku pomiędzy artystą a na-
szym społeczeństwem. Społeczeństwo daje piętnaście kopiejek tylko takie-
mu artyście, który gra i tańczy, jak ono mu grać i tańczyć każe. Biada ar-
tyście, który nabierze, panią Dulską i — za 15 kopiejek — gra i tańczy,
jak jemu się podoba” 26.
Krytyczne uwagi o sytuacji w salonach wystawowych wypowiada Z.
Przesmycki na łamach „Chimery”: „Bazary, zwane wystawami, rozwie-
szały spokojnie tuż obok siebie, krytycy omawiali z jednakową powagą,
publiczność oglądała z jednakiem zadowoleniem dzieła Matejków, Chełmoń-
skich, Pankiewiczów, Malczewskich — i płótna Styków, Krzeszów, Stachie-
wiczów — i nikt nie pomyślał nawet, że ta szeroka dobroduszność w stosun-
ku do «sztuki swojskiej» równa się obeldze wyrządzanej wielkim istotnie
mistrzom naszym”. Autor kończy akcentem optymizmu: „Trzeba było
reakcji krzepkiej, rzeczowej, trzeba było inicjatywy energicznej, wytrwa-
łej — i tę podjął zbrojny swymi cennymi kolekcjami p. F. Jasieński” 27.
Od momentu związania się z „Chimerą” (r. 1901), gdzie pełnił funkcję
23 Z deszczu pod rynnę. „Ilustracja Polska” 1901 nr 5 s. 90.
24 Tenże. Niechaj żywi nie tracą nadziei. „Świat” 7:1912 nr 31 s. 4.
23 Tamże s. 4.
20 „Miesięcznik Literacki i Artystyczny” 1:1911 nr 1 s. 73.
27 Kolekcjonerstwo dziel sztuki. „Chimera” 1902 t. 5 z. 14 s. 352.
 
Annotationen