202
SZCZĘSNY DETTLOFF
53. Jan Polak, Ukaranie Szymona Maga z kościoła Św. Piotra w Monachium
Wg „Pantheon", t. XIX
tarzu Mariackim od razu tak dobitnie, również w sztuce krakowskiej. Twór-
czość Stosza bowiem, mimo że jest w podstawowych swych zrębach niewąt-
pliwie mocno zakotwiczona w postulatach czasu, mieści się z trudem tylko
w tych ramach, które zakreśliły jej liczne środowiska niemieckie. W tych
próbach skonfrontowania sztuki Stoszowej z krakowską jednakże ważną rolę
u Niemców odegrała przedstoszowska rzeźba, nie tyle zaś malarstwo, z któ-
rego przecież jako malarz mistrz nasz również mógł czerpać swe natchnienie.
Na jednego tylko malarza krakowskiego zwrócono w związku z tym proble-
mem uwagę, i to nawet jakby od niechcenia, na Jana Polaka, jak już wyżej
wspomniałem, a to dlatego, że jest on pokrewny duchem Stoszowi i wyszedł
niewątpliwie z zasięgu sztuki krakowskiej.
Byłoby w takim rozumowaniu sporo słuszności, gdyby nie pewne braki
w dziedzinie formy, a zwłaszcza chronologiczne. Muller podkreślając, że kra-
kowskie dzieła Stoszowe wyrosły w owym napięciu duchowym bezsprzecznie
z otaczającego tam mistrza nowego świata, wrażeń i podniet, widzi w drastycz-
ności postaci i całych scen na obrazach malarza monachij skiego rysy tak Stoszowi
bliskie, że uważa sprawę za przesądzoną na korzyść swej tezy. Przytacza on
nawet kilka szczegółów z ruchu postaci na obrazach monachijskich Polaka,
które mają rzekomo być wprost zapożyczone z ołtarza Mariackiego, co jednak
nie jest przekonywające (ryc, 52, 53, 54). Są to bowiem chyba przypadkowe
SZCZĘSNY DETTLOFF
53. Jan Polak, Ukaranie Szymona Maga z kościoła Św. Piotra w Monachium
Wg „Pantheon", t. XIX
tarzu Mariackim od razu tak dobitnie, również w sztuce krakowskiej. Twór-
czość Stosza bowiem, mimo że jest w podstawowych swych zrębach niewąt-
pliwie mocno zakotwiczona w postulatach czasu, mieści się z trudem tylko
w tych ramach, które zakreśliły jej liczne środowiska niemieckie. W tych
próbach skonfrontowania sztuki Stoszowej z krakowską jednakże ważną rolę
u Niemców odegrała przedstoszowska rzeźba, nie tyle zaś malarstwo, z któ-
rego przecież jako malarz mistrz nasz również mógł czerpać swe natchnienie.
Na jednego tylko malarza krakowskiego zwrócono w związku z tym proble-
mem uwagę, i to nawet jakby od niechcenia, na Jana Polaka, jak już wyżej
wspomniałem, a to dlatego, że jest on pokrewny duchem Stoszowi i wyszedł
niewątpliwie z zasięgu sztuki krakowskiej.
Byłoby w takim rozumowaniu sporo słuszności, gdyby nie pewne braki
w dziedzinie formy, a zwłaszcza chronologiczne. Muller podkreślając, że kra-
kowskie dzieła Stoszowe wyrosły w owym napięciu duchowym bezsprzecznie
z otaczającego tam mistrza nowego świata, wrażeń i podniet, widzi w drastycz-
ności postaci i całych scen na obrazach malarza monachij skiego rysy tak Stoszowi
bliskie, że uważa sprawę za przesądzoną na korzyść swej tezy. Przytacza on
nawet kilka szczegółów z ruchu postaci na obrazach monachijskich Polaka,
które mają rzekomo być wprost zapożyczone z ołtarza Mariackiego, co jednak
nie jest przekonywające (ryc, 52, 53, 54). Są to bowiem chyba przypadkowe