32
M. MOKELOWSKI
chodzić by musiały kolejno w czasie i przestrzeni etapami poprzez terytoria,
które ową ziemię, matkę nowych programowych pomysłów — Italię — oddzie-
lają od krajów dalszych i dalekich4.
Rzut oka na mapę daje często teoretyczną i złudną wskazówkę dla wnio-
skowania, z których krajów i od których sąsiadów bezpośrednich renesans włoski
musiałby przedostać się na Śląsk najwcześniej; stąd też mniemanie, że przy-
szedłby najprędzej z ziem położonych na zachodzie, bliżej Italii, i na południowy
zachód czy na zachód od Śląska. Z pozoru najmniej jest więc prawdopodobne,
by przyszedł szczególnie wcześnie z Polski jako leżącej najdalej od Włoch. Stało
się zaś wręcz przeciwnie — jak już zwłaszcza F. Landsberger5 dobitnie podniósł,
opowiadając się za prymatem Krakowa i Jana Turzo we wpływie na przyspie-
szenie renesansu na Śląsku (1505-1520). Wobec krótkości uwag Landsbergera
i podobnych G. Chmarzyńskiego6 oraz sprzeczności innych sądów — postaramy
się wątpliwości rozproszyć, ujmując jednak rzecz nieco inaczej, niż to dotąd
czyniono. Nie doceniało się dotąd należycie, że kraje Korony Węgierskiej mogły
także na Śląsku odegrać niemałą rolę pośredniczącą. Nie dlatego jednak, że leżą
bez porównania bliżej Włoch, lecz dlatego, że znalazły się tam wcześniej niż
w Polsce wybitne jednostki, jak Maciej Korwin i działacze z jego otoczenia, którzy
na wartościach renesansu włoskiego poznali się wyjątkowo wcześnie i nawiązali
bezpośredni kontakt z włoskimi artystami7. Okaże się jednak, że rolę pośredni-
czącą odegrały Węgry na Śląsku raczej pośrednio. Lekcję z tendencji i osiągnięć
węgierskich wyciągnęła szczególnie szybko Polska. A szereg okoliczności wywołał
powiązania polsko-węgierskie w przenoszeniu renesansu italianizującego poprzez
Kraków na Śląsk. Były to powiązania pomiędzy inicjatorami, za czym najprawdo-
podobniej poszło wykorzystanie sił wykonawczych między innymi z północnych
terenów Korony Węgierskiej, ze Słowaczyzny zasiedlonej po miastach wydatnie
przez kolonistów niemieckich, ale wciągniętej w orbitę oddziaływań włoskich
naprzód przez sfery dworskie, z pochodzenia węgierskie i polskie, jak np. Turzo-
nów. Szczególne ułatwienia w powiązaniach takich stwarzało panowanie polskie
nad trzynastoma większymi ośrodkami Spiszu z ludnością mieszaną etnicznie,
panowanie tytułem zastawu od r. 1412. Ten tytuł i to władanie zlikwidowała
dopiero Maria Teresa, nagle, na rok przed pierwszym rozbiorem Polski, to jest
w r. 1771. Ożywione stosunki ekonomiczne, mieszczańskie, między Śląskiem,
Małopolską a Węgrami, zwłaszcza północnymi, ułatwiały też do końca średnio-
wiecza wszelaką wymianę usług kulturalnych.
Natomiast w teorii tylko musiałby renesans włoski zapuścić korzenie na Śląsku
naprzód dzięki ziemiom Korony Czeskiej, do której należał od r. 1336 —1339,
a dalej dzięki Łużycom, w dużej części związanym dynastycznie i kulturalnie
z naszą dzielnicą i z Czechami, wreszcie poprzez Łużyce dzięki Saksonii oraz
1 Komisja Historii Sztuki Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego wydała w 1957 r. tom I swycli rozpraw (Księga
ku czci W. Podlachy), w którym pomieściła cenny artykuł W. Tatarkiewicza na temat „Przerzuty stylowe" nowych
ongiś koncepcji plastycznych w dalekie strony bez pośrednictwa krajów geograficznie pośrednich.
5 F. Landsberger, Breslau, „Beriimnte Kunststatten", 1926, s. 105—107.
0 Pogląd ten odnośnie do Krakowa potwierdził u nas najdobitniej G. Chmarzyński (Wieki zbierają plony, s. 152
i п.), wymieniając Turzona na pierwszym miejscu jako „promotora" włoskiego kierunku i przypisując temu mecenasowi,
zresztą w paru tylko słowach, wpływ w tej mierze na kler i mieszczaństwo śląskie. Podobnie, lecz też nazbyt krótko, bez
uzasadnień należytych pisze H. Lutsch (Verzeichnis der Kunstdenkmdler der Provins Schlesien, t. IV, Breslau 1894.)
7 Sprawa węgierskiego renesansu z doby rządów Korwina i Władysława Jagiellończyka znalazła ostatnio interesu-
jące oświetlenie w pracy D. Derczenyego, Vesegrrad Muemlekei, Budapest 1951 i w dziele zbiorowym pod redakcją
L. Gero, Hungarian architecture, Budapest 1954. Omówiono w nim bliżej współtrwanie proitalskiego renesansu obok nadal
rozwijającej się na Węgrzech późnogotyckiej sztuki rodzimej i ich wzajemne przenikanie się. Gwido Chmarzyński, który
zwrócił moją uwagę na te dzieła, słusznie dodaje w odnośnym piśmie, że ,,w wielu wypadkach zjawiska w Polsce i na Śląsku
tego okresu ujawniają podobny proces twórczy".
M. MOKELOWSKI
chodzić by musiały kolejno w czasie i przestrzeni etapami poprzez terytoria,
które ową ziemię, matkę nowych programowych pomysłów — Italię — oddzie-
lają od krajów dalszych i dalekich4.
Rzut oka na mapę daje często teoretyczną i złudną wskazówkę dla wnio-
skowania, z których krajów i od których sąsiadów bezpośrednich renesans włoski
musiałby przedostać się na Śląsk najwcześniej; stąd też mniemanie, że przy-
szedłby najprędzej z ziem położonych na zachodzie, bliżej Italii, i na południowy
zachód czy na zachód od Śląska. Z pozoru najmniej jest więc prawdopodobne,
by przyszedł szczególnie wcześnie z Polski jako leżącej najdalej od Włoch. Stało
się zaś wręcz przeciwnie — jak już zwłaszcza F. Landsberger5 dobitnie podniósł,
opowiadając się za prymatem Krakowa i Jana Turzo we wpływie na przyspie-
szenie renesansu na Śląsku (1505-1520). Wobec krótkości uwag Landsbergera
i podobnych G. Chmarzyńskiego6 oraz sprzeczności innych sądów — postaramy
się wątpliwości rozproszyć, ujmując jednak rzecz nieco inaczej, niż to dotąd
czyniono. Nie doceniało się dotąd należycie, że kraje Korony Węgierskiej mogły
także na Śląsku odegrać niemałą rolę pośredniczącą. Nie dlatego jednak, że leżą
bez porównania bliżej Włoch, lecz dlatego, że znalazły się tam wcześniej niż
w Polsce wybitne jednostki, jak Maciej Korwin i działacze z jego otoczenia, którzy
na wartościach renesansu włoskiego poznali się wyjątkowo wcześnie i nawiązali
bezpośredni kontakt z włoskimi artystami7. Okaże się jednak, że rolę pośredni-
czącą odegrały Węgry na Śląsku raczej pośrednio. Lekcję z tendencji i osiągnięć
węgierskich wyciągnęła szczególnie szybko Polska. A szereg okoliczności wywołał
powiązania polsko-węgierskie w przenoszeniu renesansu italianizującego poprzez
Kraków na Śląsk. Były to powiązania pomiędzy inicjatorami, za czym najprawdo-
podobniej poszło wykorzystanie sił wykonawczych między innymi z północnych
terenów Korony Węgierskiej, ze Słowaczyzny zasiedlonej po miastach wydatnie
przez kolonistów niemieckich, ale wciągniętej w orbitę oddziaływań włoskich
naprzód przez sfery dworskie, z pochodzenia węgierskie i polskie, jak np. Turzo-
nów. Szczególne ułatwienia w powiązaniach takich stwarzało panowanie polskie
nad trzynastoma większymi ośrodkami Spiszu z ludnością mieszaną etnicznie,
panowanie tytułem zastawu od r. 1412. Ten tytuł i to władanie zlikwidowała
dopiero Maria Teresa, nagle, na rok przed pierwszym rozbiorem Polski, to jest
w r. 1771. Ożywione stosunki ekonomiczne, mieszczańskie, między Śląskiem,
Małopolską a Węgrami, zwłaszcza północnymi, ułatwiały też do końca średnio-
wiecza wszelaką wymianę usług kulturalnych.
Natomiast w teorii tylko musiałby renesans włoski zapuścić korzenie na Śląsku
naprzód dzięki ziemiom Korony Czeskiej, do której należał od r. 1336 —1339,
a dalej dzięki Łużycom, w dużej części związanym dynastycznie i kulturalnie
z naszą dzielnicą i z Czechami, wreszcie poprzez Łużyce dzięki Saksonii oraz
1 Komisja Historii Sztuki Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego wydała w 1957 r. tom I swycli rozpraw (Księga
ku czci W. Podlachy), w którym pomieściła cenny artykuł W. Tatarkiewicza na temat „Przerzuty stylowe" nowych
ongiś koncepcji plastycznych w dalekie strony bez pośrednictwa krajów geograficznie pośrednich.
5 F. Landsberger, Breslau, „Beriimnte Kunststatten", 1926, s. 105—107.
0 Pogląd ten odnośnie do Krakowa potwierdził u nas najdobitniej G. Chmarzyński (Wieki zbierają plony, s. 152
i п.), wymieniając Turzona na pierwszym miejscu jako „promotora" włoskiego kierunku i przypisując temu mecenasowi,
zresztą w paru tylko słowach, wpływ w tej mierze na kler i mieszczaństwo śląskie. Podobnie, lecz też nazbyt krótko, bez
uzasadnień należytych pisze H. Lutsch (Verzeichnis der Kunstdenkmdler der Provins Schlesien, t. IV, Breslau 1894.)
7 Sprawa węgierskiego renesansu z doby rządów Korwina i Władysława Jagiellończyka znalazła ostatnio interesu-
jące oświetlenie w pracy D. Derczenyego, Vesegrrad Muemlekei, Budapest 1951 i w dziele zbiorowym pod redakcją
L. Gero, Hungarian architecture, Budapest 1954. Omówiono w nim bliżej współtrwanie proitalskiego renesansu obok nadal
rozwijającej się na Węgrzech późnogotyckiej sztuki rodzimej i ich wzajemne przenikanie się. Gwido Chmarzyński, który
zwrócił moją uwagę na te dzieła, słusznie dodaje w odnośnym piśmie, że ,,w wielu wypadkach zjawiska w Polsce i na Śląsku
tego okresu ujawniają podobny proces twórczy".