71
M. MORELOWSKI
Biskup silnie repolonizował kapitułę wrocław-
ską90. Niemniej nie czynił różnic pod względem
narodowościowym w doborze artystów, którymi
się posługiwał, choć wyraźnie wskazywał im
wzory włoskie; nie ograniczał się tym bardziej
do sprowadzania Włochów. Przebija to zwłaszcza
z niektórych dzieł (jak się już wyjaśniało). Do
przyszłości należy próba identyfikacji poszczegól-
nych tu użytych sił. Nastąpić muszą dalsze,
nadzwyczaj precyzyjne studia porównawcze,
i inne w rodzaju tych, jakie poświęcił J. Kębło-
wski rodzinie Walterów — Ślązaków, o nie dość
jasnym zresztą pochodzeniu. Studia takie, wy-
magające metody „tatarskiego zagonu", chcę
rzec: nadzwyczaj rozległego niewodu kompara-
tywnych materiałów, a poza tym śledzeń archi-
walnych — będą trudne, raczej długotrwałe, mogą
czasami nie dać wyników. Podjęcie ich stanowi
jednak niezbędny postulat.
Wydaje się, że trzeba uznać częściowy udział
Włochów (przede wszystkim ołtarzyk z r. 1511
i ryc. 3 i 5 z Nysy) oraz artystów z Węgier i Spi-
szu w dziełach Turzonowego mecenatu. Nie na-
leży jednak na tym miejscu przedwcześnie się
wypowiadać. Do zasług Turzona zaliczyć chyba
25. Nagrobek Andrzeja Duditha z 1589 г.. wypadnie niemałe związanie się jego z miej-
WrocW kościół Św. Elżbiety scowymi siłami produkcyjnymi. Tak też przy-
stało mecenasowi dbałemu o kraj rozległy, nad
którym przynajmniej od strony swego powołania i światłego humanizmu rozta-
czał opiekę. Sam chlubnie podtrzymywał tu związki kulturalne polsko-śląskie.
Nie stało to w sprzeczności z mentalnością niepolskiej części mieszkańców Wro-
cławia. Ich pociąg do studiów w Krakowie, ich sympatie dla Jagiellonów wawel-
skich i węgiersko-czeskich mogły też zaważyć na sprowadzeniu tutaj Benedykta
z Krakowa na stanowisko miejskiego architekta. Nie jest pewne, czy to odgry-
wało również rolę w zaproszeniu go w r. 1518. Tak jak inne wyżej poruszone
momenty, ten fakt również przyczynia się do uświadomienia nam ówczesnego
wzrostu tendencji porozumiewawczych. Ożywiały one i wiązały pomimo wszystko
tak różne przekonaniami i pochodzeniem czynniki polskie i niemieckie Śląska,
które podtrzymywały żywą więź Wrocławia z Krakowem i Śląska z Polską.
Składa się to in petto na zarys obrazu pięknej mozaiki, w której różnice skła-
dowych części zacierały się dzięki wyższemu duchowi przewodnich twórców
„kompozycji". Duch, który starał się je łączyć, stał pod znakiem Odrodzenia,
oświeconego nade wszystko hasłami Italii i tych koryfeuszów pozawłoskich, którzy
jej idee oparte na pięknie i kulturze filozoficznej antyku niemniej twórczo ocenili
i którzy szerzyli ich wpływ poza jej granicami. Renesansowy prąd wołał istotnie
i szczerze o excelsior w ziemskim bycie, w człowieczeństwie wznoszącym się do
moralnej, słonecznej pogody. Duch ten ożywiał znamiennie Turzona, ale nie
tylko jego.
90 Bardziej szczegółowo przypomniał to Z. Hornung, Materiały do dziejów slosunkóie artystycznych polsko-śląskich
tv XVI—XVII ic, „Spraw. Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego za r. 1955", Dodatek 1). Do tej rozprawy od-
syłam w sprawie zagadnień, jakimi się tu zajmować nie mogłem, a jakie na swój sposób mogą być interesujące dla czytel-
nika jako wiążące się z moim tematem.
M. MORELOWSKI
Biskup silnie repolonizował kapitułę wrocław-
ską90. Niemniej nie czynił różnic pod względem
narodowościowym w doborze artystów, którymi
się posługiwał, choć wyraźnie wskazywał im
wzory włoskie; nie ograniczał się tym bardziej
do sprowadzania Włochów. Przebija to zwłaszcza
z niektórych dzieł (jak się już wyjaśniało). Do
przyszłości należy próba identyfikacji poszczegól-
nych tu użytych sił. Nastąpić muszą dalsze,
nadzwyczaj precyzyjne studia porównawcze,
i inne w rodzaju tych, jakie poświęcił J. Kębło-
wski rodzinie Walterów — Ślązaków, o nie dość
jasnym zresztą pochodzeniu. Studia takie, wy-
magające metody „tatarskiego zagonu", chcę
rzec: nadzwyczaj rozległego niewodu kompara-
tywnych materiałów, a poza tym śledzeń archi-
walnych — będą trudne, raczej długotrwałe, mogą
czasami nie dać wyników. Podjęcie ich stanowi
jednak niezbędny postulat.
Wydaje się, że trzeba uznać częściowy udział
Włochów (przede wszystkim ołtarzyk z r. 1511
i ryc. 3 i 5 z Nysy) oraz artystów z Węgier i Spi-
szu w dziełach Turzonowego mecenatu. Nie na-
leży jednak na tym miejscu przedwcześnie się
wypowiadać. Do zasług Turzona zaliczyć chyba
25. Nagrobek Andrzeja Duditha z 1589 г.. wypadnie niemałe związanie się jego z miej-
WrocW kościół Św. Elżbiety scowymi siłami produkcyjnymi. Tak też przy-
stało mecenasowi dbałemu o kraj rozległy, nad
którym przynajmniej od strony swego powołania i światłego humanizmu rozta-
czał opiekę. Sam chlubnie podtrzymywał tu związki kulturalne polsko-śląskie.
Nie stało to w sprzeczności z mentalnością niepolskiej części mieszkańców Wro-
cławia. Ich pociąg do studiów w Krakowie, ich sympatie dla Jagiellonów wawel-
skich i węgiersko-czeskich mogły też zaważyć na sprowadzeniu tutaj Benedykta
z Krakowa na stanowisko miejskiego architekta. Nie jest pewne, czy to odgry-
wało również rolę w zaproszeniu go w r. 1518. Tak jak inne wyżej poruszone
momenty, ten fakt również przyczynia się do uświadomienia nam ówczesnego
wzrostu tendencji porozumiewawczych. Ożywiały one i wiązały pomimo wszystko
tak różne przekonaniami i pochodzeniem czynniki polskie i niemieckie Śląska,
które podtrzymywały żywą więź Wrocławia z Krakowem i Śląska z Polską.
Składa się to in petto na zarys obrazu pięknej mozaiki, w której różnice skła-
dowych części zacierały się dzięki wyższemu duchowi przewodnich twórców
„kompozycji". Duch, który starał się je łączyć, stał pod znakiem Odrodzenia,
oświeconego nade wszystko hasłami Italii i tych koryfeuszów pozawłoskich, którzy
jej idee oparte na pięknie i kulturze filozoficznej antyku niemniej twórczo ocenili
i którzy szerzyli ich wpływ poza jej granicami. Renesansowy prąd wołał istotnie
i szczerze o excelsior w ziemskim bycie, w człowieczeństwie wznoszącym się do
moralnej, słonecznej pogody. Duch ten ożywiał znamiennie Turzona, ale nie
tylko jego.
90 Bardziej szczegółowo przypomniał to Z. Hornung, Materiały do dziejów slosunkóie artystycznych polsko-śląskich
tv XVI—XVII ic, „Spraw. Wrocławskiego Towarzystwa Naukowego za r. 1955", Dodatek 1). Do tej rozprawy od-
syłam w sprawie zagadnień, jakimi się tu zajmować nie mogłem, a jakie na swój sposób mogą być interesujące dla czytel-
nika jako wiążące się z moim tematem.