196
J. STARZYŃSKI
45. Aleksander Gierymski, Fragment obrazu Altana: ksiądz włoski
w rozmowie z panem w ciemnym fraku, ok. 1876—1880
motywu świadczą o niepokoju wewnętrznym, o nie przezwyciężonym do końca
konflikcie, który dotyczył czegoś więcej niż tylko trudności technicznych przy
wykonywaniu obrazu o szczególnie złożonych wymogach formalnych.
Wydaje się mianowicie, że to — co sam artysta uważał za sprawę zamkniętą —
dręczyło go nadal i powracało nieustannym wyrzutem, odbierając wiarę
w słuszność kierunku aktualnie prowadzonych studiów z natury. Chwilami zdawał
się odczuwać tę decyzję, która wprowadziła jego sztukę w nurt głównych roz-
strzygnięć malarstwa nowoczesnego na drodze do impresjonizmu, jako smutną
konieczność czy też rezygnację. Zamknąwszy swój cykl „muzealny" i wszedłszy
samodzielnie na drogę analitycznych studiów koloru i światła w naturze w celu
wypracowania nowych środków malarskich, nowej formy — Gierymski żałował
jednak dawniejszych poetycko-romantycznych aspiracji. Wiedział przecież dobrze,
że dwóch przeciwnych dróg pogodzić ze sobą nie można: „Przez długi czas walkę
z sobą toczyłem — czytamy w liście do przyjaciela — było to jakby dalszy ciąg
tego, co ci w poprzednich listach pisałem : człowieka i artysty. Są pewne charaktery,
które to jakoś ze sobą pogodzić mogą bez straty dla obydwóch stron, takich jest
nadzwyczajnie mało. Zwykle [artysta] nie jest nigdy człowiekiem, nie był nim.
Nie mówię tu o innych sztukach, tylko naszej. Jak tam jest, nie wiem. Nie jestem
czystej krwi malarzem. Mówię na serio, znudziła mi się ta piłateria, cośkolwiek
bądź mówić, częścią z prawdziwym, częścią z pół udanym żalem. Zawsze intere-
J. STARZYŃSKI
45. Aleksander Gierymski, Fragment obrazu Altana: ksiądz włoski
w rozmowie z panem w ciemnym fraku, ok. 1876—1880
motywu świadczą o niepokoju wewnętrznym, o nie przezwyciężonym do końca
konflikcie, który dotyczył czegoś więcej niż tylko trudności technicznych przy
wykonywaniu obrazu o szczególnie złożonych wymogach formalnych.
Wydaje się mianowicie, że to — co sam artysta uważał za sprawę zamkniętą —
dręczyło go nadal i powracało nieustannym wyrzutem, odbierając wiarę
w słuszność kierunku aktualnie prowadzonych studiów z natury. Chwilami zdawał
się odczuwać tę decyzję, która wprowadziła jego sztukę w nurt głównych roz-
strzygnięć malarstwa nowoczesnego na drodze do impresjonizmu, jako smutną
konieczność czy też rezygnację. Zamknąwszy swój cykl „muzealny" i wszedłszy
samodzielnie na drogę analitycznych studiów koloru i światła w naturze w celu
wypracowania nowych środków malarskich, nowej formy — Gierymski żałował
jednak dawniejszych poetycko-romantycznych aspiracji. Wiedział przecież dobrze,
że dwóch przeciwnych dróg pogodzić ze sobą nie można: „Przez długi czas walkę
z sobą toczyłem — czytamy w liście do przyjaciela — było to jakby dalszy ciąg
tego, co ci w poprzednich listach pisałem : człowieka i artysty. Są pewne charaktery,
które to jakoś ze sobą pogodzić mogą bez straty dla obydwóch stron, takich jest
nadzwyczajnie mało. Zwykle [artysta] nie jest nigdy człowiekiem, nie był nim.
Nie mówię tu o innych sztukach, tylko naszej. Jak tam jest, nie wiem. Nie jestem
czystej krwi malarzem. Mówię na serio, znudziła mi się ta piłateria, cośkolwiek
bądź mówić, częścią z prawdziwym, częścią z pół udanym żalem. Zawsze intere-