POSZUKIWANIA MALARSKIE T. MAKOWSKIEGO
219
artystę optymistycznie i pozwalał stawiać dobre horoskopy na najbliższą przy-
szłość. Kilka zdań zanotowanych jak gdyby mimochodem w połowie maja i pierw-
szych dniach czerwca 1914 r. mówi wyraźnie, jak dobrze się czuł w nowym oto-
czeniu i jak wiele pokładał nadziei co do swej pracy w związku ze świeżą prze-
prowadzką :
„[...] Mieszkam już w nowej pracowni. Wiele czasu straciłem, by się urządzić.
Jest obszernie i miło. Wiele miejsca do pracy. To bardzo ważne, zwłaszcza gdy
się maluje duże obrazy. Rozpoczynam nowe życie. Wiele nadziei i zmian. Kupiłem
kilka starych mebli. Pod powałą belki drewniane, podparte po bokach jak w na-
szych stodołach wiejskich. Po dwu ścianach i na górze okna. Widzę daleką dziel-
nicę Paryża ponad siecią dachów szarych.
Dom w podwórzu. Boki porosłe pnącą zie-
lenią. W dachu ponad głową gnieżdżą się
ptaki. Słyszę szczebioty ich piskląt. Jest
mi tu dobrze. Samotność mniej mi ciąży
chwilami22.
[...] Pracownię mam miłą i zaciszną.
Nie wszystkim się podoba, bo podobna
do szopy. Mnie w niej dobrze. Samotność
ma wiele uroku. Czuję się pełniejszym
i bliższym moich urzeczywistnień. Jestem
sam. Odwiedzają mnie czasem znajomi.
Szare belki stare majaczą w głębi ciemnej,
dokąd nie dochodzi światło mojej lampy.
Drewniane zydle i wytarta podłoga. Ile
jest banalności w nowych domach o wy-
szukanym urządzeniu. Pod wieczór trochę
mi smutno. Wstaję wcześnie. Budzi mnie
ranne słońce przez szyby w dachu. Ptaki
się gnieżdżą w belkach [...] Czasem zapo-
minam, że jestem w wielkim mieście"23.
2. BRETANIA — DOËLAN
Nastrój optymizmu i nadziei naszego
artysty miał wkrótce przerwać brutalnie
wybuch wojny 1914 r. Makowski przeżył 12- Tadeusz Makowski w Bretanii' °k- 1914
ten okres bardzo dramatycznie. Z jednej
strony niepokój o losy kraju i swoich najbliższych, z drugiej osobista sytuacja
jako cudzoziemca na terenie Francji denerwują go i przygnębiają. Pocho-
dząc z Krakowa, a więc będąc obywatelem austriackim, znalazł się na liście
wrogów politycznych Francji i na skutek zarządzenia władz wojskowych jako
więzień francuski musiał opuścić Paryż i udać się do któregoś z departamen-
tów. Przez cały sierpień jest jeszcze w Paryżu i czeka na rozkaz internowania.
W opustoszałej pracowni, bo rzeczy już wszystkie spakował, artysta czuje się
osłabiony i niepotrzebny. Mimo to dość intensywnie maluje. W tym czasie po-
rozumiewa się ze Ślewińskim i dostaje od niego telegram zapraszający go do
ich domu w Bretanii. Jednym z ostatnich pociągów ewakuacyjnych opuszcza
Paryż i dnia 1 września 1914 r. przyjeżdża do Slewińskich.
22 Pamiętnik, 11 maja 1914.
23 Pamiętnik, 1 czerwca 1914.
219
artystę optymistycznie i pozwalał stawiać dobre horoskopy na najbliższą przy-
szłość. Kilka zdań zanotowanych jak gdyby mimochodem w połowie maja i pierw-
szych dniach czerwca 1914 r. mówi wyraźnie, jak dobrze się czuł w nowym oto-
czeniu i jak wiele pokładał nadziei co do swej pracy w związku ze świeżą prze-
prowadzką :
„[...] Mieszkam już w nowej pracowni. Wiele czasu straciłem, by się urządzić.
Jest obszernie i miło. Wiele miejsca do pracy. To bardzo ważne, zwłaszcza gdy
się maluje duże obrazy. Rozpoczynam nowe życie. Wiele nadziei i zmian. Kupiłem
kilka starych mebli. Pod powałą belki drewniane, podparte po bokach jak w na-
szych stodołach wiejskich. Po dwu ścianach i na górze okna. Widzę daleką dziel-
nicę Paryża ponad siecią dachów szarych.
Dom w podwórzu. Boki porosłe pnącą zie-
lenią. W dachu ponad głową gnieżdżą się
ptaki. Słyszę szczebioty ich piskląt. Jest
mi tu dobrze. Samotność mniej mi ciąży
chwilami22.
[...] Pracownię mam miłą i zaciszną.
Nie wszystkim się podoba, bo podobna
do szopy. Mnie w niej dobrze. Samotność
ma wiele uroku. Czuję się pełniejszym
i bliższym moich urzeczywistnień. Jestem
sam. Odwiedzają mnie czasem znajomi.
Szare belki stare majaczą w głębi ciemnej,
dokąd nie dochodzi światło mojej lampy.
Drewniane zydle i wytarta podłoga. Ile
jest banalności w nowych domach o wy-
szukanym urządzeniu. Pod wieczór trochę
mi smutno. Wstaję wcześnie. Budzi mnie
ranne słońce przez szyby w dachu. Ptaki
się gnieżdżą w belkach [...] Czasem zapo-
minam, że jestem w wielkim mieście"23.
2. BRETANIA — DOËLAN
Nastrój optymizmu i nadziei naszego
artysty miał wkrótce przerwać brutalnie
wybuch wojny 1914 r. Makowski przeżył 12- Tadeusz Makowski w Bretanii' °k- 1914
ten okres bardzo dramatycznie. Z jednej
strony niepokój o losy kraju i swoich najbliższych, z drugiej osobista sytuacja
jako cudzoziemca na terenie Francji denerwują go i przygnębiają. Pocho-
dząc z Krakowa, a więc będąc obywatelem austriackim, znalazł się na liście
wrogów politycznych Francji i na skutek zarządzenia władz wojskowych jako
więzień francuski musiał opuścić Paryż i udać się do któregoś z departamen-
tów. Przez cały sierpień jest jeszcze w Paryżu i czeka na rozkaz internowania.
W opustoszałej pracowni, bo rzeczy już wszystkie spakował, artysta czuje się
osłabiony i niepotrzebny. Mimo to dość intensywnie maluje. W tym czasie po-
rozumiewa się ze Ślewińskim i dostaje od niego telegram zapraszający go do
ich domu w Bretanii. Jednym z ostatnich pociągów ewakuacyjnych opuszcza
Paryż i dnia 1 września 1914 r. przyjeżdża do Slewińskich.
22 Pamiętnik, 11 maja 1914.
23 Pamiętnik, 1 czerwca 1914.