POSZUKIWANIA MALARSKIE T. MAKOWSKIEGO
227
18. Władysław Ślewiński, Róże w zielonym flakonie
Dużo ważniejszą rolę odegrał tu fakt, że Makowski coraz gorzej czuł się
psychicznie w domu przyjaciół. Ślewinski miał już wtedy 60 lat, był schorowany
i zgorzkniały. Wszelka dyskusja na tematy sztuki — bo te przecież nieustannie
zajmowały obu malarzy — była z nim raczej trudna. Był porywczy i nie znosił
sprzeciwu. Malarstwa Makowskiego nie uznawał, nazywając go półżartobliwie,
półironicznie „kubistą", tak jak nie uznawał jego palety, bo były na niej potę-
pione przez Gauguina i przez niego ziemie.
Subtelny i wrażliwy Makowski cierpiał z powodu niemożności porozumienia
się ze swym przyjacielem, a brak „zawodowej" lojalności i nastrój stałej dez-
aprobaty jego malarstwa ze strony starszego artysty przygnębiał go i deprymował.
On sam — jak wiemy — bardzo cenił Ślewińskiego jako malarza, ale patrzył
na jego sztukę już z perspektywy historycznej — jak na coś, co jest bardzo war-
tościowe, ale przebrzmiałe. Interesowały go inne zagadnienia plastyczne, do roz-
wiązania których pragnął dojść sam.
Tu jednak podkreślić należy z całym naciskiem, że ani w Pamiętniku, ani
w korespondencji nie ma żadnej wzmianki, w której Makowski wystąpiłby z jakim-
kolwiek zarzutem przeciw Ślewińskiemu czy to jako malarzowi, czy jako czło-
wiekowi. Karty poświęcone Ślewińskiemu należą do najpiękniejszych w Pamięt-
227
18. Władysław Ślewiński, Róże w zielonym flakonie
Dużo ważniejszą rolę odegrał tu fakt, że Makowski coraz gorzej czuł się
psychicznie w domu przyjaciół. Ślewinski miał już wtedy 60 lat, był schorowany
i zgorzkniały. Wszelka dyskusja na tematy sztuki — bo te przecież nieustannie
zajmowały obu malarzy — była z nim raczej trudna. Był porywczy i nie znosił
sprzeciwu. Malarstwa Makowskiego nie uznawał, nazywając go półżartobliwie,
półironicznie „kubistą", tak jak nie uznawał jego palety, bo były na niej potę-
pione przez Gauguina i przez niego ziemie.
Subtelny i wrażliwy Makowski cierpiał z powodu niemożności porozumienia
się ze swym przyjacielem, a brak „zawodowej" lojalności i nastrój stałej dez-
aprobaty jego malarstwa ze strony starszego artysty przygnębiał go i deprymował.
On sam — jak wiemy — bardzo cenił Ślewińskiego jako malarza, ale patrzył
na jego sztukę już z perspektywy historycznej — jak na coś, co jest bardzo war-
tościowe, ale przebrzmiałe. Interesowały go inne zagadnienia plastyczne, do roz-
wiązania których pragnął dojść sam.
Tu jednak podkreślić należy z całym naciskiem, że ani w Pamiętniku, ani
w korespondencji nie ma żadnej wzmianki, w której Makowski wystąpiłby z jakim-
kolwiek zarzutem przeciw Ślewińskiemu czy to jako malarzowi, czy jako czło-
wiekowi. Karty poświęcone Ślewińskiemu należą do najpiękniejszych w Pamięt-