Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Rocznik Historii Sztuki — 11.1976

DOI issue:
I: Problemy polskiego baroku
DOI article:
Tomkiewicz, Władysław: Czynniki kształtuające sztukę polską XVII wieku
DOI Page / Citation link: 
https://doi.org/10.11588/diglit.14267#0053
Overview
loading ...
Facsimile
0.5
1 cm
facsimile
Scroll
OCR fulltext
44

WŁADYSŁAW TOMKIEWICZ

26. Jan III Sobieski na rydwanie, płaskorzeźba. Wilanów, pałac

Tak niewątpliwie było z naszymi „oświeconymi sarmatami". Myśl ich błądziła po Wersalu, ale przez ich
tętnice płynęła krew sarmacka, a w oczach ich nie zatarł się jeszcze obraz teatralności baroku włoskiego. Mu-
siało się to odbić na sztuce powstającej w kręgu ich mecenatu. Czy będzie to rozczytywujący się w Liwiuszu
Jan Dobrogost Krasiński (pałac Krasińskich w Warszawie), czy ilustrujący Horacego Jan Biliński (pałac w Sta-
rym Otwocku), czy odwołujący się do Wergiliusza Jan Sobieski (pałac w Wilanowie), czy wreszcie najwszech-
stronniejszy z nich chyba znawca literatury antycznej, marszałek Stanisław Herakliusz (Łazienka Ujazdowska) —
wszyscy oni z pewnością hołdowali hasłu ,,antykizacja treści, klasycyzacja formy", ale przecież nie byli mu
wierni bezwzględnie.

Jeżeli rezultaty artystyczne tego stanu rzeczy przypisujemy im właśnie, dysponentom, a nie artystom —
to dlatego, że w owych czasach rola zleceniodawcy była bardzo ważka, że od nich zależała tematyka i treść
wewnętrzna dzieła sztuki, że oni niekiedy nawet i formę narzucali artyście. Otóż, jeżeli się patrzy na te zacho-
wane zespoły rzeźb i malowideł, stanowiące swoiste programy ikonograficzne, spostrzega się w nich obok
formy klasycystycznej również i ekspresję, a nade wszystko enigmatykę późnobarokową, doznaje się wraże-
nia, że całości patronuje klimat megalomanii sarmackiej (np. tympanony pałacu Krasińskich).

Żeby nie być gołosłownym, przykładowo zatrzymamy się nad jedną postacią i jej głównym pomnikiem
artystycznym.

Do grupy oświeconych sarmatów należał były hetman Sobieski, występujący teraz w roli króla Jana III.
Ten „Sarmata na tronie" miał w istocie bardzo skomplikowaną psychikę, której historycy poświęcili wiele
uwag. Nie będziemy ich tutaj powtarzali, ograniczając się do kilku tylko spostrzeżeń. Jeżeli marszałek Stani-
sław Herakliusz wyobrażał sobie Juliusza Cezara forsującego Rubikon, w jednej ręce trzymającego miecz,
a w drugiej epopeję Homera — to coś podobnego {mutatis mutandis) można by powiedzieć symbolicznie
i o Janie III: można go sobie wyobrazić, gdy w pierwszej (tej niefortunnej) bitwie pod Parkanami krzywą sza-
blą wschodnią odpiera atakujących wręcz spahisów, a z kieszeni szarawarów wystaje mu tomik Astrei pana
Honoré d'Urfé. Ten król zapatrzony w Wersal i w skrytości ducha marzący zapewne, by mógł za Ludwikiem
XIV powiedzieć U étal c'est moi — na własnym tronie potrafił zachowywać się jak zwykły sarmata powiatowy,
w chwili pasji bez mała wyzywający posła sejmowego na pojedynek („Nie wyzywaj ciężaru ramienia mego!").
Wzór wersalski nie pasował do rzeczywistości polskiej, toteż całe panowanie Jana III, ba, całe prawie życie
osobiste Jana Sobieskiego było pasmem udręk, wyrzeczeń, a w najlepszym razie kompromisów między marze-
niami a rzeczywistością. Sądzić można, że we własnej psychice tego ciekawego człowieka musiały się odbywać
„homeryckie boje" między różnymi cechami jego osobowości.

Ta kompromisowość czy — jak kto woli — współistnienie wewnętrznych przeciwieństw musiała wystąpić
i w sztuce, której patronował Jan III. Sobieski miał niewątpliwie osobisty, uczuciowy stosunek do sztuki —
sam nieźle rysował, parał się po cichu malarstwem, znał się na architekturze, a najbliższą jego sercu była chyba
 
Annotationen