46
WŁADYSŁAW TOMKIEWICZ
28. Daniel Schultz, Portret króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Kraków,
Państwowe Zbiory Sztuki na Wawelu
wego, jak i sprowadzonych z zagranicy. Wyjątek pod tym względem stanowił Baltazar Fontana, pracujący
dla kościołów krakowskich, w których umieszczał swe rzeźby, będące odbiciem poberniniowskiej plastyki
rzymskiej.
Już Jan Kazimierz i Michał Korybut obdarzyli serwitoratem portrecistę gdańskiego, Jerzego Daniela Schul-
tza, a właśnie portrety królewskie należą do najlepszych dzieł tego wybitnego malarza, wykształconego na
wzorach holenderskich; nie będzie chyba przesadą, jeżeli Schultza nazwiemy najwybitniejszym portrecistą,
czynnym w Polsce przedrozbiorowej. Jan III poszedł dalej. To przecież cn wysłał na studia do rzymskiej Aka-
demii Św. Łukasza dwóch młodych stypendystów. Jerzego Szymonowicza-Siemiginowskiego i Jana Reisnera,
którzy (zwłaszcza pierwszy z nich) po powrocie do kraju odegrać mieli nie byle jaką rolę w dziejach sztuki
polskiej. Zarówno w Żółkwi, jak i przede wszystkim w Wilanowie zatrudniał król całą plejadę malarzy, rzeźbia-
rzy, sztukatorów i wszelkiego rodzaju dekoratorów. Wielu z nich nie znamy dotąd z nazwiska, prace niektórych
(np. rzeźbiarza lwowskiego Szwanera, zatrudnionego w Wilanowie) są dotąd nie zidentyfikowane — nie-
mniej w kręgach mecenatu królewskiego obracali się stale lub okresowo: czołowy rzeźbiarz Andrzej Schliiter,
freskant Michał Anioł Palloni, malarze Claude Callot, Marcin Altomonte, Jan Tretko-Tricjus, Siemiginowski,
Reisner, nie licząc pomniejszych. Dwór artystyczny w Wilanowie był dość liczny i już u współczesnych musiał
posiadać renomę, skoro go nazywano „szkołą wilanowską"; na czele tej „szkoły" stał pierwotnie przybyły
do nas via Włochy Francuz Callot, a po nim Jerzy Siemiginowski. Malarze wilanowscy zapełniali wnętrza
pałacu kompozycjami freskowymi, plafonowymi, a w malarstwie sztalugowym czołową rolę zajął portret:
WŁADYSŁAW TOMKIEWICZ
28. Daniel Schultz, Portret króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Kraków,
Państwowe Zbiory Sztuki na Wawelu
wego, jak i sprowadzonych z zagranicy. Wyjątek pod tym względem stanowił Baltazar Fontana, pracujący
dla kościołów krakowskich, w których umieszczał swe rzeźby, będące odbiciem poberniniowskiej plastyki
rzymskiej.
Już Jan Kazimierz i Michał Korybut obdarzyli serwitoratem portrecistę gdańskiego, Jerzego Daniela Schul-
tza, a właśnie portrety królewskie należą do najlepszych dzieł tego wybitnego malarza, wykształconego na
wzorach holenderskich; nie będzie chyba przesadą, jeżeli Schultza nazwiemy najwybitniejszym portrecistą,
czynnym w Polsce przedrozbiorowej. Jan III poszedł dalej. To przecież cn wysłał na studia do rzymskiej Aka-
demii Św. Łukasza dwóch młodych stypendystów. Jerzego Szymonowicza-Siemiginowskiego i Jana Reisnera,
którzy (zwłaszcza pierwszy z nich) po powrocie do kraju odegrać mieli nie byle jaką rolę w dziejach sztuki
polskiej. Zarówno w Żółkwi, jak i przede wszystkim w Wilanowie zatrudniał król całą plejadę malarzy, rzeźbia-
rzy, sztukatorów i wszelkiego rodzaju dekoratorów. Wielu z nich nie znamy dotąd z nazwiska, prace niektórych
(np. rzeźbiarza lwowskiego Szwanera, zatrudnionego w Wilanowie) są dotąd nie zidentyfikowane — nie-
mniej w kręgach mecenatu królewskiego obracali się stale lub okresowo: czołowy rzeźbiarz Andrzej Schliiter,
freskant Michał Anioł Palloni, malarze Claude Callot, Marcin Altomonte, Jan Tretko-Tricjus, Siemiginowski,
Reisner, nie licząc pomniejszych. Dwór artystyczny w Wilanowie był dość liczny i już u współczesnych musiał
posiadać renomę, skoro go nazywano „szkołą wilanowską"; na czele tej „szkoły" stał pierwotnie przybyły
do nas via Włochy Francuz Callot, a po nim Jerzy Siemiginowski. Malarze wilanowscy zapełniali wnętrza
pałacu kompozycjami freskowymi, plafonowymi, a w malarstwie sztalugowym czołową rolę zajął portret: