Włodzimierz Błocki (1885-1920) 135
niach młodego artysty. Niejednokrotnie były to próby zwieńczone sukcesem, jak w wy-
padku dzieł pokrewnych intymizmowi, japonizmowi oraz portretów lwowian. Za nieuda-
ne uważam stylizowane portrety dzieci i niektóre obrazy czy ryciny erotyczne, z Zalotami
na czele. Malarz ocierał się o śmieszność przy próbach dorównania pełnym rozmachu
dziełom o długiej tradycji historycznej.
Czemu zatem sława malarza nie wytrzymała próby czasu? Winą za ten stan rzeczy obar-
czam naiwność i pretensjonalność wielu bardzo dobrych warsztatowo obrazów. Błocki,
bliski śmierci już od wczesnych lat życia, być może świadomie chciał przesycić swoją twór-
czość słodyczą i pogodą, co spłyciło wydźwięk wielu prac. Wczesne portrety dzieci, Karlica,
liczne drobne studia ołówkowe i graficzne czy późniejszy cykl górali - wszystkie te przy-
kłady ocierają się o banał. Być może niezaprzeczalny talent Błockiego był jedynie dużej,
a nie wielkiej miary. A może wszystkiemu winny jest Lwów, który nie stworzył młodemu
twórcy sprzyjających warunków rozwoju, skazując go tym samym na trwanie w spektrum
konwencjonalnego obrazowania?
Mimo to można mieć nadzieję, że najlepsze dokonania Błockiego, takie jak Kąpiące
się. Autoportret z fajką i inne pojawią się na stałe w ekspozycjach muzealnych. Muzeum
Narodowe w Krakowie oraz Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha eksponują już
jego dzieła.
niach młodego artysty. Niejednokrotnie były to próby zwieńczone sukcesem, jak w wy-
padku dzieł pokrewnych intymizmowi, japonizmowi oraz portretów lwowian. Za nieuda-
ne uważam stylizowane portrety dzieci i niektóre obrazy czy ryciny erotyczne, z Zalotami
na czele. Malarz ocierał się o śmieszność przy próbach dorównania pełnym rozmachu
dziełom o długiej tradycji historycznej.
Czemu zatem sława malarza nie wytrzymała próby czasu? Winą za ten stan rzeczy obar-
czam naiwność i pretensjonalność wielu bardzo dobrych warsztatowo obrazów. Błocki,
bliski śmierci już od wczesnych lat życia, być może świadomie chciał przesycić swoją twór-
czość słodyczą i pogodą, co spłyciło wydźwięk wielu prac. Wczesne portrety dzieci, Karlica,
liczne drobne studia ołówkowe i graficzne czy późniejszy cykl górali - wszystkie te przy-
kłady ocierają się o banał. Być może niezaprzeczalny talent Błockiego był jedynie dużej,
a nie wielkiej miary. A może wszystkiemu winny jest Lwów, który nie stworzył młodemu
twórcy sprzyjających warunków rozwoju, skazując go tym samym na trwanie w spektrum
konwencjonalnego obrazowania?
Mimo to można mieć nadzieję, że najlepsze dokonania Błockiego, takie jak Kąpiące
się. Autoportret z fajką i inne pojawią się na stałe w ekspozycjach muzealnych. Muzeum
Narodowe w Krakowie oraz Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha eksponują już
jego dzieła.