Kultura i sztuka Indii według Józefa Kremera 143
aktywności człowieka, istnieje jeszcze inny jego wymiar, niedostępny co-
dziennemu doświadczeniu, ale będący warunkiem wszelkiego istnienia. Tyl-
ko świat „tam" jest światem doskonałym, ale tak naprawdę jest poza jakim-
kolwiek opisem i orzekaniem. Rzeczywistość, w której działamy, jest jedy-
nie jego niedoskonałym odwzorowaniem i tylko w tym znaczeniu nie jest
kompletnym chaosem, o ile stara się odwzorowywać idealne, niezmienne
wzorce. Dlatego też sztuka, opisując rzeczywistość przedstawioną, ukazuje
to, co jest nam dostępne w codziennym doświadczeniu, a przez symbole czy
alegorie wskazuje na wyższy, doskonały wymiar rzeczywistości.
Dla klasycznej sztuki indyjskiej postulat „sztuka dla sztuki" jest czymś
z natury obcym. Sztuka nie odnosi się do poziomu rzeczywistości absolutnie
doskonałej, dlatego z definicji nie może być doskonała. Pojęcie symbolu czy
alegorii jest dla estetyków z kręgu heglowskiej inspiracji czymś negatyw-
nym, ale dla myślicieli indyjskich ich używanie świadczyło o właściwej, to
znaczy pożądanej dla człowieka pokorze wobec Tajemnicy Absolutu. Naj-
starsza sztuka indyjska nie przedstawiała postaci czy wyobrażeń poszcze-
gólnych bóstw, które, mimo ich wielości, uosabiają wszechpotencjalność
jednego z natury Absolutu. Nawet wtedy, gdy po tysiącletnim okresie roz-
woju myśli indyjskiej pojawił się Budda, bardzo szybko przez wyznawców
otoczony czcią należną Bogu, nie tworzono jego obrazów. Na początku sym-
bolizowało go koło, przypominające o jego Nauce, albo ślad odciśniętej sto-
py. Pierwsze wizerunki Buddy pojawiły się w Indiach pod wpływem przyby-
łych tam w III wieku p.n.e. Greków. Ale nawet gdy od tego czasu zaczną się
mnożyć obrazy różnych bóstw, zawsze będzie się twierdzić, iż jest to jedy-
nie umowny kształt, w którym dane bóstwo pozwala się nam oglądać, by
oddawać mu cześć. Nie jest to jego prawdziwa forma, gdyż ta wymyka się
wszelkim ograniczeniom, tym bardziej nałożonym przez człowieka. Opisa-
ne podejście potwierdza hipotezę Hegla, że naród indyjski pozostał w bez-
rozumnym okresie dziecięctwa. Kremer wzmacnia je traktowaniem pante-
izmujako ideologii, którą koniecznie należy zwalczać i podkreśla rolę sym-
boli oraz alegorii, mających świadczyć o niedojrzałości w sztuce: „Otóż te
myśli promieniejące się w dziejach natury, są nierównie więcej z siebie roz-
winięte, niż ono głuche jeszcze miotanie się a szamotanie samego ducha
Indyi. Duch ten nie dorósł jeszcze do tej wysokości, by pojął, by przeczuł tę
mądrość, te myśli stworzenia; on chwycił te kształty natury, zwichnął je,
skręcił, wykrzywił w karykatury, by w nich wyrazić to miotanie się, to zry-
wanie się senne swoje; i ztąd te dziwaczne postaci i figury w skulpturze
i poezyi indyjskiej" (s. 316).
Sztuka indyjska ukazuje świat przedstawiony, który z założenia pojmo-
wany jest jako niedoskonały. Tym bardziej więc imitacja takiego świata jest
aktywności człowieka, istnieje jeszcze inny jego wymiar, niedostępny co-
dziennemu doświadczeniu, ale będący warunkiem wszelkiego istnienia. Tyl-
ko świat „tam" jest światem doskonałym, ale tak naprawdę jest poza jakim-
kolwiek opisem i orzekaniem. Rzeczywistość, w której działamy, jest jedy-
nie jego niedoskonałym odwzorowaniem i tylko w tym znaczeniu nie jest
kompletnym chaosem, o ile stara się odwzorowywać idealne, niezmienne
wzorce. Dlatego też sztuka, opisując rzeczywistość przedstawioną, ukazuje
to, co jest nam dostępne w codziennym doświadczeniu, a przez symbole czy
alegorie wskazuje na wyższy, doskonały wymiar rzeczywistości.
Dla klasycznej sztuki indyjskiej postulat „sztuka dla sztuki" jest czymś
z natury obcym. Sztuka nie odnosi się do poziomu rzeczywistości absolutnie
doskonałej, dlatego z definicji nie może być doskonała. Pojęcie symbolu czy
alegorii jest dla estetyków z kręgu heglowskiej inspiracji czymś negatyw-
nym, ale dla myślicieli indyjskich ich używanie świadczyło o właściwej, to
znaczy pożądanej dla człowieka pokorze wobec Tajemnicy Absolutu. Naj-
starsza sztuka indyjska nie przedstawiała postaci czy wyobrażeń poszcze-
gólnych bóstw, które, mimo ich wielości, uosabiają wszechpotencjalność
jednego z natury Absolutu. Nawet wtedy, gdy po tysiącletnim okresie roz-
woju myśli indyjskiej pojawił się Budda, bardzo szybko przez wyznawców
otoczony czcią należną Bogu, nie tworzono jego obrazów. Na początku sym-
bolizowało go koło, przypominające o jego Nauce, albo ślad odciśniętej sto-
py. Pierwsze wizerunki Buddy pojawiły się w Indiach pod wpływem przyby-
łych tam w III wieku p.n.e. Greków. Ale nawet gdy od tego czasu zaczną się
mnożyć obrazy różnych bóstw, zawsze będzie się twierdzić, iż jest to jedy-
nie umowny kształt, w którym dane bóstwo pozwala się nam oglądać, by
oddawać mu cześć. Nie jest to jego prawdziwa forma, gdyż ta wymyka się
wszelkim ograniczeniom, tym bardziej nałożonym przez człowieka. Opisa-
ne podejście potwierdza hipotezę Hegla, że naród indyjski pozostał w bez-
rozumnym okresie dziecięctwa. Kremer wzmacnia je traktowaniem pante-
izmujako ideologii, którą koniecznie należy zwalczać i podkreśla rolę sym-
boli oraz alegorii, mających świadczyć o niedojrzałości w sztuce: „Otóż te
myśli promieniejące się w dziejach natury, są nierównie więcej z siebie roz-
winięte, niż ono głuche jeszcze miotanie się a szamotanie samego ducha
Indyi. Duch ten nie dorósł jeszcze do tej wysokości, by pojął, by przeczuł tę
mądrość, te myśli stworzenia; on chwycił te kształty natury, zwichnął je,
skręcił, wykrzywił w karykatury, by w nich wyrazić to miotanie się, to zry-
wanie się senne swoje; i ztąd te dziwaczne postaci i figury w skulpturze
i poezyi indyjskiej" (s. 316).
Sztuka indyjska ukazuje świat przedstawiony, który z założenia pojmo-
wany jest jako niedoskonały. Tym bardziej więc imitacja takiego świata jest