KOBIETA Z RUDYMI WŁOSAMI
283
11. Lucien Levy-Dhurmer, Ewa, 1896, pastel i gwasz, kolekcja Michel Périnat, Paryż
wcieleniu. Wyraziste tego przykłady to Маха Svabinsky'ego Śplynute dusi (1896) oraz Edwarda Muncha
Wampir (1893), który to wampir-kobieta wpijająca się w kark mężczyzny i ssąca z niego krew — ma
krwaworude włosy zakrywające głowę i oczy, a zatem i świadomość swojej ofiary.
Jak jest w wypadku Czeszącej się kobiety Ślewińskiego? Oczywiście można zgodzić się z Antonim
Potockim, że warsztatowo polski artysta szukał dla siebie miejsca w dekoracyjnym „rozfalowaniu się"
epoki i że przeniósł swe doświadczenia z fal morskich na fale rudych włosów swej modelki, ale w żadnym
wypadku nie można potraktować płótna jako czysto dekoracyjnego, jak to np. ma miejsce w wypadku
Tooropa czy Klimta. Drugiej, wysuniętej tu propozycji — femme fatale — obraz też niezupełnie od-
powiada. Brak w nim charakterystycznego spotęgowania wyrazu erotycznej drapieżności (Munch),
„jubilerskiego", zmysłowego wyrafinowania (Moreau), czy wręcz perwersji (von Stuck).
W obrazie Ślewińskiego ujawniają się inne napięcia emocjonalne: abnegacja, nostalgiczne poddanie
się, jakaś bezwładność fizyczna i psychiczna widoczne w linii pochylonych pleców, karku, ramion,
w zasłonięciu się kaskadą włosów od widza, czyli od świata. Włosy wtapiają się w niedookreślony ciąg
nawiązując kontakt z czymś niematerialnym, nieskończonym, egzystencjalnym. Zielonawa karnacja ciała
(którą notabene zarzucano artyście jako „nienaturalną") wcale nie ma podkreślać naturalności. Jeden
z polskich krytyków pisał o obrazie, że „Tak widzieć jak Ślewiński może tylko psychopata dotknięty
zboczeniem zmysłu wzrokowego."13 Podobnie ruch obu ramion nie jest skierowany na „funkcję" roz-
13 Cytuje go A. Potocki, [w:] Władysław Ślewiński, „Sztuki Piękne", R. I, 1924-1925, nr 7.
283
11. Lucien Levy-Dhurmer, Ewa, 1896, pastel i gwasz, kolekcja Michel Périnat, Paryż
wcieleniu. Wyraziste tego przykłady to Маха Svabinsky'ego Śplynute dusi (1896) oraz Edwarda Muncha
Wampir (1893), który to wampir-kobieta wpijająca się w kark mężczyzny i ssąca z niego krew — ma
krwaworude włosy zakrywające głowę i oczy, a zatem i świadomość swojej ofiary.
Jak jest w wypadku Czeszącej się kobiety Ślewińskiego? Oczywiście można zgodzić się z Antonim
Potockim, że warsztatowo polski artysta szukał dla siebie miejsca w dekoracyjnym „rozfalowaniu się"
epoki i że przeniósł swe doświadczenia z fal morskich na fale rudych włosów swej modelki, ale w żadnym
wypadku nie można potraktować płótna jako czysto dekoracyjnego, jak to np. ma miejsce w wypadku
Tooropa czy Klimta. Drugiej, wysuniętej tu propozycji — femme fatale — obraz też niezupełnie od-
powiada. Brak w nim charakterystycznego spotęgowania wyrazu erotycznej drapieżności (Munch),
„jubilerskiego", zmysłowego wyrafinowania (Moreau), czy wręcz perwersji (von Stuck).
W obrazie Ślewińskiego ujawniają się inne napięcia emocjonalne: abnegacja, nostalgiczne poddanie
się, jakaś bezwładność fizyczna i psychiczna widoczne w linii pochylonych pleców, karku, ramion,
w zasłonięciu się kaskadą włosów od widza, czyli od świata. Włosy wtapiają się w niedookreślony ciąg
nawiązując kontakt z czymś niematerialnym, nieskończonym, egzystencjalnym. Zielonawa karnacja ciała
(którą notabene zarzucano artyście jako „nienaturalną") wcale nie ma podkreślać naturalności. Jeden
z polskich krytyków pisał o obrazie, że „Tak widzieć jak Ślewiński może tylko psychopata dotknięty
zboczeniem zmysłu wzrokowego."13 Podobnie ruch obu ramion nie jest skierowany na „funkcję" roz-
13 Cytuje go A. Potocki, [w:] Władysław Ślewiński, „Sztuki Piękne", R. I, 1924-1925, nr 7.