238
François Albera
globalnej domeny wiedzy która obejmowałaby kino, sztuki plastyczne, foto-
grafię, prasę, telewizję itp. i która byłaby ogólną historią przedstawień.
Ta nowa intelektualna tendencja, co z tekstu wynika dość wyraźnie, wy-
wodzi się z „rewolucji cyfrowej", która znosi „warunki istnienia" (lub „do-
świadczenia", również tutaj niuans nie jest mały) kina, „dematerializuje" je
i angażuje „ogromną migrację ruchomych obrazów z sal projekcyjnych do
przestrzeni wystawienniczych". Historia kina miałaby stać się zbyt wąska,
ponieważ jej przedmiot, krótko mówiąc, zniknąłby. Moglibyśmy omówić po-
stulowaną przez Michauda dominantę - przeniesienie kina w „przestrzenie
wystawiennicze", innymi słowy do muzeum, podczas gdy bez wątpienia pod
względem ilościowym doświadczanie ruchomych obrazów ma miejsce raczej
na ekranach telewizyjnych, na komputerach i telefonach komórkowych - lecz
z drugiej strony musimy od razu zakwestionować koncepcję leżącą u podstaw
osądu o przestarzałości kina utożsamianego z „miejscem", „przestrzenią
współczesnego teatru", „ścisłym podziałem między salą i ekranem", „rozu-
mianego jako okno otwierające się na fikcyjną głębię", salę „zajmowaną przez
stopniowane rzędy siedzeń, na których widzowie trwają nieruchomo", „seans
kinowy [mający] początek i koniec"3...
Mamy tu do czynienia z modelem opracowanym przez pewien dyskurs
estetyczny i krytyczny obecny najsilniej w latach 50. XX wieku, skonstruowa-
nym (z powodów, które są doskonale zrozumiałe i interesujące do zbadania,
opierają się uznaniu medium z jego specyfiką artystyczną, jak również jego
dominacji w polu artystycznym4 5) na wyparciu pierwszych lat istnienia kina
(aż około dwadzieścia lat!), kiedy nie było ono zinstytucjonalizowane (sale
kinowe), ale opierało się na nietrwałych formach (powtórzenie, odwrócenie,
fragmentacja), niezwiązanych z jednym miejscem, co jest bliskie koncepcji
oralności rozwiniętej przez Paula Zumthora. Wszystkie badania nad dźwię-
kiem we wczesnym kinie (dźwięk odtworzony - gramofon, wyprodukowany
mechanicznie - maszyna do tworzenia dźwięków, lub powstały na żywo - bo-
nimenteur’, aktor podkładający dźwięk pod własny wizerunek czy wreszcie
3 Ibidem.
4 Zobacz twierdzenia Erwina Panofsky'ego („kino jest tym, czym większość innych
form sztuk przestało być: nie ornamentem, ale koniecznością", 1936), Maurice'a Schćrera
[-Rohmera] („Ze wszystkich sztuk kino pozostaje być może jedynym będącym w stanie za-
interesować się czymś innym niż ustaleniem ceremonii własnej śmierci", 1952) lub Alaina
Fleischera („dziś kino unosi się jak superego nad wszystkimi dyscyplinami artystycznymi",
1990).
5 Używane w literaturze polskiej terminy „lektor" czy „komentator" nie oddają w pełni
charakteru i roli tej postaci, będącej jednocześnie jednym i drugim, a dodatkowo showma-
nem, rodzajem mistrza ceremonii. Proponuję więc pozostać przy terminie francuskojęzycz-
François Albera
globalnej domeny wiedzy która obejmowałaby kino, sztuki plastyczne, foto-
grafię, prasę, telewizję itp. i która byłaby ogólną historią przedstawień.
Ta nowa intelektualna tendencja, co z tekstu wynika dość wyraźnie, wy-
wodzi się z „rewolucji cyfrowej", która znosi „warunki istnienia" (lub „do-
świadczenia", również tutaj niuans nie jest mały) kina, „dematerializuje" je
i angażuje „ogromną migrację ruchomych obrazów z sal projekcyjnych do
przestrzeni wystawienniczych". Historia kina miałaby stać się zbyt wąska,
ponieważ jej przedmiot, krótko mówiąc, zniknąłby. Moglibyśmy omówić po-
stulowaną przez Michauda dominantę - przeniesienie kina w „przestrzenie
wystawiennicze", innymi słowy do muzeum, podczas gdy bez wątpienia pod
względem ilościowym doświadczanie ruchomych obrazów ma miejsce raczej
na ekranach telewizyjnych, na komputerach i telefonach komórkowych - lecz
z drugiej strony musimy od razu zakwestionować koncepcję leżącą u podstaw
osądu o przestarzałości kina utożsamianego z „miejscem", „przestrzenią
współczesnego teatru", „ścisłym podziałem między salą i ekranem", „rozu-
mianego jako okno otwierające się na fikcyjną głębię", salę „zajmowaną przez
stopniowane rzędy siedzeń, na których widzowie trwają nieruchomo", „seans
kinowy [mający] początek i koniec"3...
Mamy tu do czynienia z modelem opracowanym przez pewien dyskurs
estetyczny i krytyczny obecny najsilniej w latach 50. XX wieku, skonstruowa-
nym (z powodów, które są doskonale zrozumiałe i interesujące do zbadania,
opierają się uznaniu medium z jego specyfiką artystyczną, jak również jego
dominacji w polu artystycznym4 5) na wyparciu pierwszych lat istnienia kina
(aż około dwadzieścia lat!), kiedy nie było ono zinstytucjonalizowane (sale
kinowe), ale opierało się na nietrwałych formach (powtórzenie, odwrócenie,
fragmentacja), niezwiązanych z jednym miejscem, co jest bliskie koncepcji
oralności rozwiniętej przez Paula Zumthora. Wszystkie badania nad dźwię-
kiem we wczesnym kinie (dźwięk odtworzony - gramofon, wyprodukowany
mechanicznie - maszyna do tworzenia dźwięków, lub powstały na żywo - bo-
nimenteur’, aktor podkładający dźwięk pod własny wizerunek czy wreszcie
3 Ibidem.
4 Zobacz twierdzenia Erwina Panofsky'ego („kino jest tym, czym większość innych
form sztuk przestało być: nie ornamentem, ale koniecznością", 1936), Maurice'a Schćrera
[-Rohmera] („Ze wszystkich sztuk kino pozostaje być może jedynym będącym w stanie za-
interesować się czymś innym niż ustaleniem ceremonii własnej śmierci", 1952) lub Alaina
Fleischera („dziś kino unosi się jak superego nad wszystkimi dyscyplinami artystycznymi",
1990).
5 Używane w literaturze polskiej terminy „lektor" czy „komentator" nie oddają w pełni
charakteru i roli tej postaci, będącej jednocześnie jednym i drugim, a dodatkowo showma-
nem, rodzajem mistrza ceremonii. Proponuję więc pozostać przy terminie francuskojęzycz-