Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Polska Akademia Umieje̜tności <Krakau> / Komisja Historii Sztuki [Hrsg.]; Polska Akademia Nauk <Warschau> / Oddział <Krakau> / Komisja Teorii i Historii Sztuki [Hrsg.]
Folia Historiae Artium — 25.1989

DOI Artikel:
Porębski, Mieczysław: Tryptyk "Zaśnięcia Marii Panny" z kościoła Mariackiego w Krakowie: Struktura i obrazowanie
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.20543#0045
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
wałami pustki. Każda z osobna organizuje się
przestrzennie w jej tylko właściwym skręcie cia-
ła, rozłożeniu fałd szaty, kierunku poruszenia.

Przy obserwacji bardziej wnikliwej okaże się,
że te pełne ruchu i napięć postaci warunkuje lo-
gika bynajmniej nie identyczna z tym, co przy-
wykliśmy uważać za logikę naturalnych poruszeń
ludzkiego organizmu. Jest to raczej logika mas
materialnych, które dźwigają się w górę w wi-
docznym zmaganiu z własną bezwładnością. Na-
głe załamania osi i twarde przeciwstawienia w
kierunkach nachyleń konstytuują postawy w spo-
sób, który ma w sobie coś mechanicznego. Poru-
szenia poszczególnych partii nie wiążą się w roz-
winięty płynnie ruch całości, ale dodają skłóco-
nymi ze sobą odcinkami. Ostrość zestawień neutra-
lizuje w pewnym stopniu draperia. Rzuty jej kła-
dą się okrągłymi zwojami na przeguby, drobne
fałdy rozbijają surowość mas, długie, wijące się
spiralnie obrzeża wiążą osi i kierunki.

Przy tak swoistej konstytucji poszczególnych
postaci również i wapółwy stępowanie ich nie pro-
wadzi do jakiejś naturalniejszej jedności sytuacyj-
nej. Figury wyrastają obok siebie w mechanicz-
nym uszeregowaniu, manifestują się równolegle
bez dalszych wzajemnych kontaktów. Łączy je
wstrząs, któremu jednak każda podlega na swój
sposób i rachunek.

Ponad ramionami i głowami postaci widocz-
nych w całości ukazują się już tylko fragmenta-
rycznie figury pozostałe. Trzy z nich wznoszą się
wyżej i są bardziej widoczne: w środku nad grupą
centralną pochyla się z wysoka jedna, splatając
podniesione do czoła dłonie. Druga, wyrastając
profilem spomiędzy postaci lewej strony, dmu-
cha w trzymane w ręku naczynie. Trzecia, umie-
szczona między postaciami z prawej, w zapatrze-
niu odrzuca głowę do tyłu. Poza tym widać je-
szcze kilka twarzy — dwie wychylają się zza gru-
py środkowej, dwie inne kryją się za ramami
z boków. Symetryczne uporządkowanie wszyst-
kich figur nadaje układowi cechy wyszukanej sztu-
czności.

Powyżej grupy zaśnięcia, pod samym grze-
bieniem, w środkowym zagłębieniu wnęki, umie-
szczono osobną dwufigurową grupę wśród pro-
mieni. Uzupełnia ona tematowo scenę główną, da-
jąc wizję Marii unoszonej przez jej boskiego Sy-
na w pełne aniołów niebiosa. Wysmukła, pełna
powagi postać męska i lekko ku niej pochylona,
składająca dłonie postać młodej kobiety podtrzy-
mywane są przez umieszczone u stóp ich dro-
bne skrzydlate figurki anielskie. Postacie anio-
łów, przedstawione w locie, niektóre z instrumen-
tami muzycznymi w rękach, rozwijają się też

półkolem spoza promieni ku brzegom i nieco ku
dołowi szafy. Grupa centralna, związana silniej
z tłem, traktowana jest bardziej zwarcie. Nato-
miast postacie w locie, rozczłonkowane szeroko
we wszystkich trzech wymiarach, zagarniają
przestrzeń wnętrza ponad głowami figur dol-
nych tym śmielej, im dalej od centrum są umie-
szczone. Najbardziej skrajne gestami swymi wią-
żą przy tym sytuacyjnie strefę górną z dolną. Po-
za tym wyraźnego powiązania sytuacyjnego po-
między obiema strefami brak. Różni je sama ska-
la figur, w górze znacznie skromniejsza. Podno-
szony z dołu ku grupie centralnej wzrok dwu
czy trzech figur ginie w przestrzeni. Rzec mo-
żna, że nie jest to wzrok skierowany ku przed-
miotem obecnym, ale ku jakimś własnym wizjom
i nadziejom. Strefa górna pozostawiona jest tedy
sama sobie. Niewątpliwe jest natomiast powiąza-
nie strukturalne. Figury obu stref zajmują i
współorganizują przestrzennie wnętrze oddane im
do dyspozycji.

W przestrzeni wnęki najwięcej miejsca przy-
padło unoszącym się półkolem postaciom aniołów.
Wykorzystują je też w całej pełni. Pewnego lu-
zu przestrzennego nie brak również szeregowi pię-
ciu apostołów, który dominuje na dole. Wystę-
pując ku przodowi to kolanem, to ramieniem, to
zwojem draperii, równoważąc zaraz każde takie
wystąpienie przeciwstawnym cofnięciem się, uchy-
leniem barku, wygięciem biodra — figury te swo-
bodnie zajmują wnętrze, wypełniają je złożonym
rytmem indywidualnych postaw i poruszeń. Po-
stacie wyrastające spoza nich nie mają już tyle
miejsca i takich możliwości. Między figurami
przednimi a ścianą tylną przestrzeń rzeczywista
jest nader szczupła. Postaci dalsze pomieścić się
w niej mogą tylko dzięki temu, że zręcznie wy-
korzystują miejsce w zagłębieniach dna szafy, po-
nad i pomiędzy figurami głównymi. Wiążą je
przy tym rytmicznie, a zarazem rozbudowują
całą grupę ku górze, gdzie rozwija się odrębny
wątek strefy wyższej. Dalej w głąb wobec blisko-
ści tła nie sięgają, żadna też z nich nie tworzy
pełnej bryły figuralnej — wszystkie pozostają
fragmentami. Dzięki temu trzeci wymiar — wgłęb-
ny — ulec mógł znacznej redukcji, a tło podeszło
bliżej niżby to dopuszczał wzgląd na zachowanie
naturalnej skali trójwymiarowej. W rozwiązaniu
tym dochodzi do głosu stary, datujący się jeszcze
chyba od późnego antyku, a powracający spora-
dycznie w rzeźbie średniowiecznej, sposób prze-
noszenia wieloplanowych sytuacji figuralnych w
jednoplanową przestrzeń reliefu przez spiętrza-
nie planów ku górze. Że w naszym wypadku
spiętrzenie to nie wywołuje przykrej sugestii nad-

41
 
Annotationen