Universitätsbibliothek HeidelbergUniversitätsbibliothek Heidelberg
Metadaten

Towarzystwo Naukowe <Lublin> [Hrsg.]
Roczniki Humanistyczne: Historia Sztuki = History of art = Histoire de l'art — 35.1987

DOI Artikel:
Melbechowska-Luty, Aleksandra: "Judyta" - pierwszy paryski obraz Ludwika De Laveaux
DOI Seite / Zitierlink: 
https://doi.org/10.11588/diglit.27401#0252

DWork-Logo
Überblick
loading ...
Faksimile
0.5
1 cm
facsimile
Vollansicht
OCR-Volltext
250

ALEKSANDRA MELBECHOWSKA-LUTY

pewnego pięknego poranka Wywalam jęzor i zadzieram kopytka. Niewiele brako-
wało aby się przenieść do Hadesu. Zachorowałem à cause de l’humidité de mon
atelier. Teraz już prawie przyszedłem do siebie3.
Aby zdobyć środki na utrzymanie, De Laveaux malował początkowo wiele
seryjnych widoków Paryża „obrazków zarobkowych, które sprzedawał Kunst-
hândlerowi po 20 franków sztuka, a do. których nie przywiązywał najmniejszej
wagi”4. Bowiem najważniejszym jego zamierzeniem w tym roku była w istocie
Judyta, jedno z tych dzieł, z którymi artysta nie mógł się uporać; ekspre-
sjonistyczne i symboliczne zarazem, stale przerabiane i chyba nigdy nie
ukończone. Opis obrazu i wszystkich perypetii związanych z jego powstaniem
zawdzięczamy F. Hoesickowi (nie zachował się oryginał ani szkice). Do Judyty
pozowała Ludwikowi modelka, którą artysta był zafascynowany
i z którą przez pewien czas mieszkał — młoda, piękna, kapryśna Żydówka.
Hoesick nie lubił i nie tolerował owej dziewczyny, nazywał ją Egerią lub
Manette Salomon (przez porównanie z bohaterką powieści Goncourtów),
biadał nad jej charakterem, złymi wpływami i konfliktami, jakie prowokowała,
ale przyznawał, że to ona zaważyła głównie na powstaniu osobliwego obrazu,
wyjątkowego w twórczości Ludwika:
Delaveaux nie wpadłby na pomysł swej kapitalnej Judyty, gdyby nie ta piękna
demoniczna dziewczyna o wybitnie semickich rysach, która do niej służy mu za
model. Jest to obraz niepospolity w każdym calu, bez cienia banalności. Pomyślany
psychologicznie «po szekspirowsku», wyobraża Judytę, jak naga zupełnie, po
zabiciu Holofernesa, wykrada się z jego sypialni. W jednej ręce trzyma nóż
skrwawiony, w drugiej dzierży płonący kaganek [...] Temat jest wspaniały- Boję się
tylko, czy nie jest nad siły Ludwika, czy jego świetny talent, bądź co bądź jeszcze
młodociany, podoła tak trudnemu zadaniu. Bo zastanawia mnie jedno: że ta Judyta,
choć niby bliska skończenia, a zupełnie dojrzała w koncepcji, w pomyśle, ciągle jest
przerabiana, ciągle niby udoskonalana w ruchu, w pozie, w wyrazie. Dość
powiedzieć, że niemal co tydzień wygląda inaczej, mało podobna do tej, jaką była
kilka dni temu. Ile razy przyjdę do pracowni Delaveaux, zawsze zastaję ten obraz
przemalowany, skomponowany inaczej, nie zawsze na lepsze. Mimo woli przy-
pomina się Klaudiusz z L'Oeuvre Zoli. Z powodu tej Judyty, jak i z powodu
pozującej do tego obrazu Manetty, z którą na tle ciągłych trosk natury finansowej
niemało ma kłopotu, poczciwy Delaveaux często podlega «wściekłym spleenom» i
«moralnym kacenjameroimi które go nieraz wzburzonego wprost wypędzają z
pracowni, pędzą na miasto, a często zapędzają do mnie5.
Sam Ludwik tak interpretował swoje dzieło i psychiczne cechy bohaterki:
Chodzi o to, by jej piękna twarz dosadnie wyrażała całą walkę uczuć, jaka w tej
chwili musi wrzeć w tej falującej piersi; by to piękne ciało jeszcze tchnęło lubieżną

3 List do ciotki Emilii Jastrzębskiej z 5 IV 1890. BJ rkps nr 127/84.
4 F. Hoesick. Ze wspomnień paryskich. „Kurier Niedzielny” 1896 nr 8 s. 4.
5 Paryż. Kraków 1923 s. 50’8-509.
 
Annotationen