DIE KUNST - ALS ANWALTIN DER NATUR
115
też pojęcie przyrody od fikcji - najczęściej nie zauważanych nawet przez nauki nazywane, nie
bez dumy „ścisłymi”. Może główne urojenie polega na tym, że przyrodzie jako takiej przypisuje
się status jakby jednego i jedynego „nad-podmiotu”, łączącego, ponoć w jedno działania wszel-
kich istot przyrodniczych. Światła filozofia obala co najmniej mit przyrody-hipostazy. Z kolei
religie wyznające jedynego Boga-Stwórcę, które w przyrodzie nigdy nie widziały dzieła ślepych
sił i przypadku, odrzucają stanowczo wszystkie, także współczesne, postawy bałwochwalstwa
przyrody. Kto na przyrodę patrzy głównie, czy zgoła jedynie, pod kątem korzyści i zysków,
niechybnie zobaczy ją w krzywym zwierciadle, co z kolei prowadzi na manowce ujarzmiania
i rabunkowego eksploatowania natury. Sztuka natomiast - zwłaszcza wsparta wkładem poznaw-
czym oraz moralnym i religijno-moralnym filozofii i religii - uczy odkrywać, podziwiać i
miłować wielkość i wspaniałość wartości ładu, życia i piękna znamionujących przyrodę. Odkry-
wanie i podziwianie różnią się jednak zdecydowanie od ślepego upojenia przyrodą (Naturrausch),
a zwłaszcza od bałwochwalczego kultu przyrody. Od takich niebezpieczeństw nie wydaje się
być wolny ani ruch New Age, ani (niekiedy) „ruch zielony”. Dziełom sztuki obce są też „nagie
dusze”, „czyste fakty” - wyprute siłą z doskonałości wartości - i „suche procesy”, w czym
rzekomo wyczerpuje się przyroda. Postaw twórców nie znamionuje mierzenie, obliczanie, przeku-
wanie odkrywanych prawd przyrody w formuły matematyczne - co zresztą zasługuje na uznanie,
o ile nie jest stosowane na zasadzie wyłączności; tym bardziej nie znamionuje ich czerpanie
zasobów z przyrody, co również jest uzasadnione (a nawet do pewnego stopnia konieczne), o
ile zachowuje się odpowiednią miarę, lub co najmniej nie przekracza się granic grożących
katastrofami. Postawę twórcy określiła poetka Dorota Sosnowska: „I tylko zdziwienie zestarzeć
się we mnie nie może”. Zaduma, zdziwienie, podziw i pochwała łączą twórców, myślicieli,
wyznawców Boga - a niekiedy także naukowców.
Duch franciszkański nurtować może co najmniej dwie dziedziny: religię i sztukę.
Streścił Witold Broniewski
115
też pojęcie przyrody od fikcji - najczęściej nie zauważanych nawet przez nauki nazywane, nie
bez dumy „ścisłymi”. Może główne urojenie polega na tym, że przyrodzie jako takiej przypisuje
się status jakby jednego i jedynego „nad-podmiotu”, łączącego, ponoć w jedno działania wszel-
kich istot przyrodniczych. Światła filozofia obala co najmniej mit przyrody-hipostazy. Z kolei
religie wyznające jedynego Boga-Stwórcę, które w przyrodzie nigdy nie widziały dzieła ślepych
sił i przypadku, odrzucają stanowczo wszystkie, także współczesne, postawy bałwochwalstwa
przyrody. Kto na przyrodę patrzy głównie, czy zgoła jedynie, pod kątem korzyści i zysków,
niechybnie zobaczy ją w krzywym zwierciadle, co z kolei prowadzi na manowce ujarzmiania
i rabunkowego eksploatowania natury. Sztuka natomiast - zwłaszcza wsparta wkładem poznaw-
czym oraz moralnym i religijno-moralnym filozofii i religii - uczy odkrywać, podziwiać i
miłować wielkość i wspaniałość wartości ładu, życia i piękna znamionujących przyrodę. Odkry-
wanie i podziwianie różnią się jednak zdecydowanie od ślepego upojenia przyrodą (Naturrausch),
a zwłaszcza od bałwochwalczego kultu przyrody. Od takich niebezpieczeństw nie wydaje się
być wolny ani ruch New Age, ani (niekiedy) „ruch zielony”. Dziełom sztuki obce są też „nagie
dusze”, „czyste fakty” - wyprute siłą z doskonałości wartości - i „suche procesy”, w czym
rzekomo wyczerpuje się przyroda. Postaw twórców nie znamionuje mierzenie, obliczanie, przeku-
wanie odkrywanych prawd przyrody w formuły matematyczne - co zresztą zasługuje na uznanie,
o ile nie jest stosowane na zasadzie wyłączności; tym bardziej nie znamionuje ich czerpanie
zasobów z przyrody, co również jest uzasadnione (a nawet do pewnego stopnia konieczne), o
ile zachowuje się odpowiednią miarę, lub co najmniej nie przekracza się granic grożących
katastrofami. Postawę twórcy określiła poetka Dorota Sosnowska: „I tylko zdziwienie zestarzeć
się we mnie nie może”. Zaduma, zdziwienie, podziw i pochwała łączą twórców, myślicieli,
wyznawców Boga - a niekiedy także naukowców.
Duch franciszkański nurtować może co najmniej dwie dziedziny: religię i sztukę.
Streścił Witold Broniewski