124
MIECZYSŁAW PASZKIEWICZ
""te»**
178. S. delia Bella, Karta tytułowa zbioru Diversis Testes & Figures,
akwaforta, 1650 (de Vesme 308)
zachowywał na papierze nie tylko pięknie, ale i wiernie ślady wydarzeń, dziejów, na równi
z urokiem świata.
Otóż można postawić sobie pytanie: Czy to co delia Bella utrwali! w swych rysunkach i rycinach
0 Polakach zasługuje na wiarę? Pytanie takie należy rozumieć dwojako. W sensie dosłownym,
wąskim, odnosi się do informacji ikonograficznych, w sensie szerszym — do charakteru ludzi czy
całych ich grup, odzwierciedlonego w sztuce. W pierwszym przypadku odpowiedź, w zasadzie twier-
dzącą, trzeba przecież uwarunkować. Szczegóły stroju, uzbrojenia, sposób strzyżenia zarostu czy
dosiadania konia, nawet wymowa gestu, które artysta u przybyszów z Polski zauważył, są nam prze-
kazane w jego pracach biegle i rzetelnie. Bystrość i skrupulatność obserwacji zdają się nie budzić
zastrzeżeń, szczególnie w dojrzałym okresie twórczości, w czasie rysowania owego Wjazdu posłów
polskich do Paryża w 1645 r. Pamiętać jednak należy, że informacje te dotyczą małej grupy ludzi
przebywających i działających w nietypowych dla siebie warunkach. Jeśli chodzi o Wjazd Ossolińskiego
do Rzymu, z 1633 г., to bardzo wtedy młodego, dwudziestoparoletniego delia Bellę musiała olśnić
1 zafrapować egzotyczność przybyszów. A odpowiadała ona jego, w owym czasie, zainteresowaniom
artystycznym, sposobowi rysowania ukształtowanemu na manieryzmie. Nie mogąc sobie poradzić
z utrwaleniem wielkiej ilości nieznanych szczegółów stroju i uzbrojenia, zrozumieniem ich funkcjono-
wania, a dostrzegając — w zasadzie słusznie — ich orientalny charakter, szukał Stefano pomocy
w dostępnych sobie przedstawieniach graficznych, a były nimi drzeworyty Melchiora Lorcha, obra-
zujące wiarygodnie — bo sporządzone przez naocznego świadka — Turków. Nie należy się gorszyć,
że wizerunki Polaków z owego czasu w twórczości Florentyńczyka tchną nieco Wschodem. Jest
w tym odbicie rzeczywistości, choć zapewne, chwilami przesadzone, przejaskrawione.
Trudno się dziwić, że gdy po wielu latach artysta rysuje jeźdźca czy rytuje popiersie mężczyzny,
MIECZYSŁAW PASZKIEWICZ
""te»**
178. S. delia Bella, Karta tytułowa zbioru Diversis Testes & Figures,
akwaforta, 1650 (de Vesme 308)
zachowywał na papierze nie tylko pięknie, ale i wiernie ślady wydarzeń, dziejów, na równi
z urokiem świata.
Otóż można postawić sobie pytanie: Czy to co delia Bella utrwali! w swych rysunkach i rycinach
0 Polakach zasługuje na wiarę? Pytanie takie należy rozumieć dwojako. W sensie dosłownym,
wąskim, odnosi się do informacji ikonograficznych, w sensie szerszym — do charakteru ludzi czy
całych ich grup, odzwierciedlonego w sztuce. W pierwszym przypadku odpowiedź, w zasadzie twier-
dzącą, trzeba przecież uwarunkować. Szczegóły stroju, uzbrojenia, sposób strzyżenia zarostu czy
dosiadania konia, nawet wymowa gestu, które artysta u przybyszów z Polski zauważył, są nam prze-
kazane w jego pracach biegle i rzetelnie. Bystrość i skrupulatność obserwacji zdają się nie budzić
zastrzeżeń, szczególnie w dojrzałym okresie twórczości, w czasie rysowania owego Wjazdu posłów
polskich do Paryża w 1645 r. Pamiętać jednak należy, że informacje te dotyczą małej grupy ludzi
przebywających i działających w nietypowych dla siebie warunkach. Jeśli chodzi o Wjazd Ossolińskiego
do Rzymu, z 1633 г., to bardzo wtedy młodego, dwudziestoparoletniego delia Bellę musiała olśnić
1 zafrapować egzotyczność przybyszów. A odpowiadała ona jego, w owym czasie, zainteresowaniom
artystycznym, sposobowi rysowania ukształtowanemu na manieryzmie. Nie mogąc sobie poradzić
z utrwaleniem wielkiej ilości nieznanych szczegółów stroju i uzbrojenia, zrozumieniem ich funkcjono-
wania, a dostrzegając — w zasadzie słusznie — ich orientalny charakter, szukał Stefano pomocy
w dostępnych sobie przedstawieniach graficznych, a były nimi drzeworyty Melchiora Lorcha, obra-
zujące wiarygodnie — bo sporządzone przez naocznego świadka — Turków. Nie należy się gorszyć,
że wizerunki Polaków z owego czasu w twórczości Florentyńczyka tchną nieco Wschodem. Jest
w tym odbicie rzeczywistości, choć zapewne, chwilami przesadzone, przejaskrawione.
Trudno się dziwić, że gdy po wielu latach artysta rysuje jeźdźca czy rytuje popiersie mężczyzny,