164
HANNA WIDACKA
pełnego dostojeństwa, ale ograniczonego do popiersia, co miało ułatwiać jego masowe powielanie,
nawet przez podrzędniejszych artystów.
Powyższe zamierzenia nie mogłyby być zapewne realizowane z takim rozmachem, gdyby nie
wspomagał ich trzeci, równie ważki czynnik, a mianowicie szczególna skłonność Stanisława Augusta
do uwieczniania własnej podobizny niemal w każdym rodzaju sztuk plastycznych. To osobliwe
upodobanie, niemal narcyzm, miały — trzeba przyznać — pewne konkretne podstawy4. Świadomość
własnej urody i wartości duchowych była powodem bezlitosnego niszczenia przez króla tych wize-
runków (nb. często przypadkowo napotkanych), które wzbudziły jego wyraźną dezaprobatę?. Nawet
jeśli przyjąć, że wspomniane postępowanie ma charakter anegdoty, to i tak jej wymowa jest nader
oczywista. Stanisław August stworzył sobie własny, zdecydowanie wyidealizowany obraz swojej osoby,
który narzucał artystom, nie akceptował zaś malowideł samodzielnych, wybitnych, ale nie schlebiają-
cych monarsze6.
Tym świadomym funkcjom propagandowym miała więc służyć ikonografia oficjalna, której wy-
brane obiekty powielano masowo w replikach i kopiach, przede wszystkim w Malarni niezastąpionego
dla króla Bacciarellego. Wykorzystywano przy tym w maksymalnym stopniu malarstwo, do którego
Stanisław August był szczególnie przywiązany 7. Należałoby postawić sobie pytanie, czy w taki sam
sposób umiał i chciał korzystać z usług szczególnie nadającej się do tego celu grafiki, którą
przecież kolekcjonował z niemałym znawstwem <s.
Przegląd graficznych podobizn królewskich wypada rozpocząć od portretu koronacyjnego4. Jak
wiadomo, wizerunek taki, namalowany w Warszawie w roku 1764 przez Krzysztofa Józefa Wernera,
nadwornego malarza Augusta III, nie mógł — jako istotnie słaby — zadowolić króla, gdyż nie nadawał
się do prezentowania za granicą10. Oczekiwania Stanisława Augusta spełnił dopiero w roku 1768
Marcello Bacciarelli, tworząc znany powszechnie i wiele razy powtarzany11 portret koronacyjny,
ukazujący Poniatowskiego w stroju hiszpańskim. Mogłoby się więc zdawać, iż ten najbardziej
reprezentacyjny portret polskiego władcy, szczególnie predestynowany do powielania go w grafice, do-
czeka się licznych graficznych edycji. Tym bardziej zatem zastanawia fakt — i budzi on nawet pewnego
rodzaju zdumienie — że nie spotyka się żadnej ryciny, która uwieczniałaby ów królewski portret
en pied12. Mało tego, sztychowanych wizerunków koronacyjnych Stanisława Augusta jest bardzo
niewiele, a te. które istnieją, są z reguły autorstwa artystów obcych.
4 Faktem jest, że ślady urody zachował król do późnego wieku, a jego niezwykła inteligencja i osobowość od
razu rzucały się w oczy także ludziom, którzy przelotnie tylko z nim się zetknęli. W superlatywach wyrażali się
o królu Fryderyk Schultz i Elisabeth Vigée-Lebrun, a trzeba pamiętać, że po raz pierwszy poznali oni Stanisława
Augusta w momencie, gdy przekroczył już sześćdziesiąty rok życia. Por.: F. Schultz, Podróże Inflantczyka z Rygi do
Warszawy i po Polsce w latach 1791 -1793, Warszawa 1956. s. 314, 316-318; J. Mycielski. St. Wasylewski,
Portrety polskie Elżbiety Vigée-Lebrun, Lwów 1927. s. 62. Por. też: K. Wł. Wóycicki, Archiwum domowe do dziejów
literatury krajowej. Warszawa 1856, s. 12 — 13.
5 „Gdy zdarzyło mu się widzieć gdzie odmalowany swój wizerunek, który mu się zdawał być chybionym, życzył sobie
mieć go darowanym, a potem kazał go spalić" (Wóycicki, jw.. s. 13). W. Łoś, powtarzając tę informację, inter-
pretuje ją nieco inaczej, dodając od siebie, iż król wykupywał wtedy obraz za jakąkolwiek cenę (Łoś. op. cit., s. 19).
6 Takim dziełem sztuki był zaginiony dziś pastel Jean-Baptiste Peronneau z r. 1782. Szerzej o nim zob. Ryszkiewicz,
Francuska ikonografia..., s. 172—174. repr. na s. 171.
7 W liście pisanym u schyłku życia do Bacciarellego król miał wyrazić się, że „nasze jedyne szczęście było w ma-
larstwie" (Wł. Tatarkiewicz, Rządy artystyczne..., s. 48).
s O kolekcjonowaniu rycin przez króla szerzej informuje T. Mańkowski, Mecenat artystyczny..., s. 26 — 30. Por. też:
Z. Batowski, Zbiór graficzny w Uniwersytecie Warszawskim, Warszawa 1928; T. Sulerzyska. Biblioteka Uniwersytecka
w Warszawie. Gabinet Rycin, [w:] Polskie kolekcjonerstwo grafiki i rysunku. Warszawa 1980, s. 112—132.
y W odróżnieniu od malarstwa (np. obraz olejny Louis Tocqué z r. 1758), brak rycin przedstawiających Stanisława
Augusta jako stolnika litewskiego.
10 Chyczewska, Portret koronacyjny____ s. 3 — 4.
" Chyczewska omawia repliki w muzeach: Krakowie, Lublinie, Połtawie, Poznaniu, Toruniu i Warszawie oraz replikę
w Starym Ratuszu w Poznaniu, staranny szkic olejny w tamtejszym Muzeum, kopie w Gripsholmie i Nieborowie oraz
ze zb. prywatnych: Antoniego Strzaieckiego i Tadeusza Wierzejskiego. Autorka wymienia także kilka replik znanych
jedynie z przekazów źródłowych (Chyczewska. Portret koronacyjny..., s. 6—17, oraz tejże, Marcello Bacciarelli...,
s. 57 — 58). Bacciarelli zabiegał nawet o wykonanie tego portretu w mozaice, do czego nie doszło z powodu sprzeciwu
króla (ibidem, s. 36).
i- Zwróciła już na to uwagę A. Chyczewska (Portret koronacyjny..., s. 17).
HANNA WIDACKA
pełnego dostojeństwa, ale ograniczonego do popiersia, co miało ułatwiać jego masowe powielanie,
nawet przez podrzędniejszych artystów.
Powyższe zamierzenia nie mogłyby być zapewne realizowane z takim rozmachem, gdyby nie
wspomagał ich trzeci, równie ważki czynnik, a mianowicie szczególna skłonność Stanisława Augusta
do uwieczniania własnej podobizny niemal w każdym rodzaju sztuk plastycznych. To osobliwe
upodobanie, niemal narcyzm, miały — trzeba przyznać — pewne konkretne podstawy4. Świadomość
własnej urody i wartości duchowych była powodem bezlitosnego niszczenia przez króla tych wize-
runków (nb. często przypadkowo napotkanych), które wzbudziły jego wyraźną dezaprobatę?. Nawet
jeśli przyjąć, że wspomniane postępowanie ma charakter anegdoty, to i tak jej wymowa jest nader
oczywista. Stanisław August stworzył sobie własny, zdecydowanie wyidealizowany obraz swojej osoby,
który narzucał artystom, nie akceptował zaś malowideł samodzielnych, wybitnych, ale nie schlebiają-
cych monarsze6.
Tym świadomym funkcjom propagandowym miała więc służyć ikonografia oficjalna, której wy-
brane obiekty powielano masowo w replikach i kopiach, przede wszystkim w Malarni niezastąpionego
dla króla Bacciarellego. Wykorzystywano przy tym w maksymalnym stopniu malarstwo, do którego
Stanisław August był szczególnie przywiązany 7. Należałoby postawić sobie pytanie, czy w taki sam
sposób umiał i chciał korzystać z usług szczególnie nadającej się do tego celu grafiki, którą
przecież kolekcjonował z niemałym znawstwem <s.
Przegląd graficznych podobizn królewskich wypada rozpocząć od portretu koronacyjnego4. Jak
wiadomo, wizerunek taki, namalowany w Warszawie w roku 1764 przez Krzysztofa Józefa Wernera,
nadwornego malarza Augusta III, nie mógł — jako istotnie słaby — zadowolić króla, gdyż nie nadawał
się do prezentowania za granicą10. Oczekiwania Stanisława Augusta spełnił dopiero w roku 1768
Marcello Bacciarelli, tworząc znany powszechnie i wiele razy powtarzany11 portret koronacyjny,
ukazujący Poniatowskiego w stroju hiszpańskim. Mogłoby się więc zdawać, iż ten najbardziej
reprezentacyjny portret polskiego władcy, szczególnie predestynowany do powielania go w grafice, do-
czeka się licznych graficznych edycji. Tym bardziej zatem zastanawia fakt — i budzi on nawet pewnego
rodzaju zdumienie — że nie spotyka się żadnej ryciny, która uwieczniałaby ów królewski portret
en pied12. Mało tego, sztychowanych wizerunków koronacyjnych Stanisława Augusta jest bardzo
niewiele, a te. które istnieją, są z reguły autorstwa artystów obcych.
4 Faktem jest, że ślady urody zachował król do późnego wieku, a jego niezwykła inteligencja i osobowość od
razu rzucały się w oczy także ludziom, którzy przelotnie tylko z nim się zetknęli. W superlatywach wyrażali się
o królu Fryderyk Schultz i Elisabeth Vigée-Lebrun, a trzeba pamiętać, że po raz pierwszy poznali oni Stanisława
Augusta w momencie, gdy przekroczył już sześćdziesiąty rok życia. Por.: F. Schultz, Podróże Inflantczyka z Rygi do
Warszawy i po Polsce w latach 1791 -1793, Warszawa 1956. s. 314, 316-318; J. Mycielski. St. Wasylewski,
Portrety polskie Elżbiety Vigée-Lebrun, Lwów 1927. s. 62. Por. też: K. Wł. Wóycicki, Archiwum domowe do dziejów
literatury krajowej. Warszawa 1856, s. 12 — 13.
5 „Gdy zdarzyło mu się widzieć gdzie odmalowany swój wizerunek, który mu się zdawał być chybionym, życzył sobie
mieć go darowanym, a potem kazał go spalić" (Wóycicki, jw.. s. 13). W. Łoś, powtarzając tę informację, inter-
pretuje ją nieco inaczej, dodając od siebie, iż król wykupywał wtedy obraz za jakąkolwiek cenę (Łoś. op. cit., s. 19).
6 Takim dziełem sztuki był zaginiony dziś pastel Jean-Baptiste Peronneau z r. 1782. Szerzej o nim zob. Ryszkiewicz,
Francuska ikonografia..., s. 172—174. repr. na s. 171.
7 W liście pisanym u schyłku życia do Bacciarellego król miał wyrazić się, że „nasze jedyne szczęście było w ma-
larstwie" (Wł. Tatarkiewicz, Rządy artystyczne..., s. 48).
s O kolekcjonowaniu rycin przez króla szerzej informuje T. Mańkowski, Mecenat artystyczny..., s. 26 — 30. Por. też:
Z. Batowski, Zbiór graficzny w Uniwersytecie Warszawskim, Warszawa 1928; T. Sulerzyska. Biblioteka Uniwersytecka
w Warszawie. Gabinet Rycin, [w:] Polskie kolekcjonerstwo grafiki i rysunku. Warszawa 1980, s. 112—132.
y W odróżnieniu od malarstwa (np. obraz olejny Louis Tocqué z r. 1758), brak rycin przedstawiających Stanisława
Augusta jako stolnika litewskiego.
10 Chyczewska, Portret koronacyjny____ s. 3 — 4.
" Chyczewska omawia repliki w muzeach: Krakowie, Lublinie, Połtawie, Poznaniu, Toruniu i Warszawie oraz replikę
w Starym Ratuszu w Poznaniu, staranny szkic olejny w tamtejszym Muzeum, kopie w Gripsholmie i Nieborowie oraz
ze zb. prywatnych: Antoniego Strzaieckiego i Tadeusza Wierzejskiego. Autorka wymienia także kilka replik znanych
jedynie z przekazów źródłowych (Chyczewska. Portret koronacyjny..., s. 6—17, oraz tejże, Marcello Bacciarelli...,
s. 57 — 58). Bacciarelli zabiegał nawet o wykonanie tego portretu w mozaice, do czego nie doszło z powodu sprzeciwu
króla (ibidem, s. 36).
i- Zwróciła już na to uwagę A. Chyczewska (Portret koronacyjny..., s. 17).