Ryc. 66. Predella ze sceną „Ars moriendi“ z ołtarza kościoła w Korczewie.
Realistyczna tendencja ujęcia tej sceny, w której mimo znacznego ładunku
idealistycznych treści, wynikających tak z tematu jak i tradycyjnego schematu
ikonograficznego, nacisk położony przez artystę na oddanie prawdy życiowej
czyni dzieło jego obyczajowym dokumentem epoki. W tym ujęciu to nie
tylko dydaktyczna scena „ars moriendi”, ilustrowana abstrakcyjnym przy-
kładem człowieka umierającego, ale po prostu “śmierć ojca rodziny”, scena
tkwiąca mocno w codziennej rzeczywistości, określonej pod względem cza-
sowym strojem współczesnym, który mówi zarówno o narodowej jak i sta-
nowej przynależności występujących tu osób. A osoby te: hałaśliwie rozpa-
czająca, zanosząca się od płaczu jejmość, podtrzymujący ją tkliwym gestem
mężczyzna (syn, krewny czy domownik), garnący się do matki, przerażony
niezrozumiałym dlań zamieszaniem dzieciak, ocierająca łzy dziewczyna, skrzy-
wiony do płaczu pacholik, ksiądz o rubasznych, pospolitych rysach wiejskiego
proboszcza, kornie mu asystujący braciszek zakonny — to już nie typy, lecz
indywidualności, których udział w akcji i gradacja uczuć świadczą zarówno
o bystrej obserwacji jak i umiejętności oddania przez rzeźbiarza skompliko-
wanych stanów psychicznych. Artysta o tak opanowanym rzemiośle nie
musi uciekać się do pomocy wstęg inskrypcyjnych, którymi posłuży się je-
szcze w w. XVIII malarz „nauki umierania” w Olszówce; jego postacie mó-
wią bowiem same za siebie.
Równie silnie wiąże tę scenę z rzeczywistością współczesny strój przed-
stawianych tu osób, łącząc ją raczej z życiem dworu szlacheckiego niż z re-
zydencją magnacką czy domem mieszczańskim.
Tam gdzie nie wystarczył zasób wiadomości wyniesionych z życia, nie
korzysta nasz rzeźbiarz z własnej fantazji; szatanów przedstawia zgodnie
z tradycyjnymi wyobrażeniami, archanioł Michał przybiera tu strój antycz-
nego wojownika, jakim obdarzali go artyści włoscy, których dzieła jeśli nie
z autopsji to z replik znane być musiały twórcy „ars moriendi”, a że duchem
antyku ani Odrodzenia włoskiego nie przejął się zbyt głęboko polski artysta,
dowodzi zarówno pełna wdzięku, lecz daleka od klasycznego ideału piękności
109
Realistyczna tendencja ujęcia tej sceny, w której mimo znacznego ładunku
idealistycznych treści, wynikających tak z tematu jak i tradycyjnego schematu
ikonograficznego, nacisk położony przez artystę na oddanie prawdy życiowej
czyni dzieło jego obyczajowym dokumentem epoki. W tym ujęciu to nie
tylko dydaktyczna scena „ars moriendi”, ilustrowana abstrakcyjnym przy-
kładem człowieka umierającego, ale po prostu “śmierć ojca rodziny”, scena
tkwiąca mocno w codziennej rzeczywistości, określonej pod względem cza-
sowym strojem współczesnym, który mówi zarówno o narodowej jak i sta-
nowej przynależności występujących tu osób. A osoby te: hałaśliwie rozpa-
czająca, zanosząca się od płaczu jejmość, podtrzymujący ją tkliwym gestem
mężczyzna (syn, krewny czy domownik), garnący się do matki, przerażony
niezrozumiałym dlań zamieszaniem dzieciak, ocierająca łzy dziewczyna, skrzy-
wiony do płaczu pacholik, ksiądz o rubasznych, pospolitych rysach wiejskiego
proboszcza, kornie mu asystujący braciszek zakonny — to już nie typy, lecz
indywidualności, których udział w akcji i gradacja uczuć świadczą zarówno
o bystrej obserwacji jak i umiejętności oddania przez rzeźbiarza skompliko-
wanych stanów psychicznych. Artysta o tak opanowanym rzemiośle nie
musi uciekać się do pomocy wstęg inskrypcyjnych, którymi posłuży się je-
szcze w w. XVIII malarz „nauki umierania” w Olszówce; jego postacie mó-
wią bowiem same za siebie.
Równie silnie wiąże tę scenę z rzeczywistością współczesny strój przed-
stawianych tu osób, łącząc ją raczej z życiem dworu szlacheckiego niż z re-
zydencją magnacką czy domem mieszczańskim.
Tam gdzie nie wystarczył zasób wiadomości wyniesionych z życia, nie
korzysta nasz rzeźbiarz z własnej fantazji; szatanów przedstawia zgodnie
z tradycyjnymi wyobrażeniami, archanioł Michał przybiera tu strój antycz-
nego wojownika, jakim obdarzali go artyści włoscy, których dzieła jeśli nie
z autopsji to z replik znane być musiały twórcy „ars moriendi”, a że duchem
antyku ani Odrodzenia włoskiego nie przejął się zbyt głęboko polski artysta,
dowodzi zarówno pełna wdzięku, lecz daleka od klasycznego ideału piękności
109