12. Ludwig Richter, Modlitwa wieczorna, 1842, olej na płótnie, Lipsk, Museum der bildenden Kiinste (wg
Geismeier, Biedermeier)
czasów traktowano w filozofii jako metaforę (czy
symbol) prawdy i dobra, w religii zaś jako sym-
bol (lub obraz) bóstwau. Światło, pokonując
mrok, pozwala na rozeznanie w świecie, a także
zapewnia życie. Dlatego też „rozpraszając ciemno-
ści" (by posłużyć się słowami Exultetu) rozumia-
ne mogło być jako objawienie się mocy nadprzy-
rodzonej. Lub, w świeckiej wersji, jako „oświe-
canie", czyli światło prawdy świecące na przy-
kład tym, którzy żyją w myśl Deklaracji Praw
Człowieka i Obywatela45. Walka zaś światła i
ciemności nabierała znaczenia walki dobra ze
złem, prawdy z kłamstwem lub mądrości z głu-
potą. Stąd też współtworzy ona Rembrandtowski
Pejzaż z miłosiernym Samarytaninem, z tym, że
na owym obrazie zło resp. mrok zostały już po-
konane 40.
U Grottgera nie ma walki. W Wieczornej mo-
41 G. Mensching, Die Lichtsymbolik in der Re-
Ugionsgeschichte (Studium Generale, 10, 1957, 7), s. 422-
-432; H. Blumenberg, Licht ais Metapher der
Wahrheit. Im Vorfeld der philosophischen Begriffsbil-
dung {ibid.), s. 432-447.
45 J. F. M o f f i 11, Art and Politics: An Under-
lying Pictorial-Political Topos in Courbefs „Real Allego-
ry" (Artibus et Historiae, 15, 1987), ryc. 2.
dlitwie... niebo rozwiera się spokojnie, jak okien-
nica wpuszczająca do ciemnego wnętrza jasne pro-
mienie dnia. Nie ma też żadnej sugestii obja-
wienia się mocy nadprzyrodzonej, chociażby ta-
kiej, jak w Pod Twoją Obroną Chełmońskiego
(1906), gdzie chmury tworzą zarys Madonny z
Dzieciątkiem 4?, nie mówiąc już o anielskiej glorii
Rembrandta. Wszystko, pomimo idealizacji, wy-
daje się naturalne — tak naturalne, jak zaćmie-
nie słońca 8 lipca 1842, obserwowane przez gro-
madkę ludzi na obrazie Jakoba Alta (ryc. 10)48.
Światło w malarstwie XIX-wiecznym stało się bo-
wiem problemem artystyczino-wzrokowym i stąd
wszelkie przypuszczenia co do jego sakralnego
charakteru musiały się mieścić w skali zjawisk
przyrodniczych49. Pozostawało więc tworzyć wra-
żenie niezwykłości, tak jak to uczynił Grottger,
a przed nim chociażby Joseph Wright of Derfoy
46 M. Rostworowski, Rembrandta przypowieść
o miłosiernym Samarytaninie, Warszawa 1980.
47 T. Matusz czak, Józef Chelmoński (1849—1914),
I: Wystawa monograficzna, Poznań 1987, kat. 69, ryc. 56.
48 W. Geismeier, Biedermeier, Leipzig 1982, wyd.
II, s. 226.
49 W. S c h 6 n e, Uber das Licht in der Malerei,
Berlin 1954, s. 188^95.
138
Geismeier, Biedermeier)
czasów traktowano w filozofii jako metaforę (czy
symbol) prawdy i dobra, w religii zaś jako sym-
bol (lub obraz) bóstwau. Światło, pokonując
mrok, pozwala na rozeznanie w świecie, a także
zapewnia życie. Dlatego też „rozpraszając ciemno-
ści" (by posłużyć się słowami Exultetu) rozumia-
ne mogło być jako objawienie się mocy nadprzy-
rodzonej. Lub, w świeckiej wersji, jako „oświe-
canie", czyli światło prawdy świecące na przy-
kład tym, którzy żyją w myśl Deklaracji Praw
Człowieka i Obywatela45. Walka zaś światła i
ciemności nabierała znaczenia walki dobra ze
złem, prawdy z kłamstwem lub mądrości z głu-
potą. Stąd też współtworzy ona Rembrandtowski
Pejzaż z miłosiernym Samarytaninem, z tym, że
na owym obrazie zło resp. mrok zostały już po-
konane 40.
U Grottgera nie ma walki. W Wieczornej mo-
41 G. Mensching, Die Lichtsymbolik in der Re-
Ugionsgeschichte (Studium Generale, 10, 1957, 7), s. 422-
-432; H. Blumenberg, Licht ais Metapher der
Wahrheit. Im Vorfeld der philosophischen Begriffsbil-
dung {ibid.), s. 432-447.
45 J. F. M o f f i 11, Art and Politics: An Under-
lying Pictorial-Political Topos in Courbefs „Real Allego-
ry" (Artibus et Historiae, 15, 1987), ryc. 2.
dlitwie... niebo rozwiera się spokojnie, jak okien-
nica wpuszczająca do ciemnego wnętrza jasne pro-
mienie dnia. Nie ma też żadnej sugestii obja-
wienia się mocy nadprzyrodzonej, chociażby ta-
kiej, jak w Pod Twoją Obroną Chełmońskiego
(1906), gdzie chmury tworzą zarys Madonny z
Dzieciątkiem 4?, nie mówiąc już o anielskiej glorii
Rembrandta. Wszystko, pomimo idealizacji, wy-
daje się naturalne — tak naturalne, jak zaćmie-
nie słońca 8 lipca 1842, obserwowane przez gro-
madkę ludzi na obrazie Jakoba Alta (ryc. 10)48.
Światło w malarstwie XIX-wiecznym stało się bo-
wiem problemem artystyczino-wzrokowym i stąd
wszelkie przypuszczenia co do jego sakralnego
charakteru musiały się mieścić w skali zjawisk
przyrodniczych49. Pozostawało więc tworzyć wra-
żenie niezwykłości, tak jak to uczynił Grottger,
a przed nim chociażby Joseph Wright of Derfoy
46 M. Rostworowski, Rembrandta przypowieść
o miłosiernym Samarytaninie, Warszawa 1980.
47 T. Matusz czak, Józef Chelmoński (1849—1914),
I: Wystawa monograficzna, Poznań 1987, kat. 69, ryc. 56.
48 W. Geismeier, Biedermeier, Leipzig 1982, wyd.
II, s. 226.
49 W. S c h 6 n e, Uber das Licht in der Malerei,
Berlin 1954, s. 188^95.
138