Areopagu ateńskim, uznana przez św. Pawła za
wyraz fałszywej pobożności, która winna przeminąć
wraz z pojawieniem się wiary w jedynego prawdzi-
wego Boga (Dz 19, 22—31). Przesądy te przetrwały
jednak upadek religii pogańskiej i zaczęły odżywać
zwłaszcza za czasów Karola Wielkiego, za którego
nie tylko wznoszono w świątyniach liczne ołtarze, ale
dedykowano je nadto różnym świętym, co musiało
zrodzić wątpliwość, czy są to ołtarze Chrystusa, czy
jakichś nowych bóstw52. Owe „bóstwa” upamiętnia-
no poprzez ich wizerunki, co doprowadziło z czasem
do powstania retabulów, deformujących całkowicie
pierwotny kształt ołtarza-stołu. Te wyniosłe ozdoby
utrudniły właściwe sprawowanie liturgii, a zwłaszcza
gromadzenie się wiernych wokół ołtarza, co pogłę-
biło jeszcze deformację jego pierwotnej funkcji i
symboliki33. Ołtarze wypełniające kościoły stały się
tak liczne, że przy niektórych spośród nich bardzo
rzadko odprawiano msze. Były więc one przede
wszystkim przedmiotem adoracji, która zwłaszcza
w przypadku maluczkich przybierała znamiona
bałwochwalczej czci54.
Za równie wymowny przykład ścisłego powiązania
rozwoju „ozdoby kościołów” z narastaniem błędów te-
ologicznych i ludowego bałwochwalstwa uchodziła w
oczach Hospiniana artystyczna oprawa kultu relikwii,
wzbudzającego szczególne obrzydzenie u Kalwina i
jego uczniów33. Nawiązując do kalwińskiego Traite
des reliąues (1543), teolog z Zurychu przypomniał,
że pierwsi chrześcijanie grzebali swoich zmarłych
w katakumbach i na cmentarzach poza miastem, o
czym świadczy znakomicie lokalizacja najważniej-
szych rzymskich bazylik martyrialnych extra muros.
Wyrazem czci dla męczenników była w pierwszych
wiekach chrześcijaństwa wyłącznie pamięć o nich,
która utwierdzała ich współwyznawców w wyzna-
waniu prawdziwej wiary36. Z czasem wszakże — jak
stwierdził Kalwin — Kościół „miast medytować nad
życiem [świętych] i brać ich sobie za przykład, cały
wysiłek poświęcił temu, by kontemplować i niczym
w skarbcu trzymać ich kości, koszule, paski, czepki
i podobne rupiecie”37. Zdaniem Hospiniana, stało się
tak około r. 380, kiedy zaczęto wydobywać z grobów
szczątki uważane za relikwie świętych i przenosić
je do świątyń chrześcijańskich. Rektor Caroliny nie
52 Hospinian, De templis..,.s. 89—90.
53 Tamże, s. 91—92.
54 Tamże, s. 92.
55 Cottret, op.cit., s. 292—294; Humberg, op.cit., s. 14.
56 Hospinian, De templis..., s. 93, 342—343
57 Cytat z Traite des reliąues wg Cottret, op.cit., s. 294.
58 Hospinian, De templis..., s. 95—99, 121—122. Zob.
też, Schofield, op.cit., s. 153.
miął wątpliwości, że praktyki takie wprowadzono
„na podobieństwo zwyczajów i wskutek nawyków
pogańskich [...} Jak to było bowiem przyjęte u po-
gan, ciała królów i innych sławnych mężów, które
spoczęły początkowo w miejscach mrocznych, z
wielką pompą i bardzo uroczyście przenoszono do
znakomitych pomników, herosów zaś składano w
najwspanialszych świątyniach”. Wraz z postępują-
cym zepsuciem Kościoła zaczęto „w ten sam sposób
honorować świętych Pańskich, apostołów, męczen-
ników i innych, wystawiając w świątyniach ich ciała
i relikwie”, dla „których przeznaczone złote urny i
jedwabne zasłony”. Relikwiarze te starano się umiesz-
czać w jak najdostojniejszych miejscach, wznosząc dla
nich „pomniki, kolumny oraz cyboria”, co wpłynęło
bardzo znacznie na wzbogacenie wystroju kościołów,
ale tez rodziło coraz niebezpieczniejsze przesądy, a
nawet zachęcało do bałwochwalstwa58.
Hospinian zauważył, że praktyki te nasiliły się od
czasów karolińskich, co sprawiło, że na przełomie ty-
siącleci najwspanialszy wystrój miały właśnie te koś-
cioły, w których znajdowały się najbardziej czczone
szczątki świętych. W budowlach tych eksponowano
z upodobaniem liczne obrazy ich patronów, a także
drogocenne wota składane u ich grobów. Elementy
te przysłaniały wszelkie oznaki czci jedynego Boga,
co sprawiało, że niektóre kościoły coraz mniej przy-
pominały świątynie chrześcijańskie, a coraz bardziej
pogańskie herejony. Taki stan rzeczy musiał rodzić
niebezpieczny zamęt w umysłach „maluczkich”,
nadając wręcz wierze ludu na poły politeistyczny
charakter59.
Zdaniem rektora Caroliny niemal wszystkie
elementy „ozdoby Domu Bożego”, wprowadzone
przez papistów, rodziły bardzo złe owoce, prowoku-
jąc wiernych do poważnych błędów doktrynalnych,
lub przynajmniej — do fałszywej pobożności. Przy-
pomniał więc dramatyczne pytania św. Bernarda z
Clairvaux: „co czyni złoto w sanktuarium? [...] jakiż
sens ma ta śmiechu godna potworność?”, stwierdza-
jąc, iż każda próba odpowiedzi na nie przynosi nowe
zastrzeżenia wobec bogatego wystroju kościołów
katolickich60.
Bogactwo to nie może przecież powiększyć chwa-
ły Boga, która jest nieograniczona i niepojęta przez
59 Hospinian, De templis...., s. 98—99- Zob. też Hum-
berg, op.cit. s. 14—15.
60 Hospinian, De templis..., s. 38. Fragmenty Apologii
skierowanej do Wilhelma, Opata St. Tbierry św. Bernarda z Clair-
vaux przytaczam wg Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce od
starożytności do 1500, oprać. J. Białostocki, Warszawa 1988, s.
230, 232.
108
wyraz fałszywej pobożności, która winna przeminąć
wraz z pojawieniem się wiary w jedynego prawdzi-
wego Boga (Dz 19, 22—31). Przesądy te przetrwały
jednak upadek religii pogańskiej i zaczęły odżywać
zwłaszcza za czasów Karola Wielkiego, za którego
nie tylko wznoszono w świątyniach liczne ołtarze, ale
dedykowano je nadto różnym świętym, co musiało
zrodzić wątpliwość, czy są to ołtarze Chrystusa, czy
jakichś nowych bóstw52. Owe „bóstwa” upamiętnia-
no poprzez ich wizerunki, co doprowadziło z czasem
do powstania retabulów, deformujących całkowicie
pierwotny kształt ołtarza-stołu. Te wyniosłe ozdoby
utrudniły właściwe sprawowanie liturgii, a zwłaszcza
gromadzenie się wiernych wokół ołtarza, co pogłę-
biło jeszcze deformację jego pierwotnej funkcji i
symboliki33. Ołtarze wypełniające kościoły stały się
tak liczne, że przy niektórych spośród nich bardzo
rzadko odprawiano msze. Były więc one przede
wszystkim przedmiotem adoracji, która zwłaszcza
w przypadku maluczkich przybierała znamiona
bałwochwalczej czci54.
Za równie wymowny przykład ścisłego powiązania
rozwoju „ozdoby kościołów” z narastaniem błędów te-
ologicznych i ludowego bałwochwalstwa uchodziła w
oczach Hospiniana artystyczna oprawa kultu relikwii,
wzbudzającego szczególne obrzydzenie u Kalwina i
jego uczniów33. Nawiązując do kalwińskiego Traite
des reliąues (1543), teolog z Zurychu przypomniał,
że pierwsi chrześcijanie grzebali swoich zmarłych
w katakumbach i na cmentarzach poza miastem, o
czym świadczy znakomicie lokalizacja najważniej-
szych rzymskich bazylik martyrialnych extra muros.
Wyrazem czci dla męczenników była w pierwszych
wiekach chrześcijaństwa wyłącznie pamięć o nich,
która utwierdzała ich współwyznawców w wyzna-
waniu prawdziwej wiary36. Z czasem wszakże — jak
stwierdził Kalwin — Kościół „miast medytować nad
życiem [świętych] i brać ich sobie za przykład, cały
wysiłek poświęcił temu, by kontemplować i niczym
w skarbcu trzymać ich kości, koszule, paski, czepki
i podobne rupiecie”37. Zdaniem Hospiniana, stało się
tak około r. 380, kiedy zaczęto wydobywać z grobów
szczątki uważane za relikwie świętych i przenosić
je do świątyń chrześcijańskich. Rektor Caroliny nie
52 Hospinian, De templis..,.s. 89—90.
53 Tamże, s. 91—92.
54 Tamże, s. 92.
55 Cottret, op.cit., s. 292—294; Humberg, op.cit., s. 14.
56 Hospinian, De templis..., s. 93, 342—343
57 Cytat z Traite des reliąues wg Cottret, op.cit., s. 294.
58 Hospinian, De templis..., s. 95—99, 121—122. Zob.
też, Schofield, op.cit., s. 153.
miął wątpliwości, że praktyki takie wprowadzono
„na podobieństwo zwyczajów i wskutek nawyków
pogańskich [...} Jak to było bowiem przyjęte u po-
gan, ciała królów i innych sławnych mężów, które
spoczęły początkowo w miejscach mrocznych, z
wielką pompą i bardzo uroczyście przenoszono do
znakomitych pomników, herosów zaś składano w
najwspanialszych świątyniach”. Wraz z postępują-
cym zepsuciem Kościoła zaczęto „w ten sam sposób
honorować świętych Pańskich, apostołów, męczen-
ników i innych, wystawiając w świątyniach ich ciała
i relikwie”, dla „których przeznaczone złote urny i
jedwabne zasłony”. Relikwiarze te starano się umiesz-
czać w jak najdostojniejszych miejscach, wznosząc dla
nich „pomniki, kolumny oraz cyboria”, co wpłynęło
bardzo znacznie na wzbogacenie wystroju kościołów,
ale tez rodziło coraz niebezpieczniejsze przesądy, a
nawet zachęcało do bałwochwalstwa58.
Hospinian zauważył, że praktyki te nasiliły się od
czasów karolińskich, co sprawiło, że na przełomie ty-
siącleci najwspanialszy wystrój miały właśnie te koś-
cioły, w których znajdowały się najbardziej czczone
szczątki świętych. W budowlach tych eksponowano
z upodobaniem liczne obrazy ich patronów, a także
drogocenne wota składane u ich grobów. Elementy
te przysłaniały wszelkie oznaki czci jedynego Boga,
co sprawiało, że niektóre kościoły coraz mniej przy-
pominały świątynie chrześcijańskie, a coraz bardziej
pogańskie herejony. Taki stan rzeczy musiał rodzić
niebezpieczny zamęt w umysłach „maluczkich”,
nadając wręcz wierze ludu na poły politeistyczny
charakter59.
Zdaniem rektora Caroliny niemal wszystkie
elementy „ozdoby Domu Bożego”, wprowadzone
przez papistów, rodziły bardzo złe owoce, prowoku-
jąc wiernych do poważnych błędów doktrynalnych,
lub przynajmniej — do fałszywej pobożności. Przy-
pomniał więc dramatyczne pytania św. Bernarda z
Clairvaux: „co czyni złoto w sanktuarium? [...] jakiż
sens ma ta śmiechu godna potworność?”, stwierdza-
jąc, iż każda próba odpowiedzi na nie przynosi nowe
zastrzeżenia wobec bogatego wystroju kościołów
katolickich60.
Bogactwo to nie może przecież powiększyć chwa-
ły Boga, która jest nieograniczona i niepojęta przez
59 Hospinian, De templis...., s. 98—99- Zob. też Hum-
berg, op.cit. s. 14—15.
60 Hospinian, De templis..., s. 38. Fragmenty Apologii
skierowanej do Wilhelma, Opata St. Tbierry św. Bernarda z Clair-
vaux przytaczam wg Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce od
starożytności do 1500, oprać. J. Białostocki, Warszawa 1988, s.
230, 232.
108